PGNiG chce się oprzeć na trzech filarach: gazie konwencjonalnym, gazie łupkowym oraz tzw. tight gas, niekonwencjonalnym surowcu uwięzionym w podziemnych skałach. Jak podkreśla Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes PGNiG, jego krajowe złoża mają spory potencjał. – Gaz ten występuje głównie na obszarze Wielkopolski – tłumaczy.

>>> Czytaj też: PGNiG podało wyniki odwiertu w pobliżu Kutna: nie znaleźliśmy gazu łupkowego

Nie ujawnia, jaki poziom wydobycia spółka planuje dla poszczególnych rodzajów surowców. Za to ma jasno wytyczony cel. – Nasz główny akcjonariusz postawił nam zadanie: podwojenie produkcji w ciągu kilku najbliższych lat. Dlatego musimy zintensyfikować prace poszukiwawcze – mówi.
Obecnie roczna produkcja wynosi 4,5 mld m sześc.
Reklama

>>> Czytaj też: Bitwa o gaz łupkowy: agenci Gazpromu kontra niewolnicy koncernów

Jak przyznaje, to trudne, ale realne. I to nawet pomimo exodusu geologów, który dotknął firmę głównie w ubiegłym roku. Specjaliści z PGNiG uciekali do zagranicznych firm szukających u nas gazu łupkowego. Tam płacili im lepiej. PGNiG ma jednak remedium. – Od 1 września radykalnie zmieniliśmy struktury firmy związane z poszukiwaniami i wydobyciem. Wyodrębniliśmy zespoły ekspertów z naszych oddziałów w Zielonej Górze, Sanoku i z centrali. Teraz wszyscy geolodzy pracują razem – opisuje Grażyna Piotrowska-Oliwa zmiany, które zaszły w koncernie. PGNiG kończy pracę nad polityką wartościowania stanowisk, czego – jak podkreśla – nigdy wcześniej w spółce nie robiono. – Chcemy wprowadzić nowy system wynagradzania oparty na prostej zasadzie – im lepszym jesteś pracownikiem, tym więcej zarabiasz – kontynuuje szefowa spółki.
Spółka zamierza również zwiększyć wydobycie z już eksploatowanych złóż. – Z biegiem lat z odwiertu wydobywa się coraz mniej gazu. Aby powstrzymać spadek wydobycia z tych złóż, konieczne jest wykonanie prac rekonstrukcyjno-remontowych odwiertów oraz przeprowadzenie dodatkowych wierceń – tłumaczy.
Piotr Woźniak, wiceminister środowiska, sugerował niedawno, że firmy wydobywcze mogłyby robić znacznie więcej w celu zagospodarowania złóż. Te nigdy nieudostępnione złoża gazu w Polsce sięgają bowiem aż 30 mld m sześc. – Z tego około 25 mld m sześc. można byłoby wydobyć bez większych problemów – twierdzi Woźniak.
W PGNiG zaznaczają, że z tych 30 mld m sześc. tylko około 5 mld m sześc. należy do spółki, ale sięgnięcie po te złoża i tak jest nieopłacalne. Ten gaz jest mocno zaazotowany, zasiarczony i niejednokrotnie zakumulowany w wielu małych złożach. – Koszty wydobycia, odsiarczenia i odazotowania mogą doskonale zabić opłacalność tego biznesu. Nie warto się w to angażować, skoro mamy złoża z gazem wysokometanowym, którego już nie trzeba oczyszczać – wyjaśnia prezes PGNiG. Jak zapewnia, znaczący wzrost wydobycia gazu ze złóż krajowych to dziś priorytet koncernu.
Spółka nie zamierza realizować go w pojedynkę. Stąd myśli o partnerstwie. – Oprócz Lotosu, spółek energetycznych i KGHM-u, rozmawiamy również z firmami zagranicznymi. Mam wrażenie, że wszyscy wstrzymali oddech i czekają na wyniki wierceń w Lubocinie. Zrobiliśmy tam już odwiert horyzontalny, trwają przygotowania do szczelinowania. Zabieg ten planujemy wykonać jeszcze w grudniu. Potem czeka nas faza testowania odwiertu. Wyniki ogłosimy w styczniu – informuje Piotrowska-Oliwa.
W tym roku spółka na upstream (poszukiwania i wydobycie) miała wydać ponad 2 mld zł. Ale ze względu na trudną sytuację finansową przez kilka miesięcy tego roku PGNiG prowadziło ostrożną politykę inwestycji, w tym poszukiwań. Firma walczyła o podwyżkę cen gazu, ale regulator się na nią nie zgodził. – Przez pierwsze trzy miesiące tego roku nie było nowych taryf gazowych, potem została wprowadzona taryfa, która – jak od początku było wiadomo – nie pokrywała kosztów – wylicza Grażyna Piotrowska-Oliwa. Zgodnie z planem przebiegały natomiast prace związane z zagospodarowaniem złóż. – W ciągu ostatnich miesięcy wiele działań zintensyfikowaliśmy. Obecnie trwa rozruch naszej największej inwestycji, czyli kopalni Lubiatów-Międzychód-Grotów. Sytuacja finansowa PGNiG radykalnie się zmieniła, zwłaszcza po wywalczonej znacznej obniżce cen gazu z kontraktu jamalskiego – dodaje.
Koncern kończy właśnie prace nad budżetem. – Wiemy, że warunkiem zatrzymania dywidendy w spółce będzie przedstawienie wiarygodnej liczby projektów związanych z poszukiwaniem i wydobyciem oraz dystrybucją – tłumaczy. Ale zapewnia, że tyle, ile geolodzy będą potrzebowali w przyszłym roku, na pewno dostaną.
Koncern ma już natomiast gotowy raport przygotowany przez niezależnego audytora na temat spółek z grupy, które mają zostać – zgodnie z wytycznymi resortu skarbu – sprzedane. – W pełni się zgadzamy z jego wynikami. Czyścimy portfel. Liczba podmiotów w ramach grupy kapitałowej na pewno się zmniejszy – deklaruje prezes Piotrowska-Oliwa.
Spółka wystosowała już zaproszenie do rokowań w sprawie kupna Geovity; przygotowuje dwie spółki (PGNiG Poszukiwania i PGNiG Technologie) do debiutu giełdowego.