Na koniec 2012 roku cena ropy Brent kształtowała się na poziomie około 111 dolarów za baryłkę.

Analityk DM BOŚ Dorota Sierakowska uważa, że w tym roku na rynku ropy nie dojdzie do gwałtownych zmian cen. Zdaniem ekspertki, świadczyć może o tym fakt, że podaż tego surowca jest nie zachwiana i jest dość spora. W dodatku, wyjaśnia Dorota Sierakowska, USA i Kanada zwiększają produkcję tego ropy,a dodatkowo również Arabia Saudyjska deklaruje, że nadal ma wolne moce przerobowe i w razie problemów na Bliskim Wschodzie jest w stanie zwiększyć wydobycie tego surowca.

Z kolei zdaniem głównego ekonomisty Nordea Bank Polska Piotra Bujaka, w tym roku ceny ropy mogą wzrosnąć w bardzo niewielkim stopniu. Pomijając fakt możliwości zaognienia sytuacji na Bliskim Wschodzie, tłumaczy ekspert, to w podstawowym scenariuszu trzeba zakładać, że ceny ropy nieznacznie rosły wraz z procesem umiarkowanego ożywienia globalnej gospodarki.

Z kolei analityk ING TFI Paweł Cymcyk uważa, że ropa może gwałtownie podrożeć tylko w przypadku konfliktu na bliskim wschodzie. W jego opinii, jeżeli gospodarki: chińska i amerykańska będą się rozwijały to cena ropy powinna utrzymać się powyżej 100 dolarów za baryłkę. Jeżeli jednak najwięksi producenci na Bliskim Wschodzie wplączą się w konflikt i pojawią się problemy z dostawami tego surowca to ceny mogą gwałtownie się zmienić.

Reklama

Zdaniem Pawła Cymcyka jeżeli doszłoby do poważnego konfliktu na Bliskim Wschodzie to cena ropy może przebić swoje najwyższe historyczne wartości, kiedy w lipcu 2008 roku baryłka tego surowca kosztowała 147 dolarów.

>>> Czytaj też: Koniec drukowania dolarów, koniec hossy na złocie