Mongolia, najszybciej rozwijający się kraj świata, zachęca polskie firmy do inwestycji. Przebywający u nas z wizytą prezydent Cachiagijn Elbegdordż mówi w rozmowie z DGP, że liczy na współpracę w sektorze wydobywczym.

Od kilku lat Mongolia, atrakcyjna dotąd głównie dla globtroterów, przeżywa prawdziwy boom gospodarczy związany z ogromnymi złożami surowców – przede wszystkim węgla, miedzi, złota, metali ziem rzadkich i kilkudziesięciu innych pierwiastków. Zagraniczne inwestycje w sektor wydobywczy przekładają się na ogromny wzrost gospodarczy, który w tym roku wyniesie od 15 do ponad 18 proc. PKB. Dwucyfrowy wzrost ma się utrzymywać przez dwie najbliższe dekady.

>>> Czytaj też: Mongolia drugim Katarem? To możliwe, ale powoli

Tym bardziej że pole do nowych inwestycji nadal jest. W tym roku ruszy wybudowana kosztem ponad 6 mld dol. kopalnia złota i miedzi Ojuu Tolgoj, joint venture między australijskim koncernem Rio Tinto a rządem Mongolii, i powinny zostać przyznane koncesje na wydobycie węgla ze złoża Tawan Tolgoj, jednego z największych na świecie. Mimo to obecność polskich firm w Mongolii jest znikoma.

Reklama

Mówi się, że zainteresowanie złożami miedzi wykazuje KGHM Polska Miedź, mongolski rząd sonduje zaś w sprawie budowy dróg holding Kulczyk Investments. Przeszkodą w uzyskaniu ważnych kontraktów jest jednak to, że MSZ w 2009 r. zamknęło ambasadę w Ułan Bator.

Prezydent Mongolii: Zapraszamy. Nasze górnictwo czeka na polski kapitał

Polska jest dobrze postrzegana w Mongolii, ale wymiana handlowa jest znikoma. Jak zwiększyć współpracę gospodarczą?

Najważniejszym sektorem, w którym chcielibyśmy widzieć inwestycje z Polski, jest górnictwo, zwłaszcza wydobycie węgla, miedzi i metali ziem rzadkich. Rozwój inwestycji z krajów, które określamy mianem trzeciego sąsiada, leży w naszym żywotnym interesie. Tawan Tolgoj jest jednym z największych złóż węgla na świecie. Polska również ma złoża węgla i jest to okazja do wymiany doświadczeń, skorzystania z waszych technologii. Tym bardziej że w czasach socjalistycznych przyjeżdżali do Mongolii eksperci górniczy z Polski.

Czy Mongolia jest krajem przyjaznym dla inwestorów? Rząd mówi o renegocjacji umowy w sprawie kopalni Ojuu Tolgoj, przyznawanie koncesje na wydobycie węgla ze złoża Tawan Tolgoj jest wstrzymane.

Nie ma sektora, który jest nieprzyjazny dla inwestorów. W 2011 r. wartość inwestycji zagranicznych w porównaniu z 2010 r. zwiększyła się pięciokrotnie. Przykładem jest to, że jedna z największych na świecie firm górniczych Rio Tinto zainwestowała w projekt Ojuu Tolgoj 6 mld dol. To największa inwestycja w historii Mongolii. Są pewne kwestie do wyjaśnienia z inwestorami, ale będziemy honorować umowę w sprawie Ojuu Tolgoj.

Problemem, który może odstraszać potencjalnych inwestorów, pozostaje korupcja.

Jeśli w jakimś kraju pojawia się dużo pieniędzy z wydobycia surowców i jest zły rząd, kraj wpada w problemy. Mam dobre wieści: w 2012 r. Mongolia stała się krajem, który zanotował największy postęp w walce z korupcją. W 2011 r. byliśmy na 120. miejscu, w 2012 r. już na 94. W ciągu roku awansowaliśmy o 26 miejsc, co pokazuje, że jest wola, aby klimat inwestycyjny i prawny uczynić lepszym.

Pomimo polityki trzeciego sąsiada ponad 90 proc. mongolskiego eksportu trafia do Chin. Czy nie obawia się pan, że Mongolia stanie się zależna od Chin?

Od wieków sąsiadujemy z Chinami i Rosją. Musieliśmy się nauczyć współegzystować. Chiny są jednym z największych rynków zbytu na świecie. Postrzegamy je więc jako szansę dla rozwoju gospodarki. Nasza strategia zakłada stworzenie gospodarki opartej na wielu filarach i trzymanie się zrównoważonej polityki inwestycyjnej. Inwestycje z jednego kraju nie mogą przekraczać 1/3 całości zagranicznych inwestycji, ograniczone są też inwestycje dokonywane przez zagraniczne firmy państwowe. Wszystkie kraje poza Chinami i Rosją nazywamy trzecim sąsiadem. Jest nim UE, jest też Polska, z którą tradycyjnie mamy bardzo dobre stosunki. Aktywnie rozwijamy stosunki ze wszystkimi państwami trzecimi, bo im lepsze one będą, tym mniej będziemy zależni od jednego kraju.

W listopadzie Mongolia sprzedała obligacje o wartości 1,5 mld dol., co stanowi ponad 15 proc. PKB, i zamierza sprzedać kolejne za 3,5 mld. Czy nie jest to ryzykowna strategia?

Jest to wielkie ryzyko. Ale Mongolia potrzebuje wzrostu, inwestycji, pieniędzy. Niemal wszystkie kraje finansują swoje wydatki za pomocą obligacji. Wiemy, że pewnego dnia będziemy musieli zwrócić te pieniądze, i pracujemy nad tym, żeby przyniosły długoterminowe zyski. Pozyskane środki nie zostaną użyte na zwiększanie wydatków socjalnych ani na uzupełnianie deficytu. Będą wydane na inwestycje w sektor wydobywczy, budowę dróg, rozwój przemysłu, energetykę, sektor budowlany, bankowy. Jestem pewien, że Mongolia nie stanie się ofiarą tych kredytów, lecz na nich zyska. Musimy być teraz podwójnie odpowiedzialni – nie tylko wobec siebie, ale i naszych wierzycieli.

>>> Czytaj więcej: Prezydent Mongolii w Polsce. Ten kraj ma gigantyczny potencjał