Według urzędu produkcja sprzedana była w styczniu o 0,3 proc. większa niż rok wcześniej. Po fatalnych danych za grudzień większość ekonomistów spodziewała się spadku o 2–3 proc.
– Ten zaskakujący wynik w styczniu jest jednak podszyty słabością grudnia. Długa świąteczna przerwa sprzyjała przestojom w fabrykach. Być może w styczniu nadrabiały zaległości i realizowały wcześniej otrzymane zamówienia – mówi Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego.
Ekonomiści BRE Banku zwracają uwagę, że wśród sekcji z dodatnią dynamiką wzrostu praktycznie nie było branż eksportowych. Najszybciej rosło wydobycie węgla (o 9,5 proc. w porównaniu ze styczniem 2012 r.), produkcja papieru i wyrobów papierniczych (7,2 proc.) oraz w przemyśle spożywczym (7,1 proc.).
Statystycznie wynikom przemysłu pomogła też większa liczba dni roboczych w styczniu tego roku w porównaniu ze styczniem 2012 r. Po odrzuceniu wpływu czynników sezonowych mamy do czynienia ze spadkiem o 2,1 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku. Wpływ na dane mogła mieć wreszcie zmiana próby przedsiębiorstw, które bada GUS. Urząd zawsze w styczniu rewiduje pulę, do której wchodzą podmioty zatrudniające więcej niż dziewięciu pracowników. Mogły z niej wypaść firmy o słabej kondycji, które musiały ograniczać zatrudnienie.
Reklama
W efekcie Ludwik Kotecki, główny ekonomista resortu finansów, mówi, że na podstawie opublikowanych danych trudno wyrokować na temat bieżących tendencji w produkcji – głównie ze względu na nową próbę badawczą GUS.
Analitycy BRE Banku sądzą, że w lutym znów zobaczymy spadek produkcji rzędu 5 proc. w skali roku. Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego, też uważa, że dane za styczeń to nie żaden przełom. – Informacja z jednego miesiąca nie zapowiada zmian na lepsze w całej gospodarce. Musimy poczekać na kolejne dane i jeśli takie niespodzianki będą się powtarzać przez kilka miesięcy z rzędu, to wtedy będzie można mówić o zmianie trendu – ocenia.
Grzegorz Ogonek z ING BSK jest zdania, że produkcja kilka razy może nas jeszcze pozytywnie zaskoczyć. Zwłaszcza działy eksportowe, które najszybciej zareagują na ożywienie za granicą. – Ani rynek pracy, ani informacje o konsumpcji nie nastrajają jednak optymistycznie. Niespodzianki w produkcji mogą nie wystarczyć, by szybko poprawić ogólną koniunkturę w gospodarce – twierdzi. Według niego wzrost gospodarczy w I kwartale będzie słaby, rzędu 0,2 proc.