W ubiegłym roku upadło o 50 proc. więcej hurtowni materiałów budowlanych niż w 2011 r. Według danych Euler Hermes było ich 34 w porównaniu z 22 rok wcześniej. Fatalnie wyglądają też dane z początku 2013 r. Tylko w styczniu doszło do czterech upadłości. Kłopoty hurtowników to pokłosie kryzysu w całym sektorze budowlanym, który ma ogromne problemy z płynnością finansową i spadkiem zamówień.
– Sądzę, że ryzyko, iż w tym roku będzie jeszcze więcej upadłości na rynku hurtowni, jest bardzo poważne. Narastają problemy związane z opóźnieniami w płatnościach od odbiorców i brakiem płynności finansowej – ocenia Piotr Nowak, dyrektor handlowy w spółce Attic, która specjalizuje się m.in. w zaopatrywaniu składów budowlanych.
Według danych Euler Hermes w grudniu do hurtowni ogólnobudowlanych spłynęło w terminie jedynie 46,5 proc. wartości ich należności, a biorąc pod uwagę transakcje monitorowane przez firmę, opóźnienia płatności wobec tej branży wynosiły w sumie 340 mln zł. Wydłuża się też średni okres, po jakim hurtownicy odzyskują swoje pieniądze. W końcu 2012 r. było to aż 99 dni wobec 85 dni w grudniu rok wcześniej.
Inna przyczyna problemów branży to spadająca rentowność biznesu. Dopóki hurtownie mogły płacić producentom za towar szybko i w dużej mierze gotówką, uzyskiwały duże upusty cenowe, co poprawiało ich marże. Narastające zatory płatnicze spowodowały, że same zaczęły w większym stopniu korzystać z kredytu kupieckiego u producentów.
Reklama
– Odbiło się to kosztem niższych upustów oferowanych przez producentów, a w ślad za tym niższą marżą – wskazuje Michał Modrzejewski, dyrektor analiz branżowych w Euler Hermes Collections.
Piotr Nowak ocenia, że w składach budowlanych marże kształtują się na bardzo niskim, jednocyfrowym poziomie. Na rynku trwa ostra wojna cenowa. – Handlowcy w niektórych składach budowlanych robią wszystko, aby cokolwiek sprzedać i mieć jakiś obrót, bez względu na marże. Chodzi o zdobycie pieniędzy na spłatę kredytów czy pensje – dodaje.
Kłopoty pogłębiają jeszcze producenci, którzy zaczęli oferować marketom budowlanym towar dotąd zarezerwowany dla wyspecjalizowanych hurtowni, na dodatek po niższych cenach. – W ten sposób, rezygnując z segmentacji sprzedaży w imię utrzymania obrotów, producenci podcinają sens istnienia dystrybutorów hurtowych – wskazuje Michał Modrzejewski.
Według Waldemara Kałuskiego, dyrektora handlowego sieci hurtowni materiałów budowlanych Broker z woj. pomorskiego, na razie jedyną nadzieją dla branży jest odblokowanie przez banki akcji kredytowej dla sektora budowlanego. – Trzeba też ostro selekcjonować kontrahentów pod względem wypłacalności. W przeciwnym razie jest duże ryzyko, że trzeba będzie stanąć w kolejce do upadłości – ocenia Waldemar Kałuski.