Najważniejsza zmiana dotyczy wymogu rozproszenia akcjonariatu. Aby móc wprowadzić akcje do alternatywnego systemu obrotu, co najmniej 15 proc. z nich musi być w rękach minimum 10 akcjonariuszy, z których żaden nie może posiadać prawa do więcej niż 5 proc. głosów na walnym zgromadzeniu.
Eksperci zajmujący się NewConnect twierdzą, że nowy wymóg może mieć negatywny wpływ na liczbę nowych ofert. Ale cenę tę warto zapłacić.
– Rozproszenie akcjonariatu w spółkach powinno poprawić płynność obrotu. Poza tym emitent będzie musiał włożyć więcej wysiłku w pozyskanie akcjonariuszy już na etapie oferty sprzedaży akcji. To sprawi, że na NewConnect będą wchodziły spółki lepszej jakości. To dobry kierunek zmian – ocenia Marcin Duszyński, prezes Capital One Advisers.
Kolejny nowy obowiązek – każda spółka wchodząca na NewConnect będzie musiała zawierać na trzy lata umowy z autoryzowanymi doradcami. To firmy, które nie tylko przygotowują dokumenty informacyjne kandydatów do notowań, lecz także pomagają im wypełniać obowiązki informacyjne już po debiucie. Do tej pory umowę z autoryzowanym doradcą trzeba było zawierać na rok. Giełda zaostrzyła też kary dla emitentów, którzy będą lekceważyć regulamin rynku – np. nie przesyłając raportów finansowych na czas.
Reklama
GPW robi porządki na NewConnect od ubiegłego roku. Na przełomie I i II kw. zweryfikowała listę autoryzowanych doradców – 43 podmioty nie przeszły tej weryfikacji. Obecnie na liście doradców jest 91 firm. W połowie roku rozszerzono też katalog obowiązków informacyjnych, jakie muszą wypełniać emitenci.
Celem zabiegów GPW jest większa atrakcyjność rynku dla inwestorów. NewConnect nie cieszy się wśród nich dobrą opinią. Główne zarzuty: lekceważenie obowiązków informacyjnych przez niektórych emitentów i zbyt niska płynność. Skutek to mizerne obroty. W styczniu wynosiły one ponad 82 mln zł przy 431 notowanych spółkach.