Eksport polskiej wołowiny zmniejszył się o 30 procent, a może być jeszcze gorzej. To reakcja zagranicznych odbiorców na doniesienia, że w mięsie wołowym z Polski może znajdować się konina. Odbiorcy bardziej zaczęli się przyglądać polskiemu mięsu. Zmniejszył się też eksport w branży drobiarskiej.

Taka sytuacja nie dziwi Roberta Mroczka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Jego zdaniem, tego typu afery zawsze wpływają na spadek sprzedaży dlatego i tym razem dla przedsiębiorców oraz rolników najbliższe miesiące mogą być trudne. "Każdy pretekst jest dobry i z pewnością wiele krajów wykorzysta naszą aferę do tego, by spadł nam eksport mięsa. Szczególnie, że jeśli chodzi o eksport wołowiny jesteśmy liderami na rynku europejskim" - podkreśla Robert Mroczek.

Tymczasem Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań Nad Gospodarką Rynkową przekonuje, że dla naszej całej gospodarki zmniejszenie eksportu nie będzie miało większego wpływu, gdyż tego typu afery zdarzają się na całym świecie. Jego zdaniem, zawirowania wokół sprzedaży potrwają kilka miesięcy, a później wszystko wróci do normy.. "Te poprzednie zawirowania po jakimś czasie przestawały być istotne. Podobnie będzie i tym razem. Będą kontrole, inspekcje, sprawa zostanie wyjaśniona, winni ukarani i wróci zaufanie " - uspokaja Bohdan Wyżnikiewicz. Ekspert uważa jednak, że na obecnym etapie nie można nikogo obwiniać, także polskich zakładów mięsnych. W jego przekonaniu, one także mogły zostać oszukane np. przez dostawców.

Prezes związku Polskie Mięso Witold Choiński mówi, że odbiorcy zaczęli się też wnikliwiej przyglądać polskiemu mięsu. Odbiorcy zagraniczni wymagają dodatkowych badań, certyfikatów, niektórzy nawet osobiście przyjeżdżają do Polski i pobierają próbki. "Polska została wmieszana w całą sprawę na samym początku, a dziś mamy efekty tego, co się wydarzyło przed trzema tygodniami"- zaznacza Witold Choiński. Wydaje się jednak, że sytuacja powoli się stabilizuje.

Reklama

Witold Choiński uważa, że skutkiem tej afery może być utrata kontrahentów, a to odczują nie tylko przedsiębiorcy, ale również rolnicy. Jednak- jak mówi prezes związku Polskie Mięso- z nieoficjalnych informacji, które posiada, wynika, że w kolejnych próbkach nie znaleziono śladów końskiego DNA. "To dobra informacja mogąca świadczyć o tym, że Polska mogła być dotknięta zafałszowaniem tego produktu w niewielkim stopniu"- dodaje.

Polska żywność na cenzurowanym

Nie tylko spadł eksport polskiej wołowiny w związku z podejrzeniami o dodawanie koniny. Problemy odczuwają też inni producenci mięsa.

Dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner zwrócił uwagę, że coraz głośniej mówi się o kłopotach w branży drobiarskiej. Eksport do Czech czy Słowacji zmniejszył się ostatnio o 10 -20 procent.

Gantner zwraca uwagę, że Polska eksportuje znacznie więcej drobiu niż wołowiny, więc każdy spadek jest znacznie bardziej odczuwalny. Dlatego uważa, że trzeba znacznie ostrzej stanąć w obronie naszej żywności, bo inaczej nasza wymiana handlowa może znacznie zwolnić. Szczególnie, że w mediach u naszych południowych sąsiadów, a także w krajach nadbałtyckich w bardzo negatywnym świetle pokazuje się nasze mięso.

W piątek w Polsce rozpoczęły się kontrole mięsa zarządzone na podstawie decyzji Komisji Europejskiej. Ustalono dla każdego kraju liczbę próbek, którą należy pobrać. Polska ma ich zrobić 150. Kontrola potrwa miesiąc.