– Pamiętam, jak trafił do nas uczeń, który nie wiedział, jak się je zupę. Pierwszy raz widział coś takiego – mówi Alicja Przychodni, pedagog szkolny w jednej z rzeszowskich podstawówek. Kłopot w tym, że nie wszystkie potrzebujące dzieci taki posiłek otrzymują. Co prawda rodziny mogą korzystać z programów pomocowych oferowanych przez gminy lub ośrodki pomocy społecznej, ale nie zawsze to robią.

>>> Czytaj też: Długie i zdrowe życie jako zdobycz cywilizacyjna. Ale nie dla nas

Nie obchodzi ich, w jaki sposób się żywi ich dziecko. Ale są i takie rodziny, którym bardzo trudno wysupłać coś z domowego budżetu, by sfinansować żywienie w szkolnej stołówce, a nie spełniają kryteriów umożliwiających skorzystanie z pomocy społecznej. Wtedy bywa, że jedynym ratunkiem są sponsorzy, których na szczęście pojawia się coraz więcej. Alicja Przychodni mówi, że u nich co roku znajduje się kilka takich osób. Przychodzą do szkoły i mówią, że chcą zapłacić za posiłki dla jakiegoś ucznia. Często to osoby, które nie mają nic wspólnego ze środowiskiem szkolnym.

Pedagog opowiada, że do jej placówki przyszła kobieta, która chciała spłacić swoisty dług, bo ktoś ją nakarmił, kiedy ona sama była głodna. Plusem jest to, że większość darczyńców jest anonimowa i jeżeli rodzina sobie tego nie życzy, dziecko nie musi wiedzieć, że ktoś obcy mu płaci za obiady. Czasem wsparcie pochodzi ze składki na fundusz klasowy, czyli pieniędzy zbieranych na wydatki danej klasy. Niektóre szkoły zachęcają do podpisania deklaracji, że jeżeli dziecko jest nieobecne, to zamiast odebrać zwrot za niewykorzystane obiady, rodzic je przekazuje na posiłki dla potrzebujących uczniów.

Reklama

Prawniczka z Fundacji Dzieci Niczyje Justyna Podlewska dodaje, że jeżeli ktoś chce w ten sposób pomóc, warto rozejrzeć się w najbliższej okolicy. – Pójść do lokalnego OPS, zapytać, czy mogliby wskazać taką rodzinę, oni najlepiej znają środowisko. Lub do gminy – mówi Podlewska. Często też taką działalnością zajmują się parafie. I nawet jeżeli ktoś nie chodzi do kościoła, może się zgłosić, by wesprzeć jej działania w zakresie dożywiania. Jeżeli komuś nie zależy, by koniecznie było to dziecko z najbliższej okolicy, może też wpłacać pieniądze organizacjom charytatywnym. Na przykład w Caritasie można wybrać konkretne dziecko, któremu funduje się rodzaj stypendium. – Z tych wpłat finansowane są oczywiście posiłki, ale też inne potrzeby edukacyjne – zajęcia pozalekcyjne czy podręczniki – mówi Olga Kołtuniak, rzeczniczka Caritasu.