Spółka z siedzibą w Shenzen zakłada, że zapotrzebowanie na szybsze usługi telekomunikacyjne i tańsze urządzenia będzie napędzać popyt w Europie, gdzie gospodarki wykazują już pewne oznaki poprawy – powiedział w Paryżu dyrektor zarządzający i wiceprzewodniczący koncernu Ken Hu.

„W okresie minionych 10 lat osiągnęliśmy głębokie zrozumienie Europy” – dowodził Hu – „Obecnie mamy lokalnych partnerów oraz placówki badawczo-rozwojowe. Zamierzamy zwiększać inwestycje na tym rynku. A jeśli odniesiemy w Europie sukcesy i wkroczymy na pozytywną ścieżkę rozwoju, możemy zainwestować więcej”.

W chwili gdy Huawei zapowiada ekspansję, jego rywale redukują swoje załogi. Francusko-amerykański koncern Acatel-Lucent oświadczył, że zwolni 5,5 tys. pracowników, a szwedzki Ericsson, największy na świecie dostawca infrastruktury do mobilnego internetu, ogłosił likwidację 1550 stanowisk Szwecji. Z kolei Nokia Siemens Networks, joint venture Nokii i Siemensa, przedstawiła już w 2011 roku plany eliminacji 17 tys. miejsc pracy, czyli 23 proc. całej złogi.

Europejscy operatorzy od lat ociągali się z wydatkami na swoje sieci wobec spadających zysków i posępnych prognoz gospodarczych. Ale zaczęli oni znowu inwestować w modernizację i budowę nowej generacji szybkich sieci. Szefowie operatorów telefonii komórkowej w Europie twierdzą, że będą mogli pobierać premię za szybsze usługi i osiągać wyższe przychody.

Reklama

Stawka Huawei na Europę zagraża rywalom na ich własnym podwórku w chwili, gdy zmagają się oni z cięciem kosztów i spadającymi cenami. Ale Hu uspokaja: „Nie jesteśmy tutaj aby zastąpić Alcatel. Huawei i Alcatel mogą koegzystować we Francji i gdzie indziej, tak jak ma to miejsce w Chinach”.

Chińska firma poinformowała w zeszłym tygodniu, ze zarobi około 500 mln euro w ciągu pięciu lat za udzielenie pomocy jednej z włoskich spółek, Wind Telecomunicazioni, przy budowie super szybkiej sieci telefonii mobilnej.