Polska finansuje w tym roku deficyt budżetowy w rekordowym tempie. Tymczasem wśród inwestorów mnożą się spekulacje, iż zbliża się kres globalnej hossy na papiery dłużne. Rostowski zdołał już zrealizować 80 proc. tegorocznych potrzeb kredytowych kraju wobec 70 proc. w maju zeszłego roku. Rentowności polskich obligacji 10-letnich, emitowane w złotych, spadły 9 maja do rekordowego minimum 3,07 proc., dzięki czemu różnica w stosunku do niemieckich bundów jest najmniejsza od września 2008, kiedy upadł amerykański bank Lehman Brothers.

Program gromadzenia funduszy przez resort finansów, znacznie szybszy niż w Turcji i Słowacji, jest na czasie, gdyż Polska musi liczyć się z najwolniejszym wzrostem gospodarczym od 11 lat. Bill Gross, menedżer Pacific Investment Management Co., największego na świecie funduszu inwestycyjnego, oświadczył 10 maja, że trwająca od 30 lat hossa na rynku obligacji najpewniej dobiega końca. Natomiast Morgan Stanley powiedział w tym tygodniu, że pościg inwestorów za zysk prowadzi do „spienienia się” rynków.

- Tak długo, jak rynek zamierza kupować, wcześniejsze gromadzenie środków jest rozsądne –mówi Ronald Schneider, menedżer w Raiffeisen Kapitalanlage z Wiednia - Poziom premii jest z pewnością korzystny dla emitenta.

Najszybsze tempo

Reklama

Rostowski pozyskał 116 mld zł ze sprzedaży długu wobec tegorocznych potrzeb rzędu 145 mld zł. Turcja jak dotychczas zaciągnęła kredyty w kwocie 60,8 mld lir (33 mld dolarów) ze sprzedaży krajowych i zagranicznych obligacji, co stanowi 37 proc. tegorocznego planu. Słowacja zdążyła zaspokoić swoje potrzeby finansowe w 70 proc.

>>> Czytaj również: MF sprzedało na przetargu obligacje za 5,5 mld zł

Poza samym przyspieszeniem tempa emisji, Rostowski sprzedaje długoterminowe papiery dłużne w celu ograniczenia finansowego ryzyka. Przeciętny termin wykupu złotowego długu wzrósł w kwietniu do 4,55 lat wobec średniej 4,47 lat z grudnia 2012 roku i 3,15 lat z końca 2004 roku.

Gotowi na deszczowy dzień

- Zawsze trzeba być ostrożnym i gotowym na deszczowe dni oraz posiadać różne scenariusze – powiedział wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk – W sytuacji zawirowań na zagranicznych rynkach i pojawienia się ryzyk, których obecnie się nie uwzględnia, będziemy mogli powrócić do emisji bonów lub obligacji dwuletnich, które rynek chętnie kupuje.

Rentowności polskich dziesięciolatek wzrosły wczoraj o sześć punktów bazowych do 3,34 proc. Chociaż stawka zwiększyła się o 27 punktów bazowych od czasu wystąpienia Grossa z Pimco zapowiadającego koniec hossy, spadła ona o 7,5 proc w porównaniu z poziomu czteroletniego maksimum w październiku 2008 roku.

Rostowski, który jest najdłużej urzędującym ministrem finansów od czasu upadku komunizmu w 1989 roku, wykorzystuje fakt globalnej hossy, gdyż inwestorzy mają w USA, Europie i Japonii do czynienia ze stopami procentowymi zbliżonymi do zera, szukają zatem aktywów zapewniających wyższe rentowności.

W okresie minionych trzech lat zagraniczni inwestorzy podwoili swoje zaangażowanie w polskie obligacje do rekordowej kwoty 205,3 mld zł w marcu tego roku. Stanowi to 37,6 proc. całej emisji papierów dłużnych w Polsce.

>>> Polecamy: Czas na korektę na polskich obligacjach