Wciąż też odczuwało się echo środowych doniesień z USA. Przypomnijmy, szef Fed B.Bernanke bronił w Kongresie programu skupu aktywów podkreślając utrzymanie akomodacyjnego charakteru prowadzonej polityki. Potwierdził to protokół z kwietniowo-majowego posiedzenia FOMC. Większość członków Komitetu zgodziła się, że trzecia runda zakupów obligacji wpłynęła na poprawę na amerykańskim rynku pracy. Jednocześnie wielu z nich uważa, by uzasadnione było ograniczenie skupu aktywów, powinno dojść do trwałej poprawy kondycji gospodarki USA i ograniczenia zagrożeń dla wzrostu. Nadal zatem wszystkie opcje dotyczące perspektyw QE3 są tak naprawdę otwarte, a kluczowe wciąż pozostają dane makro, szczególnie te publikowane przez Departament Pracy USA. Niemniej uwaga szefa Fed zwrócona na zagrożenia związane z utrzymywaniem niskich stóp w dłuższym czasie została odebrana jako jastrzębi akcent wypowiedzi B.Bernanke, podobnie jak fragment minutes z którego wynikało, iż kilku przedstawicieli FOMC byłoby skłonnych ograniczyć program skupu aktywów już podczas czerwcowego posiedzenia. Fundamenty pozostają jednak kluczowe dla całej sprawy, a one wciąż nie zachwycają.

W czwartek jako pierwsze na rynek dotarły wspomniane już informacje z Chińskiej gospodarki. W maju spadła aktywność chińskiego sektora przemysłowego. Obrazujący ją indeks PMI obniżył się do poziomu 49,6 pkt z 50,4 pkt w kwietniu. Choć jest to najniższy odczyt indeksu od 7-miesięcy, to bardziej niepokoi jego spadek poniżej granicznego poziomu 50 pkt oddzielającego rozwój od recesji w sektorze. Dane mocno więc rozczarowały, co znalazło przełożenie szczególnie na tokijski rynek akcji (indeks Nikkei spadł o 7,3 proc. - najsilniej do dwóch lat) i notowania walut krajów gospodarczo (surowcowo) powiązanych z Państwem Środka (kurs AUD/USD spadł poniżej poziomu 0,96 – wsparcia ostatni raz testowanego w maju ub. roku, zaś NZD/USD zbliżył się do 0,80 – notując najniższy poziom od września 2012 roku). Minorowe nastroje zdominowały też europejskie parkiety. Giełdy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie pod koniec czwartkowych notowań traciły po około 2,0 proc. Początek notowań za Oceanem również wieścił spore spadki, niemniej Wall Street zakończyło dzień jedynie na niewielkich minusach.

Na rynku euro/dolara pierwsze godziny czwartkowej sesji przyniosły lekkie umocnienie wspólnej waluty. Jeszcze przed południem opublikowane zostały wskaźniki PMI z Europy. W przypadku Francji indeksy zarówno dla przemysłu jak i dla usług wciąż pozostały znacznie poniżej granicznego poziomu 50 pkt (w maju PMI dla przemysłu wyniósł 45,5 pkt, zaś dla usług 44,3 pkt). Dane dla Niemiec okazały się wyższe od prognoz, nadal jednak (choć niewiele) utrzymując wartość poniżej ważnej dla gospodarki bariery statystycznej (49,0 pkt dla przemysłu i 49,8 pkt dla usług). Nie zachwyciły też publikacje PMI dla całej strefy euro, pomimo lekko wyższych od prognoz poziomów. W maju sektory usług i przemysłu Eurolandu pozostawały nadal w recesji, choć kurczyły się one w mniejszym stopu niż w kwietniu (47,8 pkt dla przemysłu i 47,5 pkt dla usług). Kurs EUR/USD nie zdołał jednak od razu przełamać oporu na 1,29 i w okolicach tego poziomu oscylował jeszcze w pierwszych godzinach czwartkowej sesji amerykańskiej. Obrazu rynku nie zmieniła następnie ani publikacja lekko lepszych od oczekiwanych tygodniowych danych z rynku pracy w USA (5 tys. mniej nowych wniosków o zasiłek niż oczekiwał tego rynek), ani praktycznie zgodnego z konsensusem wskaźnika PMI dla przemysłu USA (51,9 pkt wobec konsensusu na poziomie 51,8 pkt). Dopiero informacja o rekordowej sprzedaży nowych domów w USA (sprzedano blisko 30 tys. domów powyżej oczekiwań) pchnęła euro zdecydowanie powyżej 1,29 USD. Podwyższoną awersję do ryzyka widać było natomiast na parze dolar/jen. Waluta Kraju Kwitnącej Wiśni, jako bezpieczne aktywo umocniła się wczoraj od samego rana, po tym jak dzień wcześniej notowała najniższe poziomy wobec dolara od października 2008 roku. Kurs USD/JPY spadł poniżej 101,0. Trudno jest jednak oczekiwać, by trend ten został utrzymany. W dłuższej perspektywie jen znajdzie się ponownie pod presją ultrałagodnej polityki pieniężnej prowadzonej przez Bank Japonii. Test oporu na 105,0 wciąż jest zatem możliwy.

W czwartek od rana na wartości tracił również złoty. Notowania EUR/PLN zgodnie z naszymi oczekiwaniami przełamały opór na 4,20. Obok podwyższonej awersji na rynkach bazowych deprecjonujący wpływ na PLN wywierają jednocześnie wysokie oczekiwania rynkowe co do kolejnych redukcji stóp procentowych przez RPP wspierane zarówno publikacjami makroekonomicznymi (dzisiaj GUS zaprezentuje dane na temat sprzedaży detalicznej), jak również komentarzami członków RPP. W środę na temat perspektyw polityki monetarnej wypowiadała się A.Zielińska-Głębocka. W ocenie tej członkini Rady spowolnienie gospodarcze wciąż trwa, więc istnieje pole do dalszego łagodzenia polityki pieniężnej – „(…) stopy trzeba obciąć w ciągu najbliższych dwóch miesięcy (o 25-50pb), a potem zaczekać na rozwój sytuacji”. Wczoraj zaś w podobnym tonie wypowiadał się też A.Bratkowski. Według tego członka RPP zupełnie uzasadniona jest kolejna obniżka o 50pb i za takim cięciem będzie on opowiadał się podczas posiedzenia czerwcowego. Za dalszym łagodzeniem polityki pieniężnej, choć ostrożniejszym, opowiedziała się natomiast E.Chojna-Duch. W ocenie tej członkini RPP radykalne cięcie kosztu pieniądza niosłoby bowiem za sobą pewne ryzyka, chociażby zakończenie oczekiwań na dalsze obniżki stóp i osłabienie popytu inwestorów zagranicznych na polskie obligacje. W czwartek NBP opublikował też protokół z majowego posiedzenia RPP. Jak wynikało z niego, większość członków komitetu uważa, że w kolejnych kwartałach inflacja będzie utrzymywać się na poziomie niższym niż szacowała to marcowa projekcja i w związku z tym część członków RPP sądzi, że w najbliższych miesiącach inflacja może uzasadnić dalsze cięcia stóp. Najbliższe posiedzenie decyzyjne zaplanowane jest na 4-5 czerwca.

Reklama