Dzisiejszego ranka rynek wygląda tak, jakby całkiem zastygł, trochę niezdecydowany, więc zmiany cen są po wczorajszym ruchu ograniczone. USD/JPY wyczyścił wiele ukrytych długich pozycji, a w nocy indeks Nikkei znowu odstawiał swój szalony taniec. Dziś rano jednak znów jesteśmy z powrotem powyżej 100 i zdążyliśmy napotkać niezłych sprzedających w rejonie 100,35/45, a niektórzy widzieli na tym poziomie opór techniczny.

Co ciekawe, ci sprzedający na poziomie 100,35/45 to nie ci sami, którzy mają pokaźne zlecenia stop na poziomie 100,55/60, to zupełnie inna grupa. Jak na razie jednak zwolniliśmy tempo, pewnie czekając na kolejne dane z USA, które nadejdą dziś po południu.

Jak już wcześniej wspominałem i wciąż o tym grzmię, na tym rynku bardziej niż kiedykolwiek chodzi tylko o pozycjonowanie, a wczorajszy ruch indeksu DXY tylko potwierdził tę teorię. Jeśli chodzi o dalszy rozwój wydarzeń w tym tygodniu (wczoraj widzieliśmy jedynie wstęp), to moim zdaniem prawdopodobnie zobaczymy dalszą sprzedaż i konsolidację w dolarze amerykańskim przed jutrzejszymi danymi z ADP, a co ważniejsze, przed czwartkowym posiedzeniem EBC. To niewątpliwie oznacza zwyczajnie wzrosty w parach takich jak EUR/USD, GBP/USD, AUD/USD i innych do momentu, gdy prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi zdetonuje bombę robiąc aluzję do ujemnych stóp procentowych, odniesie się do wskaźnika PMI i danych o przemyśle (które ostatnio są słabsze) i oczywiście założy brązowy krawat, by podkreślić swoje oczy. Wszystko to dokona się tytułem sprowadzenia kursu EUR/USD jeszcze raz niżej, a tym samym, jeśli jego próby okazałyby się udane - wyciągnięcia DXY ku górze. Jeśli tak się rzeczywiście stanie (a zająłem pod tym kątem odpowiednie pozycje), sądzę, że w piątek po informacjach o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym wszystko znowu się zmieni. Jakiekolwiek odczyty poniżej 200 tys., według moich wysoko postawionych rozmówców, z dużym prawdopodobieństwem spowodują, że najnowszy hit sezonu - tj. ograniczenie luzowania ilościowego – zdecydowanie powędruje z powrotem na półki, a dolar amerykański dalej będzie wyprzedawany. Tak, ta wspaniała gra huśtawek i karuzeli może przybrać zupełnie inny obrót (i sądzę, że rzeczywiście tak się stanie) w ciągu zaledwie kilku dni. Witajcie na rynku (patrz piosenka Guns n' Roses “Welcome to the jungle” – Witaj w dżungli).

Jeśli chodzi o dzisiejsze dane (oprócz opublikowanych rano, mieszanych i w większości zgodnych odczytów), to zobaczymy jeszcze bilans handlowy USA i Kanady, a oprócz tego niewiele więcej, jeśli nie liczyć oczywiście pogawędek kolejnych mówców z Rezerwy Federalnej z obu stron barykady stóp procentowych.

Reklama

Co do poziomów dla głównych par walutowych, przeczytajcie, co piszę wyżej w kwestii kierunków zmian, a niżej – w kwestii momentów szczególnego napięcia.

EUR/USD: Pewna wymyślna japońska formacja techniczna (chmura dzienna) ma górną granicę na poziomie 1,3089 na dzień dzisiejszy, ale ja zamiast tego spodziewam się raczej, że wszelki przesadny entuzjazm, którego jeszcze nie wyrażono wczoraj, utemperuje poziom 1,3130. O zleceniach stop (w niewielkich ilościach) słyszymy w okolicach 1,3050/45, a dobre oferty kupna z powrotem wchodzą do warstwowej gry poniżej poziomu 1,3035 i w dół.

GBP/USD: Bezpośrednio niepokojące zlecenie stop siedzi sobie tuż poniżej 1,5280/75, natomiast trochę ofert kupna wchodzi z powrotem do gry w okolicach 1,5230. Wszystkie ceny docelowe dla wzrostów – dla tych, którzy mają długie pozycje – prawdopodobnie skapitulują w okolicach 1,5335/45 (maksima z notowań nocnych).

AUD/USD: Koszmarna wycieczka tam i z powrotem, a powodem był jedynie ruch dolara amerykańskiego. Reserve Bank of Australia pozostawił stopy procentowe bez zmian, a nastawieni na to i tak odczytali jego oświadczenie jako wciąż niezmiennie naznaczone pewną skłonnością do luzowania. Jak zawsze, ładne jest to, co się komu podoba. Słyszymy teraz o dobrych ofertach kupna w okolicach 0,9650, poniżej mamy zlecenia stop, a kolejne oferty dołączają do imprezy przy zatorze na poziomie 0.9625/30. Jeśli chodzi o górne rejony, to mało prawdopodobne, by powtórzyła się sytuacja z wczoraj, ponieważ zwyczajnie nie ma już żadnych zleceń stop, które mogłyby posłużyć za paliwo dla tej rakiety. Mimo wszystko jednak poziom 0,9730 stanowi wiarygodną cenę docelową (albo jej okolice) dla zajmujących długie pozycje lub rozważających taką możliwość.

USD/JPY: Oferty tak jak wspomniałem wyżej, zlecenia stop tuż za nimi. Ja jednak przede wszystkim spodziewam się kontynuacji spadków w tej parze i sądzę, że po raz kolejny na moment zajrzymy na poziom 99,30, choć w dniu dzisiejszym może jednak brakuje impetu, który by nas tam wywindował.

EUR/GBP: Gdyby ta para dotarła w ten rejon przy tak spokojnym rynku, zobaczymy sprzedających ustawionych w okolicach poziomu 0,8570; nieco wyżej mamy wzmiankę o zleceniach stop. Jeśli chodzi o spadki, to spodziewam się, że poziom 0,8500/20 się utrzyma.

Kaski włóż (chociaż dzisiaj może bardziej odpowiednie będą poduszki).