Odwrotne powiązanie między tymi dwoma nadal jest silne, a USD/JPY pozostaje teraz pod pewną presją na dalsze spadki, gdyż dzisiejszego ranka znowu znajduje się poniżej 100. Ciężkiej atmosfery nie rozładowały nawet swobodne plotki krążące przed trzecią (bezcelową) strzelistą przemową Shinzo Abego ostatniej nocy na temat tego, że rząd praktycznie błaga fundusze emerytalne (GPIF), by ponownie inwestowały w akcje. Ogólnie rzecz ujmując wydaje się, że rynek staje się nieco ostrożny (co jest zrozumiałe), a dominujący nastrój pasuje do niezaprzeczalnej potrzeby konsolidacji jena i indeksu Nikkei.

Przechodząc do innych spraw, PKB Australii okazało się nieco lepsze (ale niewiele) niż oczekiwania, co w połączeniu z nawoływaniem banku Goldman Sachs z dzisiejszych wczesnych godzin porannych, aby Reserve Bank of Australia w lipcu po raz kolejny obciął stopy procentowe, sprawia, że dolar australijski nadal jest wyjątkową ofiarą w grupie G7.
Dane opublikowane dzisiejszego ranka były mieszane, ale ogólnie rzecz biorąc korzystne dla szterlinga; odczyty dotyczące strefy euro również były mieszane, jeśli nie trochę lepsze od oczekiwań. Mimo to jednak EUR/USD utrzymuje się dziś rano w nieco niższych rejonach, choć w granicach swojego ciasnego przedziału przed jutrzejszym posiedzeniem EBC i – może w nieco mniejszym stopniu – publikowanymi dziś po południu danymi ADP.

Dolar amerykański nadal pozostaje dla rynków jokerem w talii, a ja nadal staram się całkowicie go unikać. GBP/CHF działa, więc czemu nie? GBP/CAD wypracował ostatnio bardzo dużo i prawdopodobnie nadal ma przed sobą pewną pole do wzrostów, ale znajdujemy się niedaleko poziomów, przy których gra „pod prąd” tej zwyżki zaczyna mieć solidne profile ryzyka i zysku. Podobnie jest np. z EUR/AUD, który tak jak GBP/CAD nadal ma przed sobą pewne wzrosty i faktycznie jesteśmy bardzo blisko tego, co uznałbym za górne granice dla przewartościowanej krzyżowej pary walutowej. Znowu, każda cena w okolicach 1,3730/80 zaczyna wyglądać dobrze w kontekście strategii gry „pod prąd”.

Pozycje zajęte bezpośrednio przez EUR/USD są mieszane, stłoczone i zbyt hałaśliwe, zwłaszcza przy zmienności, którą przyniesie jutrzejsza konferencja, więc po co się przejmować? Rynek chce, by para ta zeszła niżej, ale jego nadzieje są niweczone. EBC chce, by para ta oscylowała w pewnym przedziale, a ponieważ zbliżamy się do jego górnych granic, Mario Draghi powie coś, co nas tam zaprowadzi (chociaż na krótko). Więc zapytajcie siebie: jeżeli już uwzięliście się, by angażować się w rynek EUR/USD, to po co robić to poprzez rynek spot, a nie przez opcje?

Reklama

I wreszcie, chociaż nie jest to obszar, w którym się specjalizuję (zakładając, że w ogóle mam takie obszary), indeks SPX flirtuje dość niebezpiecznie z poziomem 1 627 (w kontraktach terminowych), ale jak do tej pory nie udało mu się zamknąć dziennych notowań poniżej tego poziomu. Nie jest to tylko arbitralny poziom, który sobie wyssałem z palca; on ma swoją wartość. Chodzi o to, że zamknięcie dziennych notowań poniżej tego poziomu otwiera perspektywę na głębsze spadki w rejon 1 570-75. Być może w maju inwestorzy nie postąpili zgodnie z maksymą „sprzedaj w maju i wyjeżdżaj”, ale wygląda na to, że na początku czerwca nadrabiają zaległości. Obserwujcie sytuację...

Kaski włóż na ten prawdopodobnie stosunkowo spokojny dzień, do czasu publikacji danych dziś po południu, i powodzenia.