Prace na szlaku wodnym powinny rozpocząć się do końca 2014 roku i zostać zakończone w ciągu sześciu lat – powiedział Wang, przewodniczący firmy HKND Group z siedzibą w Hongkongu podczas konferencji prasowej w Pekinie. Spółka, kontrolowana całkowicie przez Wanga, zajmuje się realizacją projektów w dziedzinie infrastruktury. Miliarder nie ujawnił żadnego z inwestorów.

Wang przyznał, że budowa kanału zależy od spełnienia wielu warunków, a sam projekt wiąże z ryzykiem politycznym, finansowym i inżynieryjnym. Rząd Nikaragui szacuje koszty na 40 mld dolarów, czyli więcej niż czterokrotność PKB kraju z 2011 roku. Kanał miałby konkurować z liczącym sto lat Kanałem Panamskim, rozbudowywanym obecnie za 5,25 mld dolarów.

>>> Czytaj też: Siedzimy na beczce prochu? Chiny tracą kontrolę nad swoją gospodarką

Wcześniej w tym miesiącu Kongres Nikaragui udzielił Wangowi 50-letniej koncesji na budowę kanału. Poczynając od polowy XIX wieku republika z Ameryki Środkowej próbowała kilka razy zainicjować budowę szlaku łączącego oba oceany, ale bez powodzenia.

Reklama

Kanał długości 286 km ma biec dolinami rzeki we wschodniej części kraju i przeciąć Jezioro Nikaragua. Będzie miał 27,6 m głębokości i 520 m szerokości, żeby pomieścić statki do wyporności 400 tys. ton.

“Jest mnóstwo przeszkód” – mówi Margaret Myers, dyrektor programu Chin I Ameryki Łacińskiej w Inter-American Dialogue z Waszyngtonu – „Przede wszystkim, czy kanał jest potrzebny? Wielką przeszkodą będzie przyciągnięcie dostatecznych inwestycji”.

Kolejną barierą jest fakt, że Chiny i Nikaragua nie nawiązały stosunków dyplomatycznych. Nikaragua, jak kilka państw latynoskich, uznaje konkurencyjne władze z Tajwanu – co może stanowić sporą przeszkodę dla niektórych chińskich firm wkraczających do tego kraju. Wang widzi wyjście w prowadzeniu rządowych kontaktów przez należącą do HKND spółkę-córkę w Holandii.

Esteban Polidura, analityk ds. latynoamerykańskich w Deutsche Bank w Meksyku podkreśla, że koncesję przyznano mało znanej firmie i dlatego prawdopodobieństwo realizacji projektu ocenia, jako „bardzo niskie”. Natomiast 40-letni Wang z „dużym optymizmem” zapatruje się na możliwość przyciągnięcia przez HKND dostatecznej liczby inwestorów. Jego zdaniem są wśród nich międzynarodowe banki i inne spółki finansowe, firmy inwestycyjne, a także operatorzy linii żeglugowych, firmy logistyczne i energetyczne.

Wang zrobił fortunę w górnictwie, na wydobyciu złota, rudy żelaza i kamieni szlachetnych w Kambodży, Tajlandii i w innych krajach Azji Południowo-Wschodniej, jeszcze zanim zajął się biznesem w telekomunikacji. Jest prezesem i największym udziałowcem firmy Xinwei Telecom Technology w Pekinie. Jego pakiet 37 proc. akcji jest – według indeksu miliarderów Bloomberga – wart 1,1 mld dolarów. Strona internetowa Xinwei podaje, że Wang zasiada w radach ponad 20 innych spółek z 35 krajów na całym świecie.

>>> Czytaj też: Gdzie nie podróżować? Oto najmniej bezpieczne miejsca na świecie