Zdecydowanie najgorzej dzieje się w Białymstoku: lokalne wydanie „Gazety Wyborczej” donosiło o podpalaniu drzwi czeczeńskich emigrantów oraz polsko-hinduskiego małżeństwa, a nawet o odmówieniu wszczęcia postępowania przez prokuraturę w sprawie malowania swastyk na słupach. W mieście od kilku lat dochodzi także do pobić i zastraszania cudzoziemców.

Wyobraźmy sobie, że międzynarodowy koncern szuka nowej lokalizacji dla swojego centrum rozwoju. Patrzy na cały rozwijający się świat, gdzie koszty pracy są stosunkowo niskie, a dostęp do młodych i wykształconych pracowników jest powszechny. Spogląda także na Polskę, a jego uwagę zwraca Białystok, gdzie koszty pracy są niższe niż w innych miastach kraju, a bezrobocie wysokie. Jednak potencjalnego inwestora przyciągają przede wszystkim sukcesy białostockich studentów – przyszłych inżynierów. Niedawno skonstruowali oni najlepszy łazik marsjański na świecie, czym udowodnili potencjał naukowy swojego pokolenia. (Czytaj więcej na ten temat: Polacy wygrali konkurs na najlepszy łazik marsjański). Nie bez znaczenia jest też fakt, że władze miasta kuszą ulgami podatkowymi i specjalnymi strefami ekonomicznymi.

Dlaczego więc ów inwestor nie miałby umieścić swojego centrum rozwoju i innowacji w Białymstoku?

Niestety, zarząd firmy prędzej czy później dotrze do informacji o tym, jak traktuje się obcokrajowców w mieście. Kiedy wyjdzie na jaw, że lokalne władze nie są w stanie zapanować nad terroryzującymi miasto neofaszystami, inwestor dwa razy zastanowi się, czy na pewno chce tam wysłać swoich menedżerów (którzy oczywiście pochodzą z najróżniejszych miejsc globu) i narażać ich na potencjalne ataki o podłożu rasistowskim. Przedstawiciele firmy nie będą mogli zrozumieć, dlaczego władze tak pobłażliwie traktują przestępców, którzy niszczą wizerunek miasta i zagrażają bezpieczeństwu jego mieszkańców.

Reklama

W efekcie inwestor nie będzie ryzykował: otworzy swoje centrum usług i rozwoju w Brazylii albo Czechach, gdzie koszty pracy są podobne, studenci może nie aż tak utalentowani, ale przynajmniej pracownicy będą bezpieczni.

W taki sposób rosnąca zła sława Białegostoku sprawi, że zagraniczni inwestorzy będą stronić od miasta, którego wizerunek jest dziś najgorszy w Polsce. Samorządowcy wydają się nie zdawać sobie sprawy z tego, że naprawienie go będzie trwało dekady, a gospodarcze straty mogą zamknąć Białystok na długie lata w gospodarczej II lidze.

Jeśli indolencja władz będzie się utrzymywać, miasto nigdy nie wyjdzie z biedy. W efekcie stopa bezrobocia nie tylko pozostanie najwyższa wśród wszystkich miast wojewódzkich w Polsce (13,9 proc.), ale będzie wciąż rosnąć. Liczba młodych i wykształconych białostoczan, którzy emigrują, będzie się zwiększać, bo w ich mieście perspektywy na rozwój i dobrą pracę zmniejszą się jeszcze bardziej.

Natomiast zagraniczni inwestorzy, którzy mogliby odwrócić ten niekorzystny trend tworząc nowe miejsca pracy, zostaną odstraszeni na dobre przez niewielką, ale głośną i agresywną grupę przestępców. A tak naprawdę odstraszy ich obojętność rządzących i ich nieudolność w radzeniu sobie z tak fundamentalnymi obowiązkami, jak zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom miasta. Jeśli władza, zarówno sądownicza, jak i wykonawcza, nie jest w stanie poradzić sobie ze swoimi podstawowymi zadaniami, to tym bardziej nie będzie ona zdolna do zrobienia czegokolwiek wykraczającego poza elementarz, na przykład do zapewnienia inwestorowi odpowiednich warunków do rozwoju.