Władze lokalne tną inwestycje, ale dzięki temu wychodzą na finansową prostą. Jak poinformowało wczoraj Ministerstwo Finansów, po pierwszym półroczu 2013 r. samorządy osiągnęły 8 mld zł nadwyżki przy planowanym całorocznym deficycie w wysokości ok. 11 mld zł.
Samorządy osiągnęły dochody ogółem w łącznej kwocie niemal 91 mld zł, czyli 47,3 proc. całorocznego planu. W stosunku do analogicznego okresu zeszłego roku wykonane dochody ogółem były wyższe o 3 proc. Z kolei na wydatki przeznaczono 83 mld zł, czyli 40,8 proc. planu. Kwota ta była wyższa o 1,5 proc. od wydatków w analogicznym okresie 2012 r.
O 1,9 proc. udało się też zbić poziom zadłużenia w stosunku do końca ubiegłego roku. Zadłużenie w jednostkach samorządowych wyniosło w sumie 66,5 mld zł, co przekłada się na 34,7 proc. planowanych dochodów ogółem. To już kolejny raz, gdy samorządy pozytywnie zaskakują niskim deficytem. Na koniec ubiegłego roku nie przekroczył on 3 mld zł, mimo że wcześniej planowano kwotę czterokrotnie wyższą. Od dłuższego czasu samorządowcy przekonują, że już w tym roku uda im się wypracować nadwyżkę, pierwszą od 2007 r. (wówczas wyniosła ona 2,2 mld zł).
Ekonomiści studzą emocje. – Pamiętajmy, co jest źródłem deficytu w samorządach. To inwestycje kreowały deficyt i dług w poprzednich latach. Teraz mamy do czynienia z silnym ograniczaniem inwestycji, zwłaszcza przez duże miasta. Saldo ulegnie zapewne pogorszeniu w drugim półroczu, ale widzę szansę na wypracowanie nadwyżki – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole. Dla władz lokalnych bieżący rok jest ostatnią szansą na wypracowanie deficytu. Od 1 stycznia wchodzą w życie wyliczane indywidualnie dla każdego samorządu progi ostrożnościowe, które będą brały pod uwagę wyniki finansowe za ostatnie trzy lata.
Reklama