Owo „cywilizowanie” sprowadza się do karczowania tej dżungli, czyli ograniczania i eliminowania działającej zgodnie z prawem konkurencji. Dżunglę zastępuje się betonową pustynią z zakazami. Dzieje się tak zazwyczaj na skutek braku sukcesów w sprawach dotyczących oszustw obywateli na większą skalę. Podejmuje się wówczas inicjatywę „uregulowania i ucywilizowania” kolejnej rynkowej branży zamiast naprawy wymiaru sprawiedliwości.
Dotychczasowe działanie wymiaru sprawiedliwości bez rezultatów w sprawie Amber Gold skłoniło urzędy rządowe do wykazania się aktywnością wobec branży firm pożyczkowych. Dla ułatwienia sobie zadania zrównano je z tak zwanymi parabankami. Instytucja powołana do czuwania nad bezpieczeństwem konsumentów powinna umieć dokonać rozróżnienia między parabankiem a firmą pożyczkową. Na wszelki wypadek mała podpowiedź. Firma pożyczkowa dysponuje własnym kapitałem i nie obraca pieniędzmi depozytariuszy – zresztą depozytów nie przyjmuje. Z kolei parabank przyjmuje w depozyt pieniądze, np. na sześć procent w skali roku, a następnie te same pieniądze pożycza na kilkadziesiąt procent. Taki proceder jest zresztą niezgodny z prawem bankowym. Na udzielanie pożyczek z depozytów innych klientów trzeba mieć zezwolenia i poddać się wielu regulacjom.
Mimo działania i urzędów, i regulacji parabanki prowadziły niezgodną z prawem działalność. Skoro jest prawo i są urzędy, to dlaczego jest to możliwe? Nie pomoże rozszerzenie przez UOKiK definicji parabanków na wszystkie instytucje udzielające pożyczek konsumenckich, które nie są bankami, SKOK-ami ani bankami spółdzielczymi. Rozwiązaniem są działający wymiar sprawiedliwości oraz respektowanie konstytucyjnych praw obywateli. Artykuł 45 ust. 1 konstytucji stanowi m.in., że każdy ma prawo do rozpatrzenia jego sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki. Gwarancje w Konstytucji RP są bliskie europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. W art. 6 ust. 1 czytamy, że: „Każdy ma prawo do (...) rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie”. Obywatele Polski mają krajowe i europejskie gwarancje prawa do sprawnego sądu. Żadne jak do tej pory regulacje, nawet jeżeli uznamy niektóre za rozsądne, nie zastąpią sprawnie działającego wymiaru sprawiedliwości z rozstrzyganiem przez sądy spraw, w których obywatele są poszkodowani. Nie ma wtedy znaczenia, czy mowa jest o zapisach w umowach drobnym drukiem, a także brak zgody na skonsultowanie przez potencjalnych klientów takich zapisów z własnym prawnikiem czy niejasne zasady pobierania dodatkowych opłat. Do takich procederów by nie dochodziło, gdyby opinia publiczna poznała choć jeden przypadek sprawnego procesu, w którym poszkodowanemu obywatelowi przywrócono by sprawiedliwość i zwrócono skutecznie pieniądze.
Reklama
Jak do tej pory mnożenie biurokratycznych regulacji nie poprawiło w żadnej mierze sytuacji konsumentów na rynku. Szansą na ograniczenie nieuczciwych praktyk jest działanie samej branży. Niedawno Związek Firm Pożyczkowych zapowiedział wprowadzenie standardów w usługach świadczonych przez ich branżę. Feliks Koneczny zauważył, że: „Etyka stanowi jak najpoważniejszy czynnik ekonomiczny, często rozstrzygający”. Etyka jest na rynku wartością, ale taka refleksja branży firm pożyczkowych, i nie tylko ich, powinna przyjść zdecydowanie wcześniej.
Rząd i opozycja będą w tej sytuacji przelicytowywać się nawzajem i „z troską pochylać się nad problemem”. W rezultacie otrzymamy regulację likwidującą w praktyce możliwość wyboru instytucji pożyczkowej. Pozostanie wybór między bankiem a SKOK-iem, czyli podobnie jak przy emeryturach między OFE a ZUS.
Popatrzmy zresztą, co się stało w Niemczech, gdzie rynek pożyczek obwarowano nader surowymi regulacjami. Duże firmy pożyczkowe wskutek takich antylichwiarskich regulacji znacząco obniżyły swój zysk, więc zarabiają na karach za opóźnienia w spłacie – tu akurat znalazła się luka w przepisach. Z kolei nieuczciwe firmy pożyczkowe nie przejmą się zapowiedziami urzędników. Proceder będzie kwitł, jak kwitnie dotąd, a warunki dyktowane pożyczkobiorcom będą pewnie jeszcze cięższe ze względu na to, że klient nie będzie miał wyboru.