Na pomoc dla zadłużonych krajów strefy euro najwięcej przeznaczyły Niemcy – ale tylko w liczbach bezwzględnych. W przeliczeniu na mieszkańca są one dopiero na piątym miejscu w strefie euro.

Na dodatek więcej od naszych zachodnich sąsiadów na Europejski Mechanizm Stabilizacyjny wyłożył nie tylko statystyczny mieszkaniec bogatego Luksemburga, lecz także Irlandii, która sama musiała z pomocy skorzystać. Wyliczenia te, które nieco osłabiają dość rozpowszechnione wśród Niemców przekonanie, że to oni niemal w pojedynkę ratują bankrutujące państwa unii walutowej, przedstawił niemiecki eurodeputowany Elmar Brok. Na ESM – powołany we wrześniu zeszłego roku stały fundusz ratunkowy strefy euro – jego członkowie mają wpłacić łącznie 80 mld euro.

Udział poszczególnych krajów w kapitale tej instytucji zależy od wielkości gospodarki jako całości, a nie liczby ludności czy dochodu na mieszkańca. W efekcie statystyczni obywatele bogatszych krajów więcej przeznaczyli na pomoc niż biedniej- szych, a różnica między Luksemburgiem a Słowacją czy Estonią jest aż trzykrotna.

>>> Czytaj też: Szef EMS: zadłużone kraje powinny wyjść na prostą do końca 2014 roku



Reklama