Jak powiedział nam przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek, badane są dwa incydenty z udziałem tych maszyn. Biuro prasowe LOT-u w oficjalnej odpowiedzi potwierdziło te informacje.

To jednak nie koniec. Jak wynika z danych, które przesłał nam LOT, jedna z maszyn już na etapie jej dostarczania była wybrakowana. Do Polski z fabryki w Seattle leciała bez filtra paliwa w silniku. Co do drugiej – jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji – filtr najprawdopodobniej zdemontowano podczas serwisu maszyny w stolicy Etiopii Addis Abebie. Tam Boeing ma swoje centrum, w którym naprawiano usterkę związaną z bateriami pokładowymi. Zadaliśmy pytania centrum w Addis Abebie. Nie udzielono nam jednak komentarza.

Doug Adler z Boeinga potwierdza brak filtrów paliwa w dwóch LOTowskich Dreamlinerach. – W obydwu samolotach zostały one wymienione. Sprawdzamy, jak mogło do tego dojść. Jesteśmy pewni, że problem nie występuje w żadnym innym samolocie – mówi „DGP” przedstawiciel Boeinga. Jednocześnie zaznacza, że w trakcie naprawy pracownicy koncernu nie zauważyli żadnych zanieczyszczeń w układzie paliwowym - czyli najgroźniejszej usterki, która może nastąpić na skutek braku filtrów. Adler odmówił komentarza w kwestii wysokości odszkodowania, jakie Boeing jest gotów wypłacić LOTowi, a także odnośnie tego, czy inne linie lotnicze zgłosiły podobne problemy.

>>> Polecamy: LOT kupi nowe i większe Dreamlinery?

Reklama

Podczas przeglądu silników samolotu Dreamliner B787 o numerze SP-LRB, dokonywanego przez służby operacyjne i techniczne LOT przy wsparciu firmy serwisującej boeingi 787 Monarch, stwierdziliśmy brak jednego z dwóch filtrów w każdym z dwóch silników tej maszyny – tzw. filtra paliwowego niskiego ciśnienia (oprócz tego filtra w silniku jest jeszcze filtr paliwowy wysokiego ciśnienia) – napisało w odpowiedzi na nasze pytania biuro prasowe LOT. Dalsza część odpowiedzi wydaje się jeszcze bardziej niesamowita: „Natychmiast zarządziliśmy przegląd pozostałych 4 dreamlinerów. W tym celu z Seattle przyjechała ekipa mechaników firmy Boeing. W jednym z samolotów stwierdzono brak filtra niskiego ciśnienia w jednym silniku. W pozostałych trzech maszynach nie było braków.

PLL LOT zgodnie z procedurami natychmiast poinformowały o zdarzeniu Urząd Lotnictwa Cywilnego – czytamy dalej.
Na czas przeglądu wynajęto samoloty Boeing 777 i Boeing 767 od prywatnego przewoźnika EuroAtlantic. Obecnie, po dokonaniu przeglądów przy udziale ekspertów z Boeinga, wszystkie 5 samolotów Boeing 787 wraca na siatkę połączeń. PLL LOT zapewniają, że dopiszą dodatkowe koszty związane z tą sytuacją do ogólnego rachunku roszczeń wymaganych od firmy Boeing.

Jak poinformował nas LOT, samolot, w którym stwierdzono brak filtrów paliwa, został dostarczony przewoźnikowi bezpośrednio od Boeinga i od tego momentu był użytkowany zgodnie ze wskazaniami producenta. Zgodnie z procedurami linia lotnicza nie ma prawa otwierać silnika. To jeden z tych elementów, który jest serwisowany bezpośrednio przez producenta lub jego certyfikowanych podwykonawców – informuje LOT. Zdaniem firmy brak jednego z dwóch filtrów paliwa w silniku nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa lotu. Co innego mówią jednak eksperci, z którymi rozmawialiśmy. Również Komisja Badania Wypadków Lotniczych zakwalifikowała zdarzenie do kategorii „incydent lotniczy”. Według prawa lotniczego to „sytuacja związana z eksploatacją statku powietrznego, która ma wpływ lub mogłaby mieć wpływ na jej bezpieczeństwo”.

>>> Czytaj też: Boeing 787-9 Dreamliner po raz pierwszy wzbił się w powietrze

– Mogę potwierdzić, że badamy dwa incydenty lotnicze. Komisja została o nich poinformowana natychmiast po ich ujawnieniu. Nie chcę mówić o szczegółach, najpierw komisja musi precyzyjnie zdiagnozować, gdzie leżą ich przyczyny: czy u producenta, czy może podczas serwisów – mówi DGP przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek.

– Nie wiemy, czy to błąd fabryki, czy może firmy serwisującej samolot. To niezwykle drażliwa sprawa, bo tylko cud spowodował, że nie doszło do katastrofy – mówi rozmówca DGP.

Zapytaliśmy specjalistów ds. lotnictwa, jakie mogą być konsekwencje lotu bez kompletu sprawnych filtrów paliwa.

Profesor Zdobysław Goraj z Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej: „Tradycyjny system paliwowy musi mieć filtry przede wszystkim po to, żeby wyłapywać paprochy. Mogą się one dostać do paliwa nawet w trakcie tankowania. Brak filtrów oznacza, że mogą się zatkać wtryskiwacze, a wtedy ryzyko, że jeden z silników odmówi pracy, jest duże”. Podobną opinię usłyszeliśmy od prof. Janusza Narkiewicza z tego samego wydziału Politechniki Warszawskiej. Jego zdaniem stwierdzenie braku filtrów w silniku lub w silnikach może być wpadką serwisową. – Nie wiem, jakie procedury przewidział w przypadku braku filtru producent. Jeśli jednak samolot latał bez nich, to znaczy, że w jakimś stopniu jest odporny. Można sobie jednak wyobrazić, że w następstwie takiego zaniedbania nastąpi awaria układu paliwowego. Czym to grozi, nie muszę chyba dodawać – mówi DGP Narkiewicz.

Ostateczny raport KBWL z ustaleniem przyczyn ma duże znaczenie dla LOT. Jeśli brak filtrów jest błędem fabryki, przewoźnik zyska argument w sporze sądowym.

Dreamliner odbywa średnio około 70 rejsów tygodniowo, czyli ok. 280 miesięcznie. LOT ma w sumie 5 dreamlinerów. Każdy może zabrać na pokład maksymalnie 252 osoby.