Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości 15 października ogłosi, a 2 listopada zacznie przyjmować wnioski w konkursie na nowe inwestycje o wysokim potencjale z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Do tej pory odbyły się dwie jego tury – w 2009 r. i w I połowie tego roku. Konkurs cieszy się ogromną popularnością wśród firm; za każdym razem składano dużo więcej wniosków i na wielokrotnie wyższe kwoty, niż było do podziału. To zdecydowanie największy program z prowadzonych przez PARP. Dotychczas podpisała 445 umów na dofinansowanie w wysokości niemal 7 mld zł. Ponad 4 mld zł już wypłaciła firmom.
Teraz emocje sięgną zenitu, bo to ostatnie rozdanie tego programu i w ogóle ostatni konkurs, jaki w tej perspektywie finansowej ogłosi PARP. Do podziału będzie 500 mln zł. Minimalna kwota, o którą można się ubiegać, to 2,4 mln zł, a maksymalna – 40 mln zł. Poziom dofinansowania zależy od terenu działania firmy. Na Mazowszu wynosi do 50 proc., a w pozostałych województwach – do 70 proc.
Dotacja przyznawana jest m.in. na budynki, maszyny, wartości niematerialne i prawne – patenty, dzięki którym firmy wprowadzą na rynek nowy lub ulepszony produkt. Kluczowe dla pozyskania dotacji jest posiadanie na dzień złożenia wniosku wszelkich pozwoleń budowlanych i środowiskowych, jeśli takie są wymagane.
– Zaletą tego programu jest szeroki zasięg. Nie jest on ukierunkowany na konkretne sektory czy technologie – podkreśla Beata Tylman, dyrektor PwC. Najważniejsze jest to, aby przedsiębiorca przekonał oceniających, że dzięki inwestycji jego firma będzie bardziej innowacyjna, zacznie wytwarzać bardziej zaawansowane produkty. Wnioski przechodzą ocenę formalną i merytoryczną, ale najważniejszą częścią procedury jest ich obrona przez przedsiębiorców przed panelem ekspertów. Dotację dostała np. Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Rzeszów na budowę linii produkcyjnych. Udowodniła, że dzięki nim wprowadzi na rynek nowe moduły turbinowych silników lotniczych.
Reklama
Cztery konkursy w tym roku ma też przeprowadzić Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, ale nieznane są jeszcze ich budżety. Przedsiębiorcom z sektora MSP pozostał w zasadzie tylko konkurs Go Global, w którym można się ubiegać o kwotę do 200 tys. zł. Pieniądze można przeznaczyć np. na analizę rynków międzynarodowych, w tym zakup specjalistycznych badań, przygotowanie oferty czy rozpoczęcie współpracy przy pracach badawczo-rozwojowych bądź produkcji.
Ci przedsiębiorcy, którzy nie będą mieli szczęścia w tych konkursach, do czasu startu kolejnych w nowej perspektywie finansowej (najwcześniej w II połowie 2014 r.) będą musieli się zadowolić korzystaniem z pomocy zwrotnej. To np. poręczenia i gwarancje spłaty kredytów lub leasingu w ramach programu UE na rzecz konkurencyjności innowacji (CIP), który wdraża Europejski Fundusz Inwestycyjny. Ich zaletą jest to, że są bezpłatne. Wysokość gwarancji zwykle zabezpiecza spłatę kredytu do 50 proc. wartości. Dzięki temu klient może liczyć w bankach czy firmach leasingowych na niższą marżę, mniejsze wymagane zabezpieczenia i wkład własny. Finansowanie z zabezpieczeniem CIP oferują w Polsce Pekao SA, BPH, BNP Paribas, EFL, fundusz poręczeń kredytowych Polfund i Polski Fundusz Gwarancyjny. W tym tygodniu umowę na gwarancje z Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego podpisał Raiffeisen Leasing. Dzięki temu klienci mogą liczyć na obniżenie marży o 1 proc.
Można także korzystać z preferencyjnych kredytów i gwarancji udzielanych przez fundusze poręczeniowe i organizacje wspierające przedsiębiorstwa w regionach. Większość zabezpieczeń jest dodatkowo płatna. Udziela ich też Bank Gospodarstwa Krajowego, np. bezpłatnych de minimis, które w tym tygodniu zostały rozszerzone na kredyty inwestycyjne (dotąd tylko obrotowe). Jednak wadą tych rozwiązań jest to, że przedsiębiorca musi oddać pieniądze. Bezpłatne ma tylko gwarancje.