Gdyby na rynku nie pojawiły się kolektory, w których wprowadzone zmiany konstrukcyjne umożliwiały uzyskiwanie przez część dostawców i instalatorów korzyści finansowych, nieuzasadnionych większym uzyskiem energii, to zapewne zmiany, jakie od 1 października br. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wprowadził w programie wsparcia finansowego, nie byłyby potrzebne.
Cztery lata temu, kiedy NFOŚiGW opracowywał warunki programu, rynek kolektorów był we wczesnej fazie rozwoju. Kolektory próżniowe były symbolem nowoczesności i charakteryzowały się wysokimi parametrami wydajnościowymi.
Jednakże już w trakcie realizacji programu na rynku pojawiły się importowane urządzenia o znacznie niższych sprawnościach, których powierzchnia brutto prawie dwukrotnie przekracza powierzchnię odpowiadającą bezpośrednio za wytwarzanie ciepła. W skrajnych przypadkach uzyskiwały one dwukrotnie większe dofinansowanie od pozostałej grupy kolektorów. Przykładowo wysokość dopłat za wyprodukowaną kilowatogodzinę energii przez taki kolektor próżniowy przekraczała 4 zł. W przypadku kolektorów płaskich to koszt w granicach 2–2,5 zł za 1 kWh. Oczywiście te dysproporcje istotnie wpływały na wielkość publicznego dofinansowania oferowanego przez fundusz. Gdy porówna się wskazane zestawy kolektorów próżniowych do podgrzewania wody użytkowej dla 3–4-osobowej rodziny z innymi powszechnie instalowanymi w Polsce kolektorami płaskimi, ale o takim samym uzysku energetycznym, dotychczasowe zasady dofinansowania powodowały wyższe dopłaty do takiego zestawu próżniowego o ok. 1700 zł. Przy zaproponowanej dopłacie uzależnionej od powierzchni apertury (czynnej powierzchni wytwarzającej ciepło) dofinansowanie obu instalacji będzie niemal identyczne.
Wprowadzone zmiany utrzymują przejrzyste i proste zasady dofinansowania ze środków publicznych. Jednocześnie wyrównują powstałe różnice w wysokości wsparcia.
Reklama

>>> Czytaj też: Dopłaty do energooszczędnych domów - zasady przyznawania dopłat

Część przedstawicieli branży kolektorowej, która korzystała ze znacznie większych dopłat niż pozostali, nie chce się pogodzić z wprowadzonymi zmianami i usiłuje różnymi metodami wywrzeć nacisk na NFOŚiGW, by zawiesił zmiany. Nadal rozpowszechnia się nieprawdziwe kalkulacje o rzekomych negatywnych skutkach wprowadzonych zmian, pomimo informacji przekazanych zainteresowanym przez NFOŚiGW 12 września br. w trakcie spotkania z udziałem zaproszonych producentów, importerów i instalatorów z tej branży.
Chociaż wśród wielu przedstawicieli tej branży, zarówno producentów kolektorów płaskich, jak i próżniowych, panuje przekonanie o dobrym kierunku zmian, to dyskusję nadal się podgrzewa.
Rada nadzorcza NFOŚiGW, zapoznając się m.in. z dostarczonymi przez „koalicję kolektorową” dokumentami, podtrzymała stanowisko zmieniające dopłaty do zakupu i montażu kolektorów dla osób fizycznych i wspólnot mieszkaniowych. Wbrew zarzutom o niepowiększaniu efektu ekologicznego, w wyniku wprowadzonych zmian emisja CO2 zostanie dodatkowo ograniczona. Nowe zasady pozwolą dodatkowo wspomóc finansowo instalacje u ok. 3000 beneficjentów. To dobra informacja dla zainteresowanych ekologiczną produkcją ciepła na potrzeby własne, ponieważ program powoli dobiega końca, a na przyszły rok pozostanie ponad 60 mln zł spośród 450 zaplanowanych na ten cel.
Gdy popatrzy się na rynek szeroko, klient nadal będzie dokonywał wyboru technologii i to on będzie korzystał z dotacji na ten cel. On także ma być zadowolony z efektów i oszczędności, jakie daje mu zainstalowane urządzenie. Dlatego program dopuścił m.in. wykorzystanie solarów do ogrzewania budynków, wprowadził 5-letnią gwarancję i 3-letnią rękojmię na zestawy oraz wprowadził zasadę, że to powierzchnia grzewcza paneli decyduje o dotacjach, a nie obudowa (powierzchnia brutto). Może w dyskusji warto na branżę kolektorową spojrzeć z perspektywy klienta, szczególnie kiedy skończą się publiczne dopłaty.
Jednym z celów, jakie NFOŚiGW postawił sobie przed uruchomieniem programu – oprócz popularyzacji mikroźródeł energii wykorzystujących promieniowanie słoneczne – było właśnie wsparcie branży kolektorowej. Dzięki 45-proc. dopłatom, z których nadal korzystają Polacy, nastąpił jej bezprecedensowy rozkwit. Polska awansowała z 9. w 2009 r. na 3. miejsce w Europie pod względem sprzedaży tych coraz popularniejszych urządzeń. Co drugi kolektor sprzedany w 2012 roku w kraju został dofinansowany przez NFOŚiGW. Do tej pory ze wsparcia skorzystało ponad 50 tysięcy inwestorów.

>>> Czytaj również: Powstaje pierwszy ekologiczny dom z dopłatą

ikona lupy />
Witold Maziarz rzecznik Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej / Dziennik Gazeta Prawna