Jego cena niemal zrównała się z przewidzianą w kontrakcie z Gazpromem, a w kolejnych tygodniach najpewniej ją przekroczy. W efekcie Ukraina zrezygnowała z zakupu gazu sprowadzanego z Niemiec za pomocą rewersu. Rewers z Węgier zostanie na razie utrzymany.
– Teraz cena jest równa albo nawet wyższa od tej, po której kupujemy gaz od Rosjan – oświadczył Wadym Czuprun, wiceszef paliwowego Naftohazu. Stąd decyzja o zaprzestaniu odkupywania rosyjskiego gazu od niemieckiej RWE, co wcześniej było reklamowane przez władze jako osiągnięcie na drodze do dywersyfikacji dostaw. W sierpniu różnica między surowcem europejskim i rosyjskim zmalała do zaledwie 2 dol. – To naturalne zjawisko, gdyż przed nami sezon zimowy. I z prognoz meteorologów wynika, że czeka nas ostra zima. Nic więc dziwnego, że znacząco wzrósł popyt na gaz na rynkach spotowych w Europie – mówi DGP Mychajło Honczar, ukraiński specjalista w dziedzinie energetyki.
W listopadzie i grudniu 2012 r. europejskie dostawy na Ukrainę wyniosły zaledwie 420 mln m sześc. Choć to zaledwie kropla w morzu energetycznych potrzeb kraju (Ukraina w 2012 r. zużyła 54,7 mld m sześc. surowca), stanowiły one realny krok na rzecz uniezależnienia się od Gazpromu. – Rosjanie doskonale zdają sobie sprawę z zagrożenia dla własnego monopolu i próbują zapobiec uruchomieniu kolejnych linii dostaw z Europy przez Słowację i Rumunię – mówi Honczar. – Tymczasem to właśnie te szlaki okazałyby się realną pomocą dla Ukraińców. Mają one o wiele większe zdolności przesyłowe – dodaje. Kijów zamierzał zwiększyć import przy pomocy Słowacji i Rumunii do 20 mld m sześc. rocznie. Oba państwa jednak – nie bez udziału rosyjskiej presji – ociągają się z korzystną dla Kijowa decyzją. Bratysława i Bukareszt tłumaczą się przeszkodami technicznymi.
Reklama
Kijów rozpoczął starania o dywersyfikację dostaw, gdy stracił złudzenia co do możliwości renegocjacji niekorzystnych warunków umowy z Gazpromem, zawartej w 2009 r. przez rząd Julii Tymoszenko. Ukraina zapowiada m.in. uruchomienie za dwa lata terminalu LNG pod Odessą. Jego początkowe moce przepustowe mają wynieść 5 mld m sześc. rocznie. Realizacja projektu nie jest jednak prosta. Projekt nie cieszy się wielkim zainteresowaniem ze strony inwestorów, wciąż brakuje też konkretów co do ewentualnych dostawców gazu skroplonego. Sytuację pogarsza też to, że Turcja niechętnie patrzy na kolejne tankowce na Bosforze i Dardanelach. – Nie możemy narażać miast na niebezpieczeństwo związane z potencjalnymi wypadkami – powiedział ambasador Turcji na Ukrainie Mehmet Samsar.
Kijów wciąż jeszcze liczy na gaz łupkowy, którego złoża są szacowane na ponad 4 bln m sześc. Wiążące umowy w tej sprawie mają być podpisane w listopadzie z takimi koncernami, jak Chevron, Eni i EdF. Na początku roku podobne porozumienie zawarto z Shellem. Koncern ma eksploatować złoże juziwskie na wschodzie kraju w tempie prognozowanym na 20 mld m sześc. rocznie.