Z punktu widzenia sytuacji na rynku bankowym na pierwszy plan wysuwają się zmiany własnościowe. Zapoczątkowały je problemy firmy ubezpieczeniowej AIG. W Polsce miała ona niewielki AIG Bank Polska, działający na rynku consumer finance. Ze względu na otrzymanie pomocy amerykańskiego rządu AIG musiała się odchudzić, co oznaczało konieczność sprzedaży polskiego banku. Wśród chętnych był PKO BP, ostatecznie jednak bank znalazł się w rękach hiszpańskiej grupy Santander, dla której to był początek „kryzysowych zakupów” w Polsce. W 2011 r. Hiszpanom udało się zawrzeć transakcję z kolejną ofiarą kryzysu – irlandzką grupą Allied Irish Banks, która odsprzedała im Bank Zachodni WBK. A w kolejnym roku pokusili się o jeszcze jedną transakcję – od belgijskiej grupy KBC, która musiała pozbyć się części aktywów na mocy decyzji Komisji Europejskiej (w zamian za zgodę na pomoc rządu Belgii), kupili Kredyt Bank. Dziś Hiszpanie są trzecią siłą na naszym rynku bankowym.
Kryzys sprawił, że popularna stała się idea „udomowienia” działających w Polsce filii zagranicznych banków. W proces przejmowania obcych banków przez krajowy kapitał miały angażować się takie instytucje jak PKO BP, PZU czy otwarte fundusze emerytalne. Czy udomowienie się nie udało? Wprawdzie PKO BP udało się dokonać tylko jednego zakupu – kilka miesięcy temu uzgodnił odkupienie kilku spółek od szwedzkiej grupy Nordea, to udział banków z krajowym kapitałem w w ostatnich latach wzrósł. Według informacji Komisji Nadzoru Finansowego banki kontrolowane przez krajowych inwestorów miały w końcu czerwca 37,1-proc. udział w aktywach sektora.

Trudniej o kredyt walutowy

Reklama
Dla klientów kluczową sprawą jest z kolei oferta instytucji finansowych. W przypadku kredytów obecnie wygląda ona zupełnie inaczej niż przed wybuchem kryzysu. Dotyczy to przede wszystkim kredytów hipotecznych. Przez dużą część poprzedniej dekady klienci banków mogli liczyć na łatwo dostępne kredyty denominowane w walutach obcych, przede wszystkim we frankach szwajcarskich. Możliwość ich uzyskania praktycznie znikła tuż po wybuchu kryzysu, ponieważ krajowe banki nie były w stanie pozyskać odpowiedniego finansowania. Kryzys pokazał również, jak groźne może być zadłużanie się w obcej walucie: osłabienie złotego sprawiło, że osoby, które zaciągnęły kredyty dewizowe niedługo przed kryzysem mają obecnie do spłacenia zdecydowanie więcej niż pożyczyły z banku.

Nowe regulacje i większa rola BFG

Kryzys doprowadził także do zmian w krajowych regulacjach dotyczących sektora finansowego. Od 2010 r. obowiązywała ustawa o rekapitalizacji instytucji finansowych. Pozwalała ona na zwiększenie kapitałów banków, które znalazłyby się w kłopotach finansowych. Chociaż pojedyncze banki notują straty, to jak dotąd nie było konieczności skorzystania z tego instrumentu. Wcześniej gwarancji obejmowania udziałów w bankach miał udzielać minister finansów. Obecnie ten instrument znajduje się już w gestii Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Rola tego ostatniego w czasie kryzysu zwiększyła się. Podobnie, jak w całej Unii Europejskiej wzrosła kwota gwarancji dla depozytów zgromadzonych w bankach. Obecnie jest to równowartość 100 tys. euro. Skróceniu uległ również termin, w jakim BFG powinien wypłacać klientom środki gwarantowane – teraz powinno to nastąpić w ciągu 20 dni roboczych od dnia zawieszenia działalności banku.
Na tym jednak nie koniec. Fundusz dotychczas mógł wspomagać sanację banków tylko poprzez udzielanie im pożyczek na preferencyjnych warunkach. Niedawno weszła jednak w życie nowelizacja ustawy o BFG, która właśnie na fundusz przerzuca uczestnictwo w rekapitalizacji banków przeżywających trudności finansowe (wcześniej ta kompetencja należała do Skarbu Państwa reprezentowanego przez ministra finansów). Z tym wiąże się nowy obowiązek nałożony na banki – co roku będą one wnosić do BFG tzw. opłatę ostrożnościową (zwaną też podatkiem bankowym). Wzmocnienie roli BFG pójdzie jeszcze dalej. Zgodnie z projektem ustawy zaproponowanym przez Ministerstwo Finansów, Fundusz ma odpowiadać za uporządkowaną likwidację banków w Polsce. To ma się wiązać z kolejną opłatą, jaką banki będą wnosić do BFG.
Poważne przeobrażenia następują także, jeśli chodzi o strukturę nadzoru nad bankami. Wprawdzie cały czas kluczową rolę spełnia tu Komisja Nadzoru Finansowego, jednak już na początku kryzysu – w listopadzie 2008 r. – uchwalona została ustawa powołująca Komitet Stabilności Finansowej. W jego skład wchodzą minister finansów, prezes NBP oraz przewodniczący KNF, a od niedawna także prezes BFG. Celem działania Komitetu jest zapewnienie efektywnej współpracy w zakresie wspierania i utrzymania stabilności krajowego systemu finansowego. Członkowie komitetu mają dzięki niemu możliwość wymiany informacji na temat tego, co dzieje się w systemie finansowym oraz koordynację działań.
W ślad za powołaniem Europejskiej Rady Ryzyka Systemowego, która odpowiada w UE za nadzór makroostrożnościowy, podobne ciało powstanie również w Polsce. Kilka miesięcy temu opracowany został projekt ustawy, na mocy której powstanie Rada ds. Ryzyka Systemowego.
„Celem Rady będzie identyfikowanie, monitorowanie i ograniczanie ryzyka systemowego, a przez to wspieranie zrównoważonego wzrostu gospodarczego” – można przeczytać w uzasadnieniu projektu. Twórcy projektu argumentują, że o ile KNF skupia się na nadzorze nad poszczególnymi instytucjami finansowymi, to nowy organ będzie patrzył na cały system i wskazywał potencjalne zagrożenia na bardzo wczesnym etapie. Rada ds. Ryzyka Systemowego będzie formułować rekomendacje pod adresem różnych instytucji, jak nadzór finansowy, ale też bank centralny czy resort finansów.
>>> Jeżeli chcesz się dowiedzieć, za co odpowiedzialna będzie Rada ds. Ryzyka Systemowego, przeczytaj wywiad z Andrzejem Raczko
W związku z projektem ustawy pojawiły się jednak kontrowersje. Projekt zakładał bowiem odebranie prawa do wydawania rekomendacji przez Komisję Nadzoru Finansowego. A właśnie rekomendacje były i są wykorzystywane przez nadzór np. do określania standardów, jakimi banki powinny kierować się w polityce kredytowej.