Duma do końca tygodnia ma przyjąć projekt amnestii. Poza kilkoma więźniami politycznymi na wcześniejsze wyjście na wolność może liczyć też kilku dawnych wysokich rangą urzędników.
Gdy zachodni świat będzie się entuzjazmował z uwolnienia siedzących w łagrze dziewczyn z grupy Pussy Riot, skazanych za zbezczeszczenie najważniejszej moskiewskiej cerkwi, a także witał ekologów z Greenpeace, w tym naszego rodaka, Anatolijowi Sierdiukowowi błyski zagranicznych fleszy towarzyszyć raczej nie będą. Sierdiukow to były minister obrony, aktualnie posiadający status oskarżonego o zaniedbanie w głośnej sprawie łapówkarskiej. W skrócie chodziło o bezprawne wykorzystanie żołnierzy do budowy drogi, w dodatku za pieniądze w budżetu. Szlak tymczasem prowadził do jednej z powiązanych z siłowikami prywatnych firm.

Na łaskę nie może za to liczyć ani Michaił Chodorkowski, który miał wyjść na wolność w przyszłym roku, ale musi się liczyć z trzecią sprawą sądową. Ani też jeden z liderów opozycji, prawnik bloger Aleksiej Nawalny, skazany za rzekome machlojki finansowe z warunkowym odroczeniem kary. Nawalny przebywa co prawda na wolności, ale z racji wyroku nie może startować w wyborach. Obrońcy praw człowieka, choć cieszą się z lepszych perspektyw dla Pussy Riot, narzekają, że za jednym zamachem kary unikną ludzie, którzy z premedytacją łamali prawo na wysokich stanowiskach. I poszli siedzieć w gruncie rzeczy nie za sam czyn, ale za to, że komuś po drodze podpadli.

Można się spodziewać, że i sąsiednia Białoruś zaproponuje wkrótce amnestię, którą może objąć przynajmniej część własnych więźniów politycznych. Na maj są tam planowane mistrzostwa świata w hokeju, ulubionym sporcie Białorusinów z Alaksandrem Łukaszenką na czele. Mińsk ubezpieczył się już od strat związanych z potencjalnym bojkotem imprezy. Amnestia mogłaby ostatecznie udaremnić dążenia do zignorowania mistrzostw.