Ze zrozumiałych względów GBP/USD i inne pary funta wystrzeliły w górę.

To szalone wahnięcie w statystykach wywołało spore zamieszanie, a już po publikacji okazało się, że w ogólnym zestawie danych po raz pierwszy uwzględniono skorygowaną sezonowo sprzedaż internetową. W samej tej kategorii wzrost wyniósł zawrotne 11,8% w analizowanym okresie. Ciekawe jest jednak to, że brytyjski urząd statystyczny opublikował w tej sprawie komunikat o następującej treści: „Analizujemy korekty sezonowe pod kątem proporcji sprzedaży dokonanej przez Internet, a dalsze informacje na temat postępu prac przedstawimy w przyszłym miesiącu."

Innymi słowy, zaznaczcie sobie w kalendarzu tę datę za miesiąc i czekajcie na potencjalny powód do wszelkich rewizji w dół.

Poza tym znów mieliśmy spokojną noc w Azji, a pomijając ekscytujące wieści z Wielkiej Brytanii, na rynku raczej nie widać entuzjazmu. Ponieważ na popołudnie zaplanowane były tylko informacje z USA o pozwoleniach na budowę oraz indeks Michigan dotyczący zaufania, najprawdopodobniej będzie to kolejny spokojny dzień i dość nudny koniec tego jak dotąd koszmarnie monotonnego tygodnia.

Reklama

Jak to już pewnie wielu moich czytelników zauważyło w ostatnim czasie, osobiście nie wierzę w teorię, że USD będzie się umacniał. Wspominam tu o tym tylko dlatego, że znów stajemy przed problemem amerykańskiego pułapu zadłużenia. Wiem, że ponoć gdzieś na początku grudnia wypracowano i uzgodniono porozumienie w tej sprawie, ale – i to jest bardzo istotne – jeszcze nie sfinalizowano, ani nie przegłosowano szczegółowych ustaleń, nie mówiąc o przekazaniu ich dalej! Przygotujcie się, moi drodzy – w serwisach informacyjnych może zapanować pewien chaos... A, i jeśli należycie do obozu przekonanych, że kurs EUR/USD powinien kształtować się bliżej 1,3000, albo jeszcze niżej, itd., to sugeruję, byście kupili trochę instrumentów zabezpieczających przed wzrostami...

Dzisiejsze poziomy

EUR/USD: umiera mało godną śmiercią, jak zresztą przez cały tydzień. W ostatnich dniach poziomy nie uległy tu zmianie, podobnie jak przewaga trendu bocznego. Na 1,3630/50 ulokowali się sprzedający, na 1,3570/80 kupujący. W dolnej części przedziału są zlecenia stop, w górnej ich nie ma.

GBP/USD: Po kosmicznych danych opublikowanych rano, para ta zareagowała skokiem do szczytów w okolicach 1,6450/55. Na razie zatrzymało ją tam naturalne zainteresowanie sprzedających, ale ścieżka w górę stoi otworem. A zatem jeśli wolicie grać na przekór większości, sugeruję, byście nie angażowali się, dopóki nie zobaczycie przynajmniej 1,6480 lub 1,6500/30. Na tych poziomach profil ryzyka do zysku jest znacznie lepszy. Dolna część przedziału? O czym wy mówicie? Widzieliście dane?

AUD/USD: W tej parze widać brak zdecydowania, po wczorajszych zmianach kurs trzyma się dolnych rejonów. Jednak wyraźny brak ruchu wskazuje na to, że wszyscy, którzy chcieli mieć krótkie pozycje, już je zajęli i z pewnością nie będą kontynuować sprzedaży, w obawie przed falą masowego zamykania tychże. By poczuć się bardziej komfortowo, będą czekać na kolejne publikowane dane, które potwierdzą lub podważą nastawienie na spadki. Zlecenia stop, chociaż niewielkie, mimo wszystko znajdują się w górnej części przedziału, w okolicach 0,8840/50.

Jak zawsze w piątek, nie zrujnujcie sobie weekendu tanią zagrywką.

Kaski włóż! I powodzenia!