W połowie roku ma zacząć obowiązywać nowa ustawa o prawach konsumenta. Zgodnie z nią jednoosobowy przedsiębiorca ma być traktowany jak zwykły konsument. – Ustawa nie zawiera kryteriów, które w sposób czytelny określałyby, kiedy jednoosobowy przedsiębiorca przestaje być traktowany jako podmiot profesjonalny, a zaczyna jako konsument – podkreśla mecenas Michał Skup z Makro Cash & Carry.
Zmiana może mieć poważne konsekwencje dla branży hurtowej.
– Dzięki nowej definicji przedsiębiorcy zyskają większe prawa, dzięki którym łatwiej im będzie składać reklamacje. Będą bowiem mogli powołać się na niedbalstwo hurtowni czy niesprawdzenie przez nią towaru przed sprzedażą, co do tej pory przysługiwało konsumentom. Hurtownicy mogą więc zostać zalani reklamacjami, co może wpłynąć na ich obroty – zauważa Magdalena Osińska, dyrektor ds. prawnych z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
To niejedyne konsekwencje nowych przepisów. Hurtownie będą musiały zacząć stosować się do ustawy o cenach, a to oznacza podawanie na etykietach przy produktach nie tylko cen netto, ale i brutto czy ceny za kilogram lub sztukę.
Reklama
To oznacza więcej obowiązków dla hurtowników, zwłaszcza tych mniejszych z sektora spożywczego. Więksi bowiem już teraz swoim odbiorcom oferują udogodnienia, jakie przysługują zwykłym konsumentom. – Za wady towaru z tytułu rękojmi odpowiadamy przez dwa lata od daty zakupu, a nie przez rok, jak wynika to z przepisów. Dopuszczamy, z pewnymi wyjątkami, także zwrot towarów żywnościowych przez siedem dni, a pozostałych przez 90 od daty zakupu – wyjaśnia mec. Michał Skup.
Na rynku dominują jednak mali hurtownicy. Oni będą musieli zainwestować w specjalistyczne oprogramowanie informatyczne, by dostosować się do nowych regulacji, a to oznacza wydatek kilkudziesięciu tysięcy złotych. Będą też zmuszeni wydać pieniądze na zatrudnienie dodatkowych pracowników, którzy zajmą się reklamacjami i zwrotami oraz zadbają o prawidłowe informacje na etykietach.
Zdaniem Kamila Szlagi, analityka DM Banku BPS, zmiana definicji pomoże tylko w konsolidacji tego sektora. – Konsolidacji polegającej na wypadaniu z rynku małych, lokalnie działających podmiotów i umacnianiu się największych graczy – wyjaśnia specjalista.
Dotychczas, jak wynika z danych Bisnode D&B Polska, z rynku spożywczego znikało po około 100 hurtowni rocznie.
Przyspieszenia konsolidacji spodziewają się też przedsiębiorcy. – Nie wiem, czy będzie mnie stać na przeprowadzenie inwestycji. Obawiam się także, że wzrost w liczbie reklamacji wpłynie na płynność finansową przedsiębiorstwa, która już teraz jest zagrożona z powodu spadających marż – tłumaczy Jan Kosiński, właściciel rodzinnej hurtowni spożywczej pod Warszawą.
W ciągu ostatnich czterech lat marże w tej branży zmalały o połowę, do średnio 3–6 proc. Powód? Agresywna polityka cenowa dyskontów, w tym głównie Biedronki i Lidla. Małe sklepy, by z nimi rywalizować, wymuszają coraz niższe ceny na dostawcach hurtowych. Ci godzą się, by dodatkowo nie tracić odbiorców, których i tak ubywa. Liczba sklepów spożywczych od 2010 r. spadła o ok. 15 tys., do 100 tys. Tymczasem liczba hurtowni utrzymuje się ciągle na poziomie ok. 35 tys.