We Lwowie początkowo demonstrowano przed budynkiem administracji. Później jednak manifestanci wdarli się do środka, ogłosili, że biorą władzę we własne ręce i zajmują budynek. Następnie zażądali spotkania z szefem tej instytucji Ołehem Sałą. Zmusili go do napisania podania o zwolnienie. Później jednak powiedział, że nie jest ono ważne ponieważ napisał je pod przymusem i „pozostaje wierny prezydentowi Ukrainy”.

Lwowianie nie mogą zapomnieć urzędnikowi, iż w 2004 roku w czasie brudnej kampanii wyborczej i pomarańczowej rewolucji kierował miejscową milicją.

Także w Równem, manifestanci wtargnęli do siedziby Administracji Obwodowej. Rozbili szybę w drzwiach i zmusili kierującego tą instytucją do napisania podania o zwolnienie.

Azarow: to próba zamachu stanu

Reklama

Tymczasem premier Ukrainy Mykoła Azarow jednoznacznie ocenia wydarzenia na Ukrainie. "Realizowana jest prawdziwa próba zamachu stanu" - cytuje agencja Interfax wypowiedź Azarowa, który uczestniczy w Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w Szwajcarii.

Azarow dodał, że wszyscy którzy popierają protesty, powinni powiedzieć jasno, że są za obaleniem prawowitych władz ukraińskich, a nie kryć się za stwierdzeniami , że uczestniczą w pokojowym proteście. Czytaj więcej o wypowiedziach ukraińskiego premiera

>>> Snajperzy kontra Majdan. Czy Ukrainie grozi wojna domowa?

Brutalne zachowania władz

Na Ukrainie ujawnianych jest coraz więcej dowodów agresywnego zachowania oddziałów specjalnych Berkut i wojsk wewnętrznych wobec zatrzymanych. Są oni poniżani i katowani.

W internecie pojawił się drastyczny film nakręcony na ulicy Hruszewskiego, gdzie dochodzi do starć. Widać na nim, jak funkcjonariusze śmieją się z rozebranego do naga człowieka i robią sobie z nim zdjęcia. Jest on całkowicie zdezorientowany, a na jego ciele widać rany.

Nie jest to pierwszy taki przypadek. 17-letni chłopak został wyciągnięty przez berkutowców z szeregu manifestantów, którzy później przepuścili go przez tzw. "ścieżkę zdrowia", grozili mu nożem. Krzyczeli: „Gdzie twój Bandera?”.

Zazwyczaj po pobiciu ofiary są odwożone na komisariat, a potem trafiają do aresztu. Bici są nawet dziennikarze, których służby wyciągają z tłumu. Na działania wojska i Berkutu skarżą się też reporterzy, którzy nie zostali zatrzymani, ale do nich strzelano, bądź też ucierpieli w wyniku eksplozji granatów. Także lekarze mówią o tym, że funkcjonariusze specjalnie strzelają do ludzi ubranych w białe koszule z czerwonym krzyżem.

Ogółem w starciach na ulicy Hruszewskiego rannych zostało kilkaset osób. Zginęło tam co najmniej 5, z tego 4 zostały zastrzelone. Według świadków, którzy znajdują kule i łuski, żołnierze i Berkut używają, między innymi, broni myśliwskiej.

"Szanse na powstrzymanie rozlewu krwi są bardzo duże"

"Szanse na powstrzymanie rozlewu krwi są bardzo duże" - powiedział wieczorem po 5-godzinnych rozmowach z prezydentem Wiktorem Janukowyczem lider opozycyjnej Ojczyzny, Arsenij Jaceniuk. Przywódca Swobody Ołeh Tiahnybok dodał zaś, że konieczne są konsultacje oponentów władz ze społeczeństwem. >>> Czytaj więcej

>>> Polecamy relację na żywo z wydarzeń na Ukrainie na portalu dziennik.pl