Władze Ukrainy spełniły wczoraj część żądań demonstrantów. Poczyniły jednak kroki, które oddalają skłócone strony od kompromisu.
Wiadomością dnia była wczoraj dymisja premiera Mykoły Azarowa. Jeszcze w grudniu odsunięcie go od władzy było głównym żądaniem demonstrantów. Po zastrzeleniu przed tygodniem trzech manifestantów Majdan również się zradykalizował. Pod naciskiem tłumu lider opozycyjnej Batkiwszczyny Arsenij Jaceniuk nie myśli o zadowoleniu się posadą premiera. „Dymisja Azarowa nie jest ustępstwem władzy czy zwycięstwem opozycji. Jest za to pierwszym realnym rezultatem walki ludzi, którzy wyszli na place Ukrainy i świata, by wziąć władzę w swoje ręce” – napisała zza krat była premier tego kraju Julia Tymoszenko.
Do momentu powołania nowego rządu jego pracami ma kierować dotychczasowy pierwszy wicepremier Serhij Arbuzow. Arbuzow jako p.o. premier jeszcze silniej wzmacnia jednak pozycję prezydenta Wiktora Janukowycza. Wicepremier jest członkiem Simji (Rodziny), ludzi skupionych w tworzonej przez prezydenckiego syna Ołeksandra nowej grupie oligarchicznej. Co więcej, swoje funkcje będą również pełnić wszyscy dotychczasowi ministrowie, ze znienawidzonym szefem MSW Witalijem Zacharczenką i straszącą wprowadzeniem stanu wyjątkowego szefową resortu sprawiedliwości Ołeną Łukasz włącznie.
Reklama
Z kolei podczas rozpoczętej wczoraj nadzwyczajnej sesji parlamentu odwołano dziewięć z dwunastu przyjętych 16 stycznia ustaw kagańcowych, ograniczających swobody obywatelskie i wprowadzających kary wieloletniego więzienia m.in. za naruszenie prawa o zgromadzeniach. Chodzi np. o zasłanianie twarzy na manifestacjach czy okupację budynków rządowych. Ich uchwalenie, przeforsowane przez partię rządzącą z naruszeniem procedur, doprowadziło do eskalacji konfliktu, podtrzymania wygasających już protestów i radykalizacji nastrojów po obu stronach barykady.
– To ważny krok na drodze do odprężenia – powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. Ukraińska opozycja ma jednak wątpliwości. Jednocześnie przyjęto bowiem cztery nowe projekty ustaw, do których trafiła część przepisów z ustaw kagańcowych. Z kolei deputowany Partii Regionów Wadym Kołesniczenko, autor najważniejszego z antydemokratycznych aktów prawnych, wniósł do parlamentu kolejny projekt, przywracający dopiero co wykreślony przepis zobowiązujący organizacje korzystające z finansowania spoza kraju do rejestracji jako agenci zagraniczni.
To jeszcze nie wszystko: wczoraj wszedł w życie wydany jeszcze w październiku 2013 r. rozkaz ministra Zacharczenki, który poszerza uprawnienia Berkutu. Te specjalne oddziały milicji, powołane przede wszystkim do tłumienia manifestacji, są główną siłą wykorzystywaną przez władze do walki z demonstrantami. Teraz berkutowcy będą mogli w pewnym warunkach m.in. strzelać do demonstrantów z broni palnej. Rozkaz wszedł w życie, mimo że opozycyjny deputowany Anatolij Hrycenko zwrócił się do sądu z wnioskiem o uznanie go za niezgodny z prawem wyższego rzędu. Opozycja domaga się zaś rozformowania oddziałów Berkutu, oskarżając je o nieuzasadnioną brutalność.
Tymczasem sesja parlamentu została przedłużona na kolejny dzień. W środę mają być rozpatrzone wnioski o amnestię dla wszystkich demonstrantów. Wciąż trwają też zakulisowe rozmowy ekipy Janukowycza z trzema liderami parlamentarnej opozycji.
Najświeższe informacje dotyczące wydarzeń na Ukrainie znajdziesz na Dziennik.pl