Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego ogłosił w zeszłym roku, że uruchamia studia podyplomowe z e-administracji, skierowane głównie do urzędników, którzy mogliby się tam doszkolić. Kilka dni temu uczelnia była zmuszona przyznać, że studia się nie odbędą, bo ani na semestr jesienny, ani na wiosenny nie udało się zebrać wystarczającej liczby chętnych.
Ten brak ochoty urzędników na dokształcanie się z cyfrowych zasad zarządzania nie zaskakuje, gdy spojrzy się na wyniki nowego raportu Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji o tym, jak polskie urzędy przygotowane są do cyfrowej rewolucji. Trzy na cztery twierdzą, że przy zatrudnianiu pracowników na stanowiska merytoryczne sprawdzają ich kompetencje informatyczne, ale zwykle robią to poprzez zerknięcie w CV kandydatów. W niecałej połowie urzędów sprawdza się te umiejętności, dając kandydatom praktyczne zadania do wykonania.
Urzędy nie garną się też do informatycznego szkolenia pracowników. Tłumaczą, że nie ma takiej potrzeby, bo wszyscy są już wystarczająco wykwalifikowani. Albo mówią, że nie mają pieniędzy na szkolenia. W pierwszy argument trudno uwierzyć, zważywszy, że tylko 69 proc. pracowników sektora administracji samorządowej ma służbowe konto e-mail. Nieco ponad połowa urzędów zapewnia pracownikom zdalny dostęp do systemu poczty elektronicznej, dokumentów lub aplikacji urzędu, a skromne 15 proc. z nich posiada podpis elektroniczny.
Resort cyfryzacji chwali się, że z roku na rok rośnie odsetek urzędów z elektroniczną skrzynką podawczą – rzekomo ma ją 98 proc. instytucji. Ale co z tego, skoro tylko co dziesiąte pismo wpływające do urzędów trafia tam w postaci elektronicznej. I co gorsza – mniej niż 10 proc. pism wysyłanych przez urząd ma taką postać. Jeden z czytelników tak opisuje rzeczywistość: „Skorzystałem z e-PUAP. Wysłałem pismo do rzecznika praw obywatelskich, odpowiedź otrzymałem tradycyjną pocztą. Pismo do NIK – to samo. E-pismo do sądu rejonowego, a odpowiedź pocztą w kopercie. Za każdym razem zaznaczałem, że przyjmuję tylko odpowiedzi przez e-PUAP”.
Reklama
>>> Po trzech latach od uruchomienia ePUAP zaledwie jeden procent dorosłych Polaków ma na nim swoje konto.