Paweł Radwański, ekonomista Raiffeisen Polbanku, mówi, że najnowsze dane GUS są zaskakująco dobre, jeśli porównać je z wcześniejszymi prognozami ekspertów (według nich produkcja miała wzrosnąć o 3,5 proc.). – Choć z drugiej strony można było zakładać, że wyniki produkcji w styczniu będą dobre. Styczniowy PMI był przecież na poziomie najwyższym od trzech lat – mówi.
PMI – czyli wskaźnik pokazujący nastroje wśród menedżerów polskich firm przemysłowych – wyniósł w styczniu 55,4 pkt. Z danych opublikowanych na początku lutego wynikało, że przedsiębiorstwa mają coraz więcej zamówień z kraju, ale rośnie też – choć wolniej niż w poprzednich miesiącach – popyt z zagranicy. A głównym orężem w konkurencyjnej walce jest ciągle niska cena.
To wszystko potwierdziły opublikowane wczoraj dane GUS. Ceny produkcji spadły już piętnasty miesiąc z rzędu. A wśród branż, gdzie wzrost produkcji był największy, dominują sektory z dużym udziałem sprzedaży eksportowej. Przykład to produkcja mebli – w styczniu była o ponad 16 proc. wyższa niż rok wcześniej. Rocznie przemysł meblarski za granicę sprzedaje towar wart ok. 6,9 mld euro – a w kraju (dla porównania wartość rocznej sprzedaży krajowej to ok. 5,4 mld zł).
– Dane o produkcji świadczą o tym, że ożywienie w gospodarce trwa i jest napędzane przede wszystkim eksportem. Być może wspiera je również konsumpcja prywatna, ale inwestycje na razie wypadają słabo. Widać to po danych o produkcji budowlanej, której wyniki są mocno związane z inwestycjami – mówi Paweł Radwański.
Reklama
Rzeczywiście, informacje z branży budowlanej za styczeń były zaskakująco złe. Produkcja budowlano-montażowa spadła o 3,9 proc. Ekonomiści oczekiwali, że budowlanka będzie na plusie, rzędu 1–1,3 proc.
– Informacje z budownictwa mocno rozczarowują. I trudno wytłumaczyć tak słaby wynik. Być może wpływ na nie miały warunki atmosferyczne, w styczniu mieliśmy atak zimy. Z wyciąganiem jakichś konkretnych wniosków należałoby jednak poczekać na kolejne miesiące – uważa ekonomista Raiffeisen Polbanku.
Spokój w ocenie danych o produkcji budowlanej zaleca Grzegorz Ogonek z ING Banku Śląskiego. Jego zdaniem styczniowe odczyty produkcji budowlanej zwykle są bardzo zmienne i bardzo trudno ją prognozować. – Nie przejmowałbym się tym spadkiem, takie wahnięcia od dodatniej dynamiki do ujemnej zdarzały się wcześniej dość często. W budowlance raczej nic złego się nie dzieje – mówi. I dodaje, że dane z przemysłu go nie zaskoczyły. Jego zdaniem można się było spodziewać dobrego odczytu po wcześniej publikowanych informacjach o koniunkturze.
– Poza tym szacowaliśmy, że słabszy od oczekiwanego wynik za grudzień, gdy produkcja wzrosła o 6,6 proc., wynikał z tego, że ze względu na przerwę świąteczną zabrakło czasu na zrealizowanie zamówień. I będzie to widać w danych za styczeń – mówi Ogonek. Zwraca uwagę na dane odsezonowane – według nich produkcja w styczniu wzrosła o 6,3 proc.
– Produkcja będzie przyspieszać. Nie zdziwiłbym się, gdyby do połowy roku dynamika wzrosła do ok. 13 proc. – twierdzi Grzegorz Ogonek.
Przyspieszenia spodziewają się również ekonomiści Credit Agricole. Ich zdaniem wysokie tempo wzrostu produkcji będzie skutkiem coraz lepszych wyników gospodarki strefy euro. W komentarzu do wyników GUS eksperci banku zwracają uwagę, że udział eksportu do strefy euro wzrósł w IV kw. do 50,8 proc. całości eksportu z 50 proc. w III kw.
Styczniowy PMI jest na najwyższym poziomie od trzech lat.

>>> Europa powoli podnosi się z kryzysu – nawet Portugalczycy idą do pracy