Początkowo tylko pięć krajów - Polska, Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy - uzgodniło, że należy wstrzymać negocjacje z Rosją w sprawie porozumienia o współpracy i zablokować rozmowy o zniesieniu wiz dla Rosjan podróżujących do Unii. Do podobnej decyzji udało się przekonać resztę członków UE.

Na zwołanym nadzwyczajnym szczycie Rady Europejskiej symboliczne restrykcje uzgodnili w Brukseli przywódcy 28 krajów. „Działania Rosji mają swoje konsekwencje” - powiedział szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Unijni liderzy zagrozili też kolejnymi sankcjami, jeśli Rosja nie wycofa wojsk z Krymu i nie nastąpi uspokojenie sytuacji. Wtedy wprowadzone zostaną sankcje wizowe - czyli zakaz wjazdu do Unii, oraz zamrożenie aktywów finansowych w europejskich bankach.

Sankcje mogą mieć szeroki zasięg, zwłaszcza jeśli chodzi o gospodarkę. Premier Donald Tusk przyznał, że nie było entuzjazmu dla wprowadzenia sankcji, gdyż mogą one być dotkliwe dla wszystkich. Odwołany zostanie też szczyt Unia Europejska-Rosja. „Każda kolejna próba destabilizacji na Ukrainie doprowadzi do poważnych i dalekosiężnych konsekwencji, w tym dotyczących gospodarki” - podkreślił przewodniczący Rady.

UE podpisze część umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą

Reklama

Donald Tusk jest zadowolony z wyników nadzwyczajnego szczytu w Brukseli, jego zdaniem miały one dynamiczny przebieg. Rada Europejska, czyli spotkanie przywódców państw UE, zdecydowała o jak najszybszym podpisaniu części politycznej umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Umowa stowarzyszeniowa ma zostać podpisana przez obecne władze Ukrainy. Termin nie jest jeszcze znany.

Zdaniem szefa polskiego rządu, dzisiejszy szczyt pokazał, że kraje Unii są w stanie współpracować w sprawie Ukrainy. Unia może stworzyć też wspólny front ze Stanami Zjednoczonymi.

>>> W efekcie kryzysu krymskiego Bruksela przewartościowuje swoje polityki. Zmieni się podejście do energetyki, handlu, Partnerstwa Wschodniego czy szerzej Polityki Sąsiedztwa. W obszarach kluczowych z punktu widzenia Polski szykuje się rewolucja. Czytaj więcej

Administracja Obamy skuteczniejsza

Stany Zjednoczone wyprzedziły dyplomację unijną i nałożyły sankcje na osoby i instytucje zagrażające stabilności i integralności terytorialnej Ukrainy i Krymu. Waszyngton ogłosił, że wprowadzi zakaz wjazdu dla osób zagrażających suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Na razie administracja amerykańska nie podała kogo sankcje będą dotyczyć, zakazy wizowe mogą objąć podmiotów zarówno rosyjskie, jak i ukraińskie.

Na Morze Czarne płynie tymczasem amerykański niszczyciel. Okręt ma wziąć udział w planowanych wcześniej ćwiczeniach z jednostkami Bułgarii i Rumunii.

>>> Gra o Krym dopiero się zaczyna. Przywrócenie status quo na Krymie wydaje się już niemożliwe. Analizujemy cztery możliwe scenariusze zmiany ustroju ukraińskiego półwyspu

Rosja nic nie rozumie i grozi nacjonalizacją zachodnich firm

Rosyjskie MSZ grozi adekwatną reakcją, w przypadku gdyby Bruksela zdecydowała się na zaostrzenie polityki wizowej z Moskwą. Zdaniem rzecznika rosyjskiego MSZ, rosyjskie władze nie pojmują, dlaczego Unia Europejska miałaby wprowadzać sankcje w związku z kryzysem ukraińskim. Kreml przygotowuje się też do reakcji na zapowiadane sankcje gospodarcze.

Deputowani Dumy Państwowej pracują nad projektem ustawy, która pozwoli na przejmowanie majątków zachodnich firm działających w Rosji.

Premier Ukrainy bezskutecznie oczekuje przestrzegania prawa

Premier Ukrainy po raz kolejny podkreślił, że oczekuje od Rosji respektowania integralności terytorialnej jego kraju. Arsenij Jaceniuk domaga się wycofania wojsk rosyjskich z Krymu i zaprzestania wspierania separatystycznych władz Krymu przez Moskwę. Arsenij Jaceniuk powiedział też, że w jego przekonaniu UE i Ukraina są gotowe do podpisania umowy stowarzyszeniowej. Jego zdaniem byłoby to korzystne dla ukraińskiej gospodarki, bo otworzy europejskie rynki na towary z tego kraju.

Ukraiński premier przebywa w Brukseli, gdzie odbywa się nadzwyczajny szczyt Unii w sprawie sytuacji na Ukrainie.
Premier Donald Tusk poinformował z kolei za pomocą Twittera, że zaproponował europejskim przywódcom pilne podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.

Krymski parlament skręcił w stronę Rosji

Tymczasem, nieuznawane przez Kijów władze Autonomii Krymskiej twierdzą, że decyzja parlamentu o wejściu Krymu w granice Federacji Rosyjskiej nabrała już mocy prawnej. W związku z tym na Krymie mają obowiązywać przepisy zgodne z prawodawstwem rosyjskim.

Wicepremier nieuznawanego przez Kijów rządu Rustam Temirgalijew stwierdził, że jedynymi uznanymi prawnie siłami zbrojnymi na terytorium Krymu są w tej chwili rosyjskie formacje wojskowe. Nowe władze zapowiadają też odejście od ukrańskiej hrywny na rzecz rosyjskiego rubla, a także wprowadzenie na Krymie czasu moskiewskiego.
Rustam Temirgalijew podkreślił ponadto, iż przeprowadzenie referendum na temat przyszłości Półwyspu Krymskiego jest jedynie formalnością.

Krymscy Tatarzy są przeciwko przyłączeniu Krymu do Rosji. Przewodniczący Medżlisu - tatarskiego parlamentu na Krymie, Refat Czubarow, powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że mogłoby to spowodować "chaos i katastrofę" na Półwyspie.

Ukraińcy wspierają wojsko, trwa misja OBWE

Ukraińcy pomagają swoim wojskowym na Krymie. W całym kraju odbywają się zbiórki pieniędzy i produktów spożywczych. 600 rolników i właścicieli dużych gospodarstw rolnych z obwodu rówieńskiego zebrało kilkadziesiąt żywności dla żołnierzy na Krymie. Właściciele firmy przewozowej za darmo udostępnili ciężarówkę, którą towar trafi na półwysep. Z kolei biznesmeni z Winnicy zbierają pieniądze, za które kupią potrzebne towary, w tym paliwo dla jednostek wojskowych. Zbiórki odbywają się też w kijowskich biurach i szpitalach.

Obserwatorzy OBWE nie mogą wjechać na Krym - twierdzi agencja Interfax Ukraina. Na półwysep udała się 40-osobowa misja obserwatorów wojskowych, którzy mają zbadać sytuację w obliczu napięć na linii Ukraina - Rosja.
Interfax Ukraina cytuje przedstawiciela ukraińskiego MSZ, który twierdzi, że grupa jest już u granic Krymu, jednak nie została wpuszczona na półwysep. Zatrzymały ich "osoby w mundurach".

Misja OBWE na Ukrainie trwa od wczoraj. Pojechało tam 40 obserwatorów OBWE z 21 państw, w tym 2 z Polski. Mają odwiedzić między innymi rosyjskie i ukraińskie obiekty wojskowe na Krymie. Mają też ustalić między innymi tożsamość tajemniczych "żołnierzy", którzy od kilku dni są na Krymie. Dwa dni temu, prezydent Rosji Władimir Putin na konferencji prasowej powiedział, że nie są to Rosjanie, a mundur armii rosyjskiej można sobie "kupić w każdym sklepie".

>>> Chiny się zbroją. Państwo Środka zwiększa wydatki na wojsko i pokazuje, że nie zamierza ustępować w razie ewentualnych konfliktów terytorialnych w regionie. Czytaj więcej