Ukraina to system gazociągów, którymi płynie rosyjski surowiec. Konflikt oznacza zagrożenie dla ciągłości dostaw. Stąd potrzeba mniejszej zależności od Rosji. To argument zarówno do zwiększenia importu gazu z innych kierunków, jak i większego wydobycia paliw z własnych źródeł.

Zwiększenie wydobycia z własnych źródeł oznacza zielone światło dla łupków lub co najmniej ograniczenie zapędów Komisji Europejskiej do restrykcji wobec eksploatacji takich złóż. – Próby utrudniania wydobycia łupków nadal są podejmowane. To nie jest raz na zawsze wygrana bitwa – komentuje Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO.

Kolejne działanie to ułatwienia dla eksportu gazu z innych kierunków niż rosyjski. Saryusz-Wolski zaproponował na spotkaniu ministrów energii wywodzących się z EPP (Europejskiej Partii Ludowej), by Komisja Europejska zwróciła się do USA o odblokowanie procesu licencjonowania eksportu gazu łupkowego z Ameryki. Do tej pory departament handlu wydał sześć zezwoleń na eksport takiego gazu. Eksperci oceniają , że jeśli okręty z LNG z USA popłyną do Europy, ceny gazu na Starym Kontynencie spadną o 20 do 30 proc. Z tym powinno być związane wsparcie budowy terminali skroplonego gazu LNG i rozbudowa sieci gazowej. Komisja Europejska ma instrumenty, by wspierać takie inwestycje.

Efektem kryzysu krymskiego może być również łatwiejsze budowanie sojuszu przeciw dyktatowi Gazpromu. Chodzi o wykorzystanie instrumentów wynikających z unijnych zasad liberalizacji rynku gazowego. Od 2012 roku Komisja prowadzi postępowanie przeciwko rosyjskiemu gigantowi. Zarzuca mu praktyki monopolistyczne w krajach Europy Środkowej, w tym w Polsce. Kara może sięgnąć 10 procent obrotów firmy, co oznacza miliardy euro (>> Zobacz, jakie państwa są najbardziej uzależnione od Gazpromu)

Reklama

Polski rząd chce doprowadzić do tego, by kontrakty gazowe z Gazpromem były negocjowane wspólnie. Po linii unijnej. – Teraz Rosjanie, negocjując oddzielnie, silnie różnicują ceny, Unia, negocjując jako całość, mogłaby je obniżać jako kluczowy partner koncernu – mówi eurodeputowany PO Krzysztof Lisek (PO). Tyle że wprowadzenie w życie takiego pomysłu może się okazać niewykonalne. Sprzeciwić się mogą np. Niemcy, którzy kupują gaz od Rosjan taniej niż Polacy i mogą nam go odsprzedawać, zarabiając na pośrednictwie. W Unii nie ma wielu chętnych, którzy chcą rezygnować z suwerenności w dziedzinie negocjowania umów z Gazpromem.

Bruksela planuje również bardziej restrykcyjnie egzekwować zobowiązania Rosji w ramach WTO. Od momentu wstąpienia Rosji do tej organizacji Bruksela i Moskwa są w permanentnym sporze. Po groźbach sugerujących możliwość konfiskaty majątku zagranicznych firm UE musi również przygotować nowe formy ochrony inwestycji unijnych firm w Rosji. – To zadanie dla urzędników UE z dyrekcji generalnej handlu. Chcieliśmy wynegocjować nową umowę o ochronie inwestycji z Rosji, dziś nie jest realna, zwłaszcza gdy Rosja grozi ustawą o przejęciu aktywów inwestorów zagranicznych – mówi eurodeputowny PO Paweł Zalewski.

UE szykuje również nowe mechanizmy na wypadek wojen handlowych z Moskwą. Embarga mięsne czy mleczne uderzają przede wszystkim w nowe kraje członkowskie. Obecnie rozwiązywanie tych sporów spoczywało na unijnym komisarzu do spraw zdrowia i ministrach z poszczególnych krajów. – Ciężar negocjacji powinien zostać przeniesiony na polityczny szczebel szefa Komisji – uważa eurodeputowany Paweł Kowal.

Z powodu zagrożenia na Ukrainie środek ciężkości unijnej polityki przynajmniej na pewien czas przesunie się na Wschód. To oznacza większe niż do tej pory pieniądze z UE dla Kijowa, Kiszyniowa i Tbilisi. Obywatele Mołdawii mają mieć zniesione wizy do UE od 2015 r. Komisja poda zapewne także terminy zniesienia wiz dla Gruzji i Ukrainy. Inne działania to rozciągnięcie w ramach Europejskiej Wspólnoty Energetycznej trzeciego pakietu liberalizacyjnego na Ukrainę i Mołdawię i włączenie do wspólnoty Gruzji.

>>> Rosja zbroi się do gospodarczej wojny z Zachodem. Chce konfiskować majątki firm