Na rozpoczętej wczoraj dorocznej sesji parlamentu zatwierdzono zwiększenie wydatków na obronność do kwoty 131,6 mld dol., co oznacza 12,2-proc. wzrost w porównaniu z 2013 r.
– Będziemy zabezpieczać zwycięstwo w II wojnie światowej oraz powojenny ład międzynarodowy i nie pozwolimy nikomu odwracać biegu historii – oświadczył premier Li Keqiang, co było wyraźnym ostrzeżeniem w kierunku Japonii. Stosunki pomiędzy Pekinem a Tokio pozostają od półtora roku napięte w związku ze sporem o bezludny, ale zasobny w złoża gazu archipelag Senkaku/Diaoyu, a szerzej – także o dominację w regionie. Japonia zresztą już wyraziła zaniepokojenie brakiem przejrzystości w chińskiej polityce obronnej.
Zwiększenie budżetu obronnego ma przede wszystkim służyć rozbudowie marynarki. W zeszłym roku Chiny ukończyły budowę pierwszego lotniskowca, a do 2018 r. planują zwodowanie następnego. Oprócz Japonii i Tajwanu, który Pekin uznaje za swoją zbuntowaną prowincję, Chiny mają zatargi terytorialne także z Filipinami i Wietnamem.
Pekin przekonuje, że jego wydatki na zbrojenia nie są dowodem rosnącej mocarstwowości, bo są one wciąż znacząco niższe niż Stanów Zjednoczonych. W 2013 r. budżet wojskowy USA wynosił 600,4 mld dol.
Reklama
Także wczoraj chiński parlament przyjął cele gospodarcze na ten rok. Tak jak przewidywano, wzrost gospodarczy ma wynieść 7,5 proc., czyli tyle, ile wynosił cel w 2013 r.