W roku 2013 odnotowano w Polsce ponad 334 tys. dłużników i przeterminowali faktury na kwotę ponad 14,9 mld zł. Jednocześnie ponad 44 proc. firm zadeklarowało, że w IV kwartale 2013 r. nie miało problemów z otrzymaniem zapłaty od swoich kontrahentów, zmalała liczba przedsiębiorstw, które z powodu zatorów płatniczych wstrzymywały inwestycje lub redukowały zatrudnienie, a tylko 12 proc. firm stwierdziło, że zwiększa się skala problemu zwiększających się zatorów płatniczych. W 2013 roku upadło też mniej firm (926) niż rok wcześniej (941). Każda upadłość oznaczała oczywiście i tak problemy dla pracowników i kontrahentów, czyli wpływała na rynek w ogóle i na rynek wierzytelności w Polsce.

Jaka jest więc sytuacja polskiego rynku wierzytelności?

– W ciągu ostatnich kilku lat wiele firm windykacyjnych pozyskało z rynku kapitały w drodze emisji akcji lub obligacji, poprawiła się także ich reputacja jako tych, którzy udrażniają zatory płatnicze i są niezbędnym ogniwem w obrocie finansowym i są pożyteczne w życiu gospodarczym – mówił Piotr Badowski, prezes Polskiego Związku Windykacji. – Pozyskując kapitał, firmy mają możliwość inwestowanie w portfele należności oferowane np. przez banki czy telekomy.

Są wśród nich firmy polskie, ale też zagraniczne. Ilość kapitału jednak sprawia, że polski rynek staje się rynkiem sprzedawcy długu. Warunki są coraz mniej korzystne, cena długu w pakiecie rośnie. Zaczęły więc spadać liczby nabywanych pakietów należności konsumenckich. Jak zwracają uwagę same firmy windykacyjne, wobec wzrostu liczby przeterminowanych należności spada skuteczność odzyskiwania długów. Polskie firmy zaczęły więc sprawdzać możliwości inwestowania środków poza granicami.

Reklama

Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze

Oczywiście sytuacja rynku wierzytelności zależy od stanu gospodarki. Zarówno przedsiębiorstw, jak i konsumentów.
– Sytuacja dłużników po III kw. 2013 r. uległa poprawie, co jest zresztą sygnałem, że poprawiła się sytuacja w gospodarce w ogóle. Perspektywy są optymistyczne, bo zatory się zmniejszają, a nastroje przedsiębiorców są bardziej optymistyczne. Więcej firm deklaruje inwestycje i zatrudnianie, co będzie miało dobry wpływ na gospodarkę i konsumentów.

W styczniu 2014 indeks należności przedsiębiorcy wyniósł niemal 92 proc., co oznacza, że firmy płacą dosyć terminowo za faktury – mówiła Katarzyna Dwórznik, ekspert gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej.

Optymizm rośnie, kłopoty z płatnościami maleją, ale nie oznacza to, że przedsiębiorcy mogą przestać się czujnie przyglądać kontrahentom, a w razie wystąpienia problemów z odzyskaniem należności szybko je egzekwować. O tym, jak legalnie pozyskiwać informacje o stanie finansowym kontrahentów i klientów mówił Bartosz Groele, wiceprezes Instytutu Allerhanda. Problemy pojawiają się zwłaszcza w przypadku konsumentów.

Nieudolna upadłość konsumencka

– Jest prowadzonych około 60 postępowań o upadłość konsumencką, a wniosków jest około 3 tys., to oznacza, że prawo o upadłości konsumenckiej jest niewydolne. Jeśli natomiast nie ma ogłoszonej tej upadłości, to nie ma prawnej możliwości stwierdzenia stanu finansów konsumenta. Jeśli zaś chodzi o przedsiębiorców, to jawne informacje na temat spółek działających na podstawie prawa handlowego znajdują się w Krajowym Rejestrze Sądowym. Nie ma tam natomiast jednoosobowych działalności gospodarczych ani spółek cywilnych.

Postulowane jest utworzenie zsynchronizowanego rejestru europejskiego. Tzw. polityka drugiej szansy Komisji Europejskiej zakłada, że powinny być jawne informacje, czy upadłość została zawiniona przez przedsiębiorcę, czy też została wywołana przez niezależne przez niego okoliczności – mówił Bartosz Groele.

Można i należy oczywiście śledzić także rejestry dłużników

– W tej chwili dostępne są przede wszystkim informacje negatywne. Wkrótce powinny pojawić się również pozytywne. Wszystko wskazuje na to, że prawo zmieni się tak, że będzie można umieszczać w rejestrach także informacje o zaległościach wobec ZUS i urzędów skarbowych, a także dane historyczne, mówiące nie o tym, czy w momencie sprawdzania przedsiębiorstwo ma dług, tylko czy w przeszłości regulowało uczciwie swoje należności – mówił Andrzej Kulik, pełnomocnik zarządu Krajowego Rejestru Długów.

Kiedy już dojdzie do przeterminowania należności, można oczywiście dochodzić ich przed sądem. Sądy powszechne są jednak zdecydowanie wolniejsze niż oczekują przedsiębiorcy i ci ostatni coraz częściej wykorzystują pozasądowe formy rozwiązywania sporów, np. mediacje, co ma poparcie także Ministerstwa Gospodarki.

Mediacje są szybsze, skuteczniejsze... i niepopularne. Jeszcze

– Alternatywne, czyli pozasądowe, metody rozstrzygania sporów mogą być bardzo istotne dla firm odzyskujących wierzytelności – mówił Marcin Czugan, radca prawny, dyrektor Departamentu Prawno–Legislacyjnego Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych. – Według Unii Europejskiej metoda ADR jest zwykle tańsza, prostsza i szybsza – ich stosowanie pozwala konsumentom i sprzedawcom uniknąć kosztów i procedur postępowania sądowego.

Szacuje się, że możliwość rozwiązywania sporów przy pomocy dobrze funkcjonujących i przejrzystych metod ADR pozwoli konsumentom europejskim zaoszczędzić około 22,5 mld euro rocznie, co odpowiada ok. 0,19 proc. PKB UE. Alternatywne metody rozstrzygania sporów przez ostatnie dwa lata były przedmiotem ważnej dyskusji w Unii Europejskiej, co doprowadziło do powstania dwóch aktów prawnych: Dyrektywy Parlamentu i Rady 2013/11/UE z dnia 21 maja 2013 r. w sprawie alternatywnych metod rozstrzygania sporów konsumenckich i Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE nr 524/2013 z dnia 21 maja 2013 r. w sprawie internetowego systemu rozstrzygania sporów konsumenckich. Obie te regulacje weszły w życie w dniu 8 lipca 2013 r. – informuje Marcin Czugan.

Dyrektywa ADR powinna zostać implementowana przez poszczególne Państwa Członkowskie do 9 lipca 2015 r. Rozporządzenie ODR powinno obowiązywać w Państwach Członkowskich od 9 lipca 2016 r.