Kiedy spojrzymy na statystyki, nie dziwi, dlaczego prezes PiS tak sobie chwali politykę gospodarczą tego państwa. Oto kraj, który w ciągu kilku dekad przetransformował się (ale to brzmi! Wiadomo, Azja) z kraju rolniczo-wydobywczego w giganta przemysłowego z całkiem europejskim dochodem na głowę. Osiągnął dwukrotny wzrost udziału przemysłu w ciągu 40 lat, do blisko 40 proc. A wszystko to przy dynamicznym współudziale państwa, inwestującego zarówno w badania i rozwój, jak i aktywnie wytyczającego kierunki rozwoju. A jednak, znając prezesa PiS, należałoby się spodziewać, że polityk znalazłby się w Korei Płd. w opozycji.

Koreańska gospodarka opiera swój rozwój w dużej mierze na czebolach, klanowych biznesach, takich jak Hundai, LG czy Samsung. Początki ich potęgi przypadają na rządy prezydenta Parka w latach 60. i 70. Był on, podobnie jak Kaczyński, silnym wodzem z wizją Korei bogatej i uprzemysłowionej. Jeszcze na początku lat 60., po przejęciu władzy, nie był on pewien, czy ważni biznesmeni wesprą go w jego planie industrializacji, więc po prostu aresztował większość z nich i zwolnił dopiero wtedy, kiedy dali mu gwarancję, że tak uczynią. Kolejną podstawową interwencją rządu, pewnie bliską sercu prezesa PiS, było odgórne rozdysponowanie kredytu. Po nacjonalizacji całego systemu banków komercyjnych w latach 60. ponad połowa pożyczek udzielanych przez instytucje finansowe, z reguły oprocentowanych poniżej ceny rynkowej, trafiała właśnie do czeboli. Takie koncerny jak Hyundai wybiły się na świecie dzięki wsparciu finansowemu rządu i jego gwarancjom, co zapewniło mu kapitał do wejścia np. na rynek produkcji statków. Kiedy w połowie lat 70. Hyundai wpadł w kłopoty na światowych rynkach, sam prezydent Park zainterweniował, rozkazując rafineriom koreańskim korzystać tylko z koreańskich tankowców produkowanych przez ten koncern.

Krótko mówiąc – układ. Dzięki tej polityce Korea doczekała się wielu firm mogących skutecznie konkurować na rynkach światowych. Tyle że po 30 latach polityki gospodarczej opartej na powiązaniach i interesach klanowych 30 największych czeboli miało w ręku ponad połowę aktywów, zysków i sprzedaży sektora korporacji, odpowiadając za aż 30 proc. PKB i lwią część eksportu. Trudno wyobrazić sobie prezesa PiS czującego się w koreańskiej polityce jak w domu. Chyba że walka z układem nigdy go w istocie nie interesowała?

>>> Czytaj też: Korea Południowa - kraj który zbudował potęgę na kryzysie

Reklama