Rosyjscy dziennikarze podkreślają, że negocjacje gazowe trwały ponad 8 godzin. W ich opinii, choć strony niczego konkretnego nie uzgodniły, to jednak jest postęp. Przedstawiciele Rosji, Ukrainy i Unii Europejskiej chcą kontynuować negocjacje, a także zgadzają się co do konieczności jak najszybszego uregulowania ukraińskiego długu wobec Gazpromu. Różnica polega na ustaleniu konkretnej ceny błękitnego paliwa, która będzie wyznacznikiem naliczania zadłużenia.



Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Moskwy, Ukraina ma do dziś czas na spłacenie części długu, bo inaczej Gazprom przejdzie na system przedpłat i wstrzyma dostawy surowca.

Może to nastąpić już jutro. Jednak, jak podkreślają rosyjskie media, wciąż jest czas na rozmowy, które zostaną wznowione dziś wieczorem lub najpóźniej jutro rano.

Ukrainy chce regulacji cen

Reklama

Ukraina chce kompleksowego i stabilnego uregulowania ceny kupowanego przez siebie rosyjskiego gazu - podkreśla minister energetyki tego kraju Jurij Prodan. Minister tłumaczył stanowisko Ukrainy po powrocie do Kijowa. Nad ranem - bez porozumienia - zakończyły się w Brukseli kolejne rozmowy ukraińsko - rosyjskie w sprawie gazu. Następne mogą się odbyć dziś wieczorem lub jutro.

Strony ukraińskiej nie zadowala proponowana przez Moskwę cena oraz zapewnienie o możliwości udzielenia Ukrainie zniżki od tej ceny. Według ukraińskiego ministra energetyki , oznacza to , że Gazprom będzie mógł w każdej chwili wycofać się z owej zniżki. To podstawowy - według strony ukraińskiej - powód fiaska brukselskich rozmów w sprawie uregulowania kryzysu gazowego. Jednak zapowiedź prowadzenia dalszych negocjacji to zdaniem Kijowa dobry znak.

Ukraiński premier Arsenij Jaceniuk zapowiedział kilka dni temu, iż Ukraina proponuje cenę 268 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, ponieważ uważa ją za rynkową. Po takiej cenie Rosja sprzedawała Ukrainie gaz w okresie rządów Wiktora Janukowycza.

Jaceniuk zapowiedział jednocześnie, że ceny blisko 500 dolarów, którą Gazprom narzucił Ukraińcom po upadku Janukowycza, Kijów nigdy nie zapłaci, a w przypadku braku porozumienia odda sprawę do międzynarodowego arbitrażu w Sztokholmie. Po nieudanych rozmowach w Brukseli potwierdził możliwość oddania sprawy do sądu także szef ukraińskiego resortu energetyki.

>>> Czytaj też: Bułgaria zawiesza pracę nad gazociągiem South Streamem