Dziesiątki Bułgarów stoją w kolejkach, by wypłacić pieniądze z Pierwszego Banku Inwestycyjnego (Fibank), mimo zapewnień władz, że system bankowy jest stabilny. Kolejki było rano widać w sofijskich placówkach banku, choć jak podkreśla Reuter, były mniejsze niż w piątek.

Bułgarskie władze twierdzą, że to rezultat zmasowanej, nieprawdziwej kampanii internetowej i telefonicznej. W związku ze sprawą aresztowano siedem osób. Zarzuca się im rozpowszechnianie fałszywych informacji, których celem było świadome "destabilizowanie systemu bankowego" - poinformowała Państwowa Agencja Bezpieczeństwa Narodowego.

Pogłoski o braku stabilizacji sektora bankowego pojawiły się w zeszłym tygodniu, gdy czwarty co do wielkości Corporate Commercial Bank został objęty specjalnym nadzorem bułgarskiego banku centralnego. Celem - jak twierdzi rząd- zmasowanej kampanii stał się teraz Fibank, trzeci pod względem wielkości kredytodawca w Bułgarii. Tylko w piątek mieszkańcy tego kraju wypłacili z Fibanku równowartość ponad 1,6 miliarda złotych.

Odwiedzający placówki banku Bułgarzy podkreślają, że chcą uniknąć sytuacji sprzed prawie dwudziestu lat, gdy na przełomie roku 1996 i 1997 doszło do hiperinflacji i upadku 14 banków. Niektórzy uważają, że władze zostały wprowadzone w błąd przez bankierów.

Bułgaria zwróciła się do Komisji Europejskiej z prośbą o udzielenie kredytu w celu ustabilizowania sektora bankowego. Czytaj więcej na ten temat.

Reklama

Wczoraj prezydent Rosen Plewnelijew spotkał się z premierem Płamenem Oreszarskim, przewodniczącym parlamentu i przedstawicielami partii politycznych. Po spotkaniu Rosen Plewnelijew poinformował, że 6 sierpnia rozwiąże parlament i powoła rząd techniczny. Pokieruje on krajem do uzgodnionych wcześniej przedterminowych wyborów, 5 października.

Według oficjalnych doniesień, przyczyną rozłamu w koalicji było podejście do reform. Nieoficjalnie mówi się o różnicach w stosunku do Gazociągu Południowego.

>>> Polecamy: Austria zbuduje z Gazpromem część gazociągu South Stream. Inwestycja za 200 mln euro