Mieszkańcy separatystycznej autonomii w jednym są zgodni, nie chcieliby przeżywać tego co ich sąsiedzi z południowo-wschodnich regionów Ukrainy.
Na ulicach krymskich miast nie ma tłumu turystów. - To pierwszy powód do narzekania, przecież z usług turystycznych żyje większość z nas - mówią mieszkańcy Jałty.
Po aneksji półwyspu, dojechać czy dolecieć na Krym można tylko od strony Rosji. Tymczasową granicę z Ukrainą przekracza niewiele osób. Mieszkańcy Sewastopola skarżą się na bogatych Rosjan, którzy wykupują nadmorskie nieruchomości. Narzekają też na wzrost cen towarów i usług komunalnych. - Coraz więcej problemów mamy, drożyzna straszna - przyznają.
Jednak nie wszyscy podzielają takie opinie. Przede wszystkim urzędnicy i żołnierze mają powody do zadowolenia. Po aneksji Krymu ich zarobki wzrosły kilkakrotnie.
>>> Czytaj też: "Stosunki rosyjsko-amerykańskie przeszły w fazę konfrontacji"