Nie zmienia to faktu, że niektóre nie powinny być uwzględniane w naszych przychodach np. ze względów społecznych. Dostrzegł to nawet minister finansów, który zamierza zrezygnować z daniny od bezpłatnego dowozu do pracy. Inne nie tylko w ocenie fiskusa, lecz także sądów stanowią po prostu wymierną korzyść dla zatrudnionych i dlatego – bezdyskusyjnie – są objęte PIT. Wyrok trybunału to potwierdza. Dlatego np. pracodawcy fundujący abonamenty medyczne wciąż będą musieli ustalać ich wartość dla każdego obdarowanego nimi pracownika i odprowadzać podatek.

To samo dotyczy ubezpieczeń OC dla menedżerów, choć wielu przedsiębiorców stara się przechytrzyć służby skarbowe, wykupując takie polisy, których treść nie pozwala bądź bardzo utrudnia przypisanie konkretnej osobie konkretnego przychodu (a zatem i ustalenie podatku). Spory z tym związane zapewne się nie skończą. Wskazując, że zgodne z konstytucją jest opodatkowanie świadczeń, które są w interesie pracownika (stanowią dla niego przysporzenie lub pozwalają mu zaoszczędzić na wydatkach), trybunał nie powiedział nic nowego. Ale dodał też ważną rzecz: chodzi o świadczenia, które zatrudniony dobrowolnie przyjął. A to ma ogromne znaczenie dla opodatkowania udziału w imprezach integracyjnych. Teza, że pracownik w pełni dobrowolnie w nich uczestniczy i że się jednocześnie realnie wzbogaca, bo je i pije (a więc np. oszczędza na kolacji w domu, choć nie wiadomo dokładnie, ile), jest nie do obrony. Nie przed TK.