Już rok temu George Friedman, szef ośrodka Stratford, pisał, że chiński model wzrostu oparty o tanią siłę roboczą dobiega końca, a Chiny na gospodarczej mapie świata wkrótce mogą zostać zastąpione inne państwa.
Dziś rzeczywistość dopisuje do tego ironiczną pointę – w Etiopii w poszukiwaniu taniej siły roboczej inwestują chińscy przedsiębiorcy. Nikt by nie przypuszczał, że to właśnie Chiny mogą zdumiewająco dużo płacić robotnikom. Jednak średnia pensja w chińskiej fabryce, sięgająca według Bloomberga 400 dolarów wydaje się kosmicznie wysoka w porównaniu do 40 dolarów miesięcznych zarobków w chińskiej fabryce butów w Etiopii.
- Etiopia jest dokładnie jak Chiny 30 lat temu – powiedział 55-letni Zhang, prezes firmy obuwniczej. 32 lata temu odszedł z armii, by produkować buty w swojej rodzinnej prowincji Jiangxi, posiadając zaledwie trzy maszyny do szycia. Teraz Zhang zaopatruje takie marki jak Nine West czy Guess?. – W Etiopii jest fatalna infrastruktura i mnóstwo ludzi bez pracy.

Lista 16 państw, które według ośrodka Stratfor zajmą miejsce Chin
Jak opisuje Bloomberg, blisko trzy lata od rozpoczęcia swojej etiopskiej przygody, do której zaprosił go ostatni premier Meles Zenawi, Zhang nie jest zadowolony z zysków osiąganych przez Dongguan Huajian Shoes Industry Co. Jest też sfrustrowany powszechną nieefektywnością w miejscowej administracji. Zmaga się z podniesieniem produktywności w fabryce do poziomu, jak mówi, jednej trzeciej poziomu fabryki w Chinach.
Rosnący eksport przyczynił się do dwucyfrowego wzrostu gospodarczego Etiopii w ciągu ostatniej dekady, ale ostatni spadek cen odsłonił ukryte wrażliwe punkty jej gospodarki, orzekł Bank Światowy w swoim raporcie w lipcu 2014 r. Specjalna grupa robocza banku skupiła się nad tym krajem i wskazała główne bariery rozwoju gospodarki Etiopii. Wzrost konkurencyjności i różnicowanie eksportu to jedne z głównych wskazanych rozwiązań, by Etiopia zmaksymalizowała swoje zyski.
Na wykresie: Produkt Krajowy Brutto per capita wyrażony w dolarach. Etiopia, Polska, Ukraina
>>> Czytaj także: Stratfor: oto 16 krajów, które zajmą miejsce Chin
Nierówna koniunktura
Dzięki sprzyjającej koniunkturze na świecie, eksport towarów z Etiopii przez chwilę wzniósł się wysoko, stworzył miejsca pracy i przyciągnął do kraju zewnętrzny kapitał. Kraj jest jednak wciąż niezwykle wrażliwy na wahania cen, zwłaszcza, że jego eksport zdominowały nieprzetworzone produkty rolne. Od 2003 r. Etiopia korzystała z rosnących na rynkach światowych cen, ostatni ich spadek doprowadził do najgorszych wyników w ostatnim dziesięcioleciu.
- Etiopia nie musi daleko szukać inspiracji – pisze w raporcie Lars Christian Moller, główny ekonomista BŚ i współautor raportu. – Może powtórzyć swoje własne sukcesy. Jeśli spojrzymy na przemysł kwiatowy, wzrósł od pojedynczej firmy 14 lat temu do około stu firm dzisiaj. Ten sektor zarabia 200 mln dol. rocznie z eksportu i zatrudnia ok. 50 tys. ludzi.
Kolejnym przykładem sukcesu jest etiopski transport lotniczy, świadczący usługi w regionie. Zaskakująco, te dwa biznesu wspierają się wzajemnie. Rozkwitającemu handlowi kwiatami sprzyja zlokalizowanie przy regionalnych centrach logistycznych, ponieważ wszystkie rośliny są transportowane krajowymi liniami lotniczymi Ethiopian Airlines.
>>> Czytaj też: Złotówki w sosie curry: zobacz, jak zainwestować na obiecującej giełdzie w Indiach
Linie lotnicze wspierają etiopskie kwiaty
- Rozwój ogrodnictwa, które oferuje produkty eksportowe wrażliwe na czas, jest blisko powiązane z rozwojem Ethiopian Airlines – komentuje Lars Christian Moller. – Te linie lotnicze stały się największym produktem eksportowym Etiopii, zarabiają rocznie prawie 2 mld dolarów.
Bank gorąco doradza Etiopii, by skupiła się na jakości eksportowanych towarów. Mimo, że jest jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek i producentem najlepszej Arabiki na świecie – niemal na niej nie zarabia. Eksportuje bowiem surowe, zielone, nieprzetworzone ziarna kawy po ok. 2 dol. za kilogram. Przy czym kilogram palonej kawy na rynku międzynarodowym sięga wartości miesięcznej wypłaty pracownika w fabryce Zhanga, czyli 40 dol.
Dlatego więc Bank Światowy twierdzi, że w wypadku Etiopii ważniejsza niż pytanie „co eksportować” jest kwestia „jak eksportować”. Bank wskazuje przy tym właśnie na kawę, by kraj ten eksportował bardziej przetworzone ziarna, zamiast tylko suszonych na słońcu.
Kolejną szansą na hit eksportowy są cięte kwiaty. Już tylko użycie lepszej jakości opakowań skutecznie podwyższa ceny. Dodatkowo zyskaliby na lepszym zarządzaniu ładunkiem. Handel żywymi zwierzętami to nie jest dochodowy biznes w Etiopii. Bank sugeruje eksportowanie przetworzonego mięsa, to rozwiązanie dodatkowo zostawia w kraju na przykład skóry dla przemysłu skórzanego. Wysiłku wymagałoby jednak dostosowanie produkcji do międzynarodowych standardów.
>>> Czytaj też: Rosja zaproponowała Białorusi, aby przejęła od Ukrainy produkcję broni dla Moskwy
Rynki wschodzące szukają swoich producentów
- Etiopia przyciąga zainteresowanie inwestorów z rynków wschodzących, takich jak Chiny, Indie czy Turcja – stwierdził Guang Zhe Chen, dyrektor Banku Światowego na Etiopię. – Jednakże, by przełożyć zainteresowanie na faktyczne inwestycje, Etiopia musi być bardziej konkurencyjna i znacząco ograniczyć koszty i czas pochłaniany przez logistykę – wskazał Chen.
Dodatkowo, by przełamać ograniczenia swojej gospodarki, kontrolerzy wskazują, że Etiopia musi koniecznie zbudować wiarygodny dostęp do elektryczności, kredytów i walut obcych.
Bank Światowy nie wspomina o kolejnym utrudnieniu, które gra istotną rolę w codziennym funkcjonowaniu fabryki Zhenga. Nie tylko transport i logistyka kosztują cztery razy więcej, niż w Chinach, co skłania firmę do założenia własnej firmy przewozowej. Na terenie fabryki w codziennym użyciu są także cztery języki: język urzędowy Etiopii, czyli amharski, lokalny dialekt Oromo, angielski i chiński.
Dlaczego wszyscy naciskają na poprawę logistyki? Dziś import lub eksport kontenera trwa… 44 dni. Z kolei przejechanie 30 km z fabryki Huajian do stolicy trwa dwie godziny. Samochody trzęsą się na nieutwardzonej, dziurawej drodze, mijając na niej kozy, osły i krowy wędrujące wzdłuż trasy.
Przedłużenie godzin urzędowania i lepsza współpraca między urzędami, ograniczenie liczby dokumentów przewozowych, nie mówiąc już o budowie podstawowych dróg, według Banku drastycznie poprawiłyby sytuację.
Bank naciska także na zakładanie, znanych zarówno z Polski, jak i z Chin, specjalnych stref ekonomicznych. To wpłynie też na ułatwienie prowadzenia biznesu, a ograniczenie wymaganego kapitału początkowego będzie miało bezpośredni wpływ na liczbę powstających spółek na lokalnym rynku. Bank Światowy podpowiada też, że skoro etiopskie produkty na eksport konkurują raczej cenami, niż jakością, bardziej atrakcyjny kurs wymiany walut będzie miał pozytywny wpływ na handel.
Połączenie niskich kosztów pracy i elektryczności oraz rząd pracujący nad przyciągnięciem inwestycji zagranicznych zdaniem ekspertów uczyniło z Etiopii Chiny Afryki.
Jakość pracy to kolejne wyzwanie
Ponad 3,5 tys. pracowników Huajian wyprodukowało w Etiopii w ubiegłym roku dwa mln butów. Fabryka, założona w pierwszej etiopskiej strefie ekonomicznej, zaczęła produkcję w styczniu 2012 r., już trzy miesiące po tym, jak Zhang podjął decyzję inwestycyjną. I już po roku zaczęła przynosić dochody. Dziś zarabia 100 – 200 tys. dolarów miesięcznie, jak twierdzi Zhang, który skarży się na niewystarczający zwrot z inwestycji.
Chiny, Afryka i globalni detaliści, wszyscy obserwują, czy Etiopia i podobne do niej kraje, jak Tanzania, Rwanda i Senegal, staną się opłacalnymi bazami produkcyjnymi dla produktów wymagających dużych nakładów pracy. Promocja handlu, inwestycje i wzrost zatrudnienia znajdą się wśród tematów pierwszego szczytu przywódców USA i Afryki w Waszyngtonie na początku sierpnia.
Narody Afryki mają więc wyjątkową okazję, by uszczknąć coś z tortu ok. 80 mln miejsc pracy, które Chiny chcą wyeksportować w świat, w miarę jak ich wytwórcy tracą na konkurencyjności.
m(2014-07-25 21:49) Zgłoś naruszenie 11
MachFrei - już widać jak zaprzaństwo "nowe standardy" ślepo wychwala skoro po tym artykule jedyna konstatacja to IMF zły Chiny cacy. Widać niektórzy mają jakieś wyobrażenie w głowie ale w ogóle rzeczywistości nie ogarniają. Przecież ten Chińczyk nie powiedział nic innego, jak to że ludzie w Etiopii to nieroby i że 1/10 płacy Chińskiej to za dużo dla nich. To przepraszam mają za już nie za 1500 zł ale za 500 zł rocznie pracować? Fakt jest taki że Chińskie biznesy szczególnie w Afryce wyglądają nie lepiej niż te za kolonizacji Brytyjskiej. Jedyna różnica teraz między zachodem a nimi to to, że się Chiny nie czepiają czy co tam u siebie robią (zresztą koloniści mieli też to 4 literach byleby były elity posłuszne). Ale fakt jest taki, że w Angoli życie zwykłych ludzi to kanał nie lepszy niż w Kenii mimo świetnego wydawać by się mogło PKB per capita. Chiny kupują nisko przetworzone produkty i surowce - dawni kolonizatorzy też - tylko jeszcze taniej. Otwierają tamtejsze rynki na swoje produkty jak kolonizatorzy. Chiny wysyłają śmierdzące fabryki i odpadki nie do UE tylko tam. Chiny budują infrastrukturę - UK w XIX i XX wieku też. I nie ma się co dziwić że konstatacja ludzi w Afryce co do biznesu z Chinami i Zachodu się nie różni. Bo tak samo zapieprzają w fabrykach i kopalniach ale tym razem należących do Chińczyków i tak samo są traktowani (pomimo oficjalnego rządowego marksistowskiego zapewnienia o walce wraz z uciśnionymi) jak podludzie i półidioci. A polityka nieinterwencji to nic innego jak stara kolonialna zasada - do rządu lokalnego się nie czepiamy dopóki mamy zyski i są lojalni. Ale będzie jak tam ludzie wpadną na myśl nacjonalistyczną lub marksistowską i zaczną nacjonalizować im te firmy? Jak myślicie będzie wtedy ta polityka nieinterwencji czy nie? No właśnie, bo ChRL czy PRL to sobie mogło takie coś przeprowadzić w walce z panami, ale już biedaki w Afryce nie bo im nowi imperialiści wmłucą. Hipokryzja ludzka nie zna granic. A w stosunku do PL czy UE to już bym się nie napalał tak na te Chiny bo ani tam roboty nie dostaną rodacy (poza najzdolniejszymi), ani Chiny nie potraktują nas inaczej jak białe półinteligentne małpy. Już widać jakie kontrakty robią, że 1 egzemplarz biorą a potem go kopiują. A potem co - jeszcze go sprzedadzą za grube pieniądze? Niemożliwe ale jednak tak to wygląda. ert - poniekąd się zgadzam. Ale: 1. Polacy to się zachowują czasem jak osły, ale jak uważasz ich za hołotę to jedź lepiej do swojej Rosji. 2. Solidarność mogła brać wzorce z Zachodu takie, które by im pasowały. "Im" - czyli Solidarności jako grupie 10 mln ludzi pracujących a nie tylko jej elit. Czyli silniejsze związki zawodowe, silne prawa pracownicze, rozwój przemysłu. Na zachodzie ( szczególnie Kanada, Australia, Skandynawia) to lepiej wyglądało niż w PRL. 3. PZPR już w I połowie (!!) lat 80-tych zaczął widzieć co się dzieje i stwierdzili że trzeba się uwłaszczyć. Od połowy lat 80-tych coraz prężniej działały zakłady, które PZPR po swojemu uczył kapitalizmu, a służyć one miały "wycharataniu" olbrzymiej połaci własności państwa i zamienieniu jej na firmy dla byłych kluczowych działaczy. Taki był główny prócz wspólnej polityki warunek PZPR w 1988/1989 (Magdalenka). Przyklepało to lewicowe ramię Solidarności, czyli ludzie Michnika (czyli dawni działacze komunistyczni, zwolennicy PRL). Już w 1989 zaczęło się urabianie w tym temacie społeczeństwa przez Gazetę Wyborczą, a Michnik spotykał się także z wysokimi rangą urzędnikami w ZSRR. Efekt? Sama afera FOZZ to przywłaszczenie 10% PKB państwa!. Nie mówiąc już o innych firmach. A nazwiska tych ludzi znajdziemy także w dzisiejszej polityce: Kwaśniewski, Oleksy, Czarzasty, Urban itd. I w tym wypadku nasi ludzie to Polacy głosujący na nich to osły. 4. U nas patrzy/patrzyło się na KP Chin jak na maniaków. Ale prawda jest też taka, że oni pomimo rewolucji pozostali pod wspływem swojego legalizmu konfucjańskiego, gdzie władza była silna, ale jednak też poniekąd litościwa i miała za zadanie brać pod uwagę dobro ogółu. Znam wiele ludzi władzy w PRL i ich życiorysy. I niestety większość z nich to karierowicze. Poszli do służb, partii ze zwykłej chęci bycia kimś lepszym, bogatszym, możniejszym od innych. Jakie to przecież komunistyczne - że tak zażartuję. Normalnie jak za szlachty. I tak w większości przypadków chciwość toczyła PZPR i w takim też stylu zakończyła swoje rządu - w duchu sławetnego "rząd się wyżywi" - a reszta może sobie nawet zdychać. Także u nas nie było możliwe zliberalizowanie systemu gospodarczego i politycznego w korzystny sposób. W latach 70-tych było wiele fajnych inicjatyw ale zaślepienie doktryną i posłuszność ideologiczna wobec "starszych braci" temu stała na drodze. A w latach 80-tych władza myślała już tylko i wyłącznie jak się utrzymać przy władzy i przygotować na zejście ze sceny. 5. A szkoda, bo by wszystko lepiej wyglądało. Ale na to G7 nie ma się co napalać, ale już na G20 tak najbardziej. Dlaczego? Jeszcze przed wojną (1938) nasz kraj był w pierwszej dziesiątce (#10), ale wtedy w gospodarce rządziła (Lista Top10): USA + Europa (w tym ZSRR) + Azja (Chiny, Japonia i Indonezja). Polska w Europie była #4 a razem z ZSRR #5. Po wojnie Polska wypadłą z pierwszej dziesiątki. Nawet po odbudowaniu populacji nie był możliwy powrót na tamto miejsce, bo nowe kraje się rozwijały z zastraszającym tempie (głównie Azja, ale i Ameryka Łacińska). I tak w 1950 byliśmy na miejscu 18-stym, w 1960 #16, 1970 #18, 1980 #18 (podsumowanie dekady Gierka), 1985 #20, a 1990 #23. Ciężko nie dostrzec straconych lat 80-tych (bo potem zyskaliśmy trochę oczek). No ale nawet idąc szybciej po 1970 nie widzę możliwości na pierwszą dziesiątkę, bo w 2013 są w niej kraje dużo bardziej ludne niż nasz. Więc z tym G7 to pic na wodę.
OdpowiedzTerminator(2014-12-27 14:55) Zgłoś naruszenie 11
Ceny wschodnie=zarobki wschodnie!
Odpowiedzert(2014-07-25 09:58) Zgłoś naruszenie 11
Gdyby nie, inspirowana z Zachodu, awantura Solidaruchów w 1980, a Komuchy wtedy otworzyły się na świat i zliberalizowały system, Polska byłaby dziś w G7...a tak jest g....m. Szansa była, niestety hołota polska okazała się za głupia żeby ją wykorzystać.
Odpowiedzgość(2014-12-27 13:50) Zgłoś naruszenie 12
Państwa afrykańskie i arabskie rozwinęły się bardzo szybko w ostatnich 25 latach. Polska jest już daleko za nimi. Fatalna klasa polityczna i wysokie skomplikowane podatki w stosunku do zarobków, bardzo hamują Polskę w rozwoju. Idzie do tego że Polska będzie bankrutem zamieszkałym głównie przez starych ludzi. Obecne 10 - latki nie będą w stanie zarobić na ich emerytury. Jak młodzi nie wyjdą na ulice i nie pogonią rządów solidarnościowych to będą wyzyskiwani przez US jak niewolnicy.
OdpowiedzMichał(2014-07-25 08:26) Zgłoś naruszenie 00
I to jest ciekawy artykuł. Bardzo interesujace.
Odpowiedzprzem(2014-07-25 08:35) Zgłoś naruszenie 00
Etiopia -Chiny Afryki "polska" - Chiny Europy
OdpowiedzAlek(2014-12-27 15:03) Zgłoś naruszenie 00
Nie wiem jak bank swiatowy ten wykres zrobil. Wiem, ze w 2009-tym PKB w Polsce nie spadl.
OdpowiedzMachFrei(2014-07-25 12:05) Zgłoś naruszenie 00
Atrakcyjniejszy kurs wymiany walut + większy dostęp do walut obcych + specjalne strefy ekonomiczne promujące obcy kapitał + większy rozwój bankowości równa się? Wykup gospodarki etiopskiej przez zachodnich banksterów i kapitał korporacyjny... założyć filie własnych banków lub wykupić miejscowe, zacząć drukować tanio miejscowy pieniądz i zarabiać na procentach, dawać kredyty promowanym przez siebie korporacjom, lobbować za lepszymi warunkami dla obcego kapitału i umożliwić im budowę fabryk na specjalnych, preferencyjnych warunkach, nakręcić w kraju sztuczny boom dodrukiem pieniędzy i niskimi stopami, by nakręcić ceny nieruchomości, oczywiście już wcześniej skupowane...aaa i zapomniałbym dać ogromne pożyczki Etiopii na rozwój infrastruktury obiecując łatwą spłatę dzięki wzrostowi PKB by później okazało się, że zalecane reformy doprowadzą kraj do ruiny i wyprzedaży obcym przy ciagnącej się przez kilka kolejnych dekad spłacie kredytów... El Dorado w stylu IMF... Chiny za wchodzą z walizkami pieniędzy o nic nie pytają, niczego nie wymagają, robią biznes i dopiero wtedy sięcoś rusza. To samo z tym przemysłem kwiatowym, co akurat robią tam dla odmiany Arabowie... jak potrzeba drogi to zbudują, a jak nie zbudują to też jakoś sobie poradzą...
OdpowiedzWiesław Pilch(2014-07-27 14:35) Zgłoś naruszenie 00
Takich bajek z mchu i paproci można w polskojęzycznym necie pocztać sporo. A to że maja one tyle wspólnego z tezą z tytułu co ja z immanem: to drobiag. Tyle że takie bajki sa SZKODLIWE. I dlatego w swoim Chińskim Kanale Informacyjnym na You Tube (wpisz: Wiesław Plch) zamieściłem spory komentarz do tego tekstu. Kto chce ten posucha.
OdpowiedzSkąd te dane(2015-03-14 20:32) Zgłoś naruszenie 00
Kilogram kawy 40 dolców? Śmieszne.. Palonej, zmielone, paczkowanej i z marża kilku pośredników kosztuje 10 dolarów..
Odpowiedzg5(2014-12-27 15:18) Zgłoś naruszenie 01
Lobbowanie za powstawaniem specjalnych stref ekonomicznych ma na celu nadanie Korporacjom Międzynarodowym lepszych warunków niż rynkowe.
Odpowiedzl(2014-12-27 14:17) Zgłoś naruszenie 01
po Etiopi bedzie polska bo jestesmy tania sila robocza
Odpowiedz