Mariusz Grendowicz zasiadał w fotelu prezesa PIR od marca 2013 roku. Jego miesięczna pensja wynosiła około 60 tys. zł. Jak podaje rmf24.pl, od początku pracy w rządowej spółce Grendowicz zarobił co najmniej 1 mln 140 tys. zł.

Wczoraj prezes PIR został odwołany ze stanowiska. Choć Rada Nadzorcza PIR nie podała oficjalnego powodu odejścia Grendowicza, z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że resort skarbu nie był zadowolony z tempa inwestycji realizowanych przez PIR. Teraz ministerstwo chce mieć na tym stanowisku eksperta ds. private equity.

"To suwerenna decyzja rady nadzorczej PIR, która uznała, że zmiana w zarządzie na obecnym etapie działalności spółki jest zasadna. Rada nadzorcza PIR znała też stanowisko ministerstwa skarbu, które zresztą wielokrotnie przedstawialiśmy publicznie. Oczekujemy od spółki większej aktywności" – mówił wiceminister skarbu Wojciech Kowalczyk.

W komunikacie Mariusza Grendowicza czytamy, że jego odwołanie nastąpiło szybciej niż się spodziewał. Decyzję w tej sprawie "przyjął do wiadomości". Równocześnie podkreślił, że w półtora roku stworzył od podstaw wyspecjalizowany fundusz i skupił wokół niego fachowców w dziedzinie finansowania strategicznych inwestycji infrastrukturalnych.

Reklama

Przeczytaj życiorys Mariusza Grendowicza tutaj.

W ciągu roku działalności PIR wstępnie zaakceptowały do realizacji 10 inwestycji na 9 mld zł. Do tej pory podpisały jednak tylko jedną umowę z LOTOS-em na finansowanie zagospodarowania złóż B8 ropy naftowej na Bałtyku.

Milionowe odprawy

Choć Grendowicz nie spełnił wszystkich oczekiwań resortu skarbu, nie odejdzie z PIR z pustymi rękami. Przysługiwać mu będzie odprawa. Na razie Ministerstwo Skarbu nie chce mówić o jej wysokości.

"Kontrakt jest poufny, a MSP nie jest upoważnione do informowania o jego warunkach bez zgody stron. Naturalną konsekwencją odwołania menedżera przed upływem kadencji mogą być koszty finansowe powstające po stronie zatrudniającego, czyli spółki – taka jest powszechna praktyka rynkowa. Musimy to brać pod uwagę również w spółkach Skarbu Państwa" - powiedział wiceminister Kowalczyk.

Mariusz Grendowicz ma już na swoim koncie kilka pokaźnych odpraw. Kiedy w 2010 roku odchodził ze stanowiska prezesa BRE, zarobił w sumie 6,1 mln zł. 4,5 mln zł z tej kwoty stanowiły tzw. pozostałe korzyści, odprawy i odszkodowania. W 2011 r. dostał jeszcze prawie 1,1 mln zł premii za 2010 r. Podobne kwoty zgarnął w 2006 roku, gdy rezygnował z posady wiceprezesa banku BPH – razem z wynagrodzeniem zarobił tam 6,3 mln zł.

Zeszłoroczne odprawy wypłacane menadżerom spółek z udziałem Skarbu Państwa każą przypuszczać, że i tym razem Grendowicz może liczyć na spore pieniądze. Krzysztof Kilian zrezygnował ze stanowiska prezesa PGE w listopadzie 2013 roku. Nieco wcześniej posadę stracili jego bliscy współpracownicy: Bogusława Matuszewska i Wojciech Ostrowski. Wypłaty świadczeń po okresie zatrudnienia członków zarządu i rady nadzorczej PGE wyniosły w 2013 r. 6,9 mln zł plus wynagrodzenia za cały rok w wysokości 6,6 mln zł – wynika ze sprawozdania finansowego PGE za 2013 rok. Odwołana w kwietniu 2013 r. z posady szefowej PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa zarobiła w całym 2013 r. ponad 1,5 mln zł.