Ostrzeżenie przez pożarem w luku bagażowym było bezpośrednią przyczyną awaryjnego lądowania dreamlinera Polskich Linii Lotniczych LOT. Maszyna leciała z Chicago do Warszawy. Nie dotarła jednak do celu. Pilot, zgodnie z procedurami, musiał podjąć decyzję o awaryjnym lądowaniu w Glasgow, w Szkocji.

W tej chwili wiadomo, że załączył się czujnik ostrzegający przed ogniem. Jednak na pokładzie nie doszło do pożaru.

Jak powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej rzeczniczka LOT-u Barbara Pijanowska-Kuras, samolot bezpiecznie wylądował, a na płycie natychmiast pojawili się strażacy, którzy rozpoczęli kontrolę maszyny. W tej chwili trwa ustalanie, dlaczego czujnik się włączył. Wszystko wskazuje na to, że badania potrwają jeszcze co najmniej kilka godzin. Przewoźnik podjął więc decyzję o wysłaniu dwóch samolotów, które zabiorą pasażerów do Warszawy. To pierwszy tego typu incydent w dreamlinerze.

>>> Polecamy:Dreamlinery i historia ich awarii. Czy Boeing ma pecha?