Pierwsze dwa kilometry pochód protestujących przeciwko obradom przeszedł spokojnie. Gdy zbliżył się do pałacu Capodimonte, gdzie prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi rozmawiał z szefami banków krajowych, trzystu osobowa grupa z długą drabiną próbowała dostać się do środka. Policja użyła najpierw armatek wodnych, potem gazów łzawiących. Atak został odparty.

>>> Czytaj też: Moody's wychwala nasz kraj. "Polska ma jeden z najstabilniejszych ratingów"

Już wcześniej atmosfera w Neapolu była gorąca z powodu zawieszenia w czynnościach burmistrza miasta. Były prokurator Luigi De Magistris skazany został kilka dni temu na 15 miesięcy za nadużycie, jakiego dopuścił się, gdy był sędzią śledczym w Kalabrii. Bez zezwolenia kazał założyć podsłuch telefoniczny kilku miejscowym politykom. Nakłaniany do ustąpienia De Magistris zapewnił, że tego nie zrobi. Uważa się wciąż za burmistrza i zamierza urzędować na trawniku przez neapolitańskim ratuszem.

>>> Czytaj też: Finansowe centrum świata na krawędzi. Co dalej z Hongkongiem?

Reklama