Ostatni raz porównywalną liczbę przyznały w 2007 r. (145,3 tys.). Najwięcej koncesji otrzymały punkty sprzedaży w woj. śląskim (16,8 tys.), mazowieckim (16,4) i małopolskim (13,5 tys.) – wynika z danych, o które poprosiliśmy Ministerstwo Zdrowia.

Zapewne nie jest więc przypadkiem to, że w ubiegłym roku – zgodnie z danymi Bisnode D&B Polska – liczba punktów sprzedaży alkoholu wzrosła z 4138 w 2012 r. do 5601, czyli o ponad 35 proc. A zezwolenia otrzymują także punkty ogólnospożywcze (ponad 78 tys. punktów na koniec ubiegłego roku) oraz lokale gastronomiczne (a więc rynek rozwijający się w tempie 2–3 proc. rocznie). Łatwy dostęp do alkoholu odbija się także na konsumpcji. Zgodnie z ostatnim sprawozdaniem resortu zdrowia rok 2013 był rekordowy pod względem spożycia alkoholu. Statystyczny Polak wypił 9,7 litra czystego spirytusu – to najwyższy wynik od 15 lat.

Choć resort przyznaje, że jedną z przyczyn wzrostu konsumpcji alkoholu jest „wyjątkowo duże zagęszczenie punktów sprzedaży alkoholu”, to jednak nie jest w stanie bezpośrednio kontrolować, komu gmina daje zielone światło na sprzedaż trunków.

Reklama

– Nie należy to do naszych kompetencji – wyjaśnia Krzysztof Bąk, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Dodaje, że zagadnienia te reguluje ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. – Zgodnie z art. 18 ust. 3a ustawy organ zezwalający wydaje zezwolenie po uzyskaniu pozytywnej opinii gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych – dodaje rzecznik.

>>> Czytaj też: Pijana Polska. Spożywamy najwięcej wódki od 1994 roku

Z udzielaniem zezwoleń wiążą się także wpływy do gminnych budżetów. Przy ubieganiu się o koncesję po raz pierwszy trzeba się liczyć z kosztem od kilkuset do nawet ponad 2 tys. zł w zależności od mocy sprzedawanych trunków. Potem roczne opłaty uzależnione są od wpływów ze sprzedaży alkoholu. Ubiegły rok był rekordowy, jeśli chodzi o wpływy gmin z korkowego – niemal 717 mln zł. Wpływy te konsekwentnie rosną każdego roku. Dla porównania, jeszcze w 2009 r. było to ponad 636 mln zł, a dekadę temu – tylko 471 mln zł.

Prezydent Jeleniej Góry Marcin Zawiła przekonuje, że samorządy nie traktują wpływów z przydzielanych zezwoleń jako dochodowy biznes. – W skali kraju 717 mln zł to wcale nie jest gigantyczna kwota, bo na poziomie budżetów dwóch miast takich jak Jelenia Góra. Poza tym dochody z korkowego w całości idą na przeciwdziałanie alkoholizmowi i innym uzależnieniom albo na opiekę dla osób potencjalnie zagrożonych alkoholizmem, np. świetlice środowiskowe – tłumaczy prezydent Zawiła.

Ale jak przekonuje Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, wbrew temu, co twierdzą samorządowcy, nie zawsze jest tak, że cała kwota z korkowego idzie na profilaktykę. Potwierdza to uchwała Rady Ministrów z marca 2011 r. pt. „Narodowy program profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych na lata 2011–2015”. Zgodnie z zaprezentowanymi tam danymi samorządy nigdy w badanym okresie 2004–2009 r. nie przeznaczyły 100 proc. osiągniętych wpływów na przeciwdziałanie alkoholizmowi. W 2009 r. było to tylko 87 proc. Reszta, jak sugeruje Krzysztof Brzózka, rozpłynęła się w lokalnych budżetach.