Dramatyczne groźby kieruje napastnik z Paryża, który zamknął się w koszernym sklepie z kilkoma zakładnikami. Nadzieję stwarza przybycie na miejsce jego adwokatki. W wyniku napadu na sklep dwie osoby zginęły.

Uzbrojony w dwa kałasznikowy napastnik, który wtargnął do koszernego sklepu we wschodniej części stolicy, zażądał wypuszczenia na wolność dwóch braci, zabójców z redakcji Charlie Hebdo. Zagroził, że jeśli jednostka antyterrorystyczna przypuści szturm na budynek firmy reklamowej, w której od rana chronią się zabójcy mający zakładniczkę, to on zamorduje pięć osób, które więzi w sklepie.

Tym samym w coraz większym stopniu potwierdza się teza o dobrej znajomości napastnika i dwóch braci - zabójców. Prawdopodobnie poznali się w więzieniu a potem należeli do tej samej siatki terrorystycznej.

Reklama

Eksperci wiążą nadzieję na przybycie na miejsce adwokatki 32-letniego Afrykanina, któremu służy poradą prawną od dziesięciu lat. Ma do niej zaufanie i policja liczy na to, że dzięki niej nawiąże on dialog i rozpocznie negocjacje. Istnieją obawy, że jego przebywająca na wolności i poszukiwana dziewczyna może chcieć dokonać samobójczego zamachu. Policja odcięła dzielnicę od reszty miasta, wstrzymano kursowanie metra i autobusów. Zamknięto pobliską obwodnicę.

Atak zaczął się około godz. 13

Około 13:00, w okolicach drogi wylotowej z Paryża w kierunku na wschód do miejscowości Vincennes rozległy się serie z broni maszynowej. Napastnik wtargnął do dużego sklepu z koszerną żywnością. Według niepotwierdzonych informacji więzi tam kilka osób. Francuskie media podają, że tych osób jest 5. Agencja Reutera podaje, że 6. Media donoszą także, że w wyniku strzelaniny, co najmniej dwie osoby zginęły.

Napastnik jest uzbrojony w dwa kałasznikowy, jest Afrykaninem. To on był prawdopodobnie sprawcą wczorajszego zabójstwa na południu Paryża młodej, nieuzbrojonej policjantki stażystki i ciężko ranił jej kolegę. Policja ustaliła, że zna się on z dwoma braćmi - zamachowcami z "Charly Hebdo". Z młodszym z nich miał próbować umożliwić ucieczkę z więzienia autorowi krwawego zamachu bombowego na stacji szybkiej kolejki RER w 1995 roku.

Negocjacje z zamachowcami

Tymczasem w Dammartin rozpoczęły się przygotowania do negocjacji z dwoma braćmi, którzy zabarykadowali się w budynku jednej z lokalnych firm. To prawdopodobnie zamachowcy, którzy przedwczoraj w paryskiej redakcji "Charlie Hebdo" zabili z zimną krwią 12 osób.

Specjaliści z jednostki antyterrorystycznej próbują rozpocząć negocjacje z napastnikami, którzy uwięzili kobietę. Wzięli ją za zakładniczkę po wcześniejszej wymianie ognia z policją i ucieczce do tego miasta położonego czterdzieści kilometrów od stolicy.

Marcin Piotrowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że francuskie służby najprawdopodobniej przygotowują się do przeprowadzenia szturmu.

Policja prowadzi negocjacje z terrorystami, ale według Piotrowskiego po dialogu z dżihadystami nie można zbyt wiele oczekiwać. "To groźni terroryści, którzy mają już na sumieniu ofiary, więc po służbach można spodziewać się zdecydowanych działań, choć istnieje ryzyko, że w trakcie szturmu może zginąć zakładnik" - powiedział Piotrowski.

Według niego szturm jest pewny, a obie strony grają obecnie na czas. Francuzi opracowują, według analityka, sposób przeprowadzenia akcji szturmowej.

W operację we Francji zaangażowanych jest półtora tysiąca policjantów, żandarmów i funkcjonariuszy jednostki antyterrorystycznej wspieranych przez policyjne samochody pancerne i pięć śmigłowców.

>>> Czytaj też: Polska rozważa możliwości wsparcia wojny z dżihadystami