W połowie grudnia 2014 roku, mimo sprzeciwu syndyk Teresy Kalisz, rada wierzycieli przyjęła ofertę koncernu BSH na zakup zakładów FagorMastercook. Syndyk już trzy razy odrzucała ofertę Niemców. Przedstawiciele Boscha przyznają, że koncern zaczyna tracić cierpliwość i może w końcu całkiem odstąpić od planów przejęcia fabryki – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Początkowo oferta BSH opiewała na 85 mln zł bez gwarancji zatrudnienia. Po odrzuceniu oferty przez syndyka, stawka została podniesiona do 90 mln zł. Niemiecki koncern zamierza zwolnić pracowników i zainwestować w zakład 120 mln zł. Deklaruje, że do końca 2019 roku zatrudni ok. 350-500 nowych osób.

Syndyk mas upadłościowych wciąż twierdzi, że cena oferowana za wrocławską fabrykę AGD jest rażąco niska. Jej zdaniem, 90 mln zł to zaledwie 25 proc. wartości wyceny całego zakładu – pisze „Gazeta Wyborcza”. Jak tłumaczy gazecie Teresa Kalisz, same grunty bez zabudowań należące do FagorMastercook są warte ponad 70 mln zł. Co więcej, BSH chce zwolnić całą załogę i nie ma zamiaru przez co najmniej 4-5 nie lat wznawiać produkcji ani zatrudniać z powrotem pracowników.

BSH broni się, że nie chce wyprzedawać całego majątku zakładów i gwarantuje utrzymanie produkcji po dostosowaniu fabryki do standardów Boscha. Nie podaje jednak żadnych terminów – czytamy w „Wyborczej”.

Reklama

Planowane zwolnienia nie wydają się problemem dla zakładowej „Solidarności”. Zdaniem jej przedstawicieli, pracownicy bardziej wierzą dziś niemieckiemu Boschowi, niż pani syndyk.

Problemy spółki zaczęły się w ubiegłym roku, gdy jej hiszpański właściciel Electrodomesticos ogłosił upadłość. Postępowanie upadłościowe ruszyło w lutym 2014 roku, ale na wniosek syndyka w maju zostało wstrzymane. W tym samym czasie wrocławski zakład podpisał umowę na produkcję sprzętu AGD dla algierskiego Cevitala. Długi FagorMastercook przekraczają już 300 mln zł. W zakładach pracuje dziś ponad 800 osób, jeszcze przed bankructwem firmy było to 1300 osób.

Czytaj więcej w "Gazecie Wyborczej"