W Unii Europejskiej wyjście Wielkiej Brytanii traktowane jest dotąd jak scenariusz upadku komety na gmach Parlamentu Europejskiego. Takiego zdarzenia nie można całkowicie wykluczyć, ale – wiadomo – prawdopodobieństwo jest bardzo małe. Problem rozbieżności brytyjsko-unijnych postrzegany jest głównie w kontekście sytuacji politycznej w Wielkiej Brytanii, gdzie rosną wpływy partii anty-europejskiej. Premier Cameron ma na karku rosnącą grupę niezadowolonych i musi wykonywać różne gesty, które uspokajałyby przeciwników UE. A do zapowiedzianego referendum w tej sprawie w 2017 r. jeszcze daleko.

Nie bierze się na ogół pod uwagę tego, że Wielka Brytania od chwili powstania Unii Europejskiej miała inną wizję wspólnego rynku, a z biegiem lat rozbieżności tylko się pogłębiły. Wielka Brytania była, owszem, za Wspólnym Rynkiem (single market), ale rozumianym jako wspólna przestrzeń wolnego handlu i przepływu kapitałów, ale bez wspólnej waluty i jednolitej polityki monetarnej. Teraz okazuje się że aby utrzymać euro trzeba stworzyć wiele rozwiązań instytucjonalnych: wspólny nadzór bankowy, unię bankową, procedurę rozwiązywania upadających banków. A to już bije w interesy Wielkiej Brytanii, w niezależność największego rynku pieniężnego i płynących z tego korzyści.

>>> Czytaj też: Koniec górnictwa w Wielkiej Brytanii. Znika ostatnia kopalnia węgla

Reklama

Rozbieżności te były tuszowane w kolejnych kompromisach (np. dotyczących wspólnego budżetu)m ale obecnie stają się coraz bardziej nie do pokonania. Strefa euro stoi obecnie przed zasadniczą alternatywą: albo dalsza integracja albo… W najlepszym razie dalsze dryfowanie (z narastającym zniechęceniem społeczeństw), ale to tylko odkładanie ostatecznego rozwiązania. Tak więc nie ma wyboru: możliwa jest tylko dalsza, przyśpieszona integracja, w tym zwłaszcza rynków finansowych. Otóż tu zaczynają się już poważne różnice interesów dotyczące zwłaszcza niezależności City, od unijnego wspólnego nadzoru.

W listopadzie 2014 r. EconoMonitor opublikował artykuł (The City of London In a New Geopolitical Order, 2014/11/05), który świadczy, że w Wielkiej Brytanii toczy się poważna dyskusja nie nad abstrakcyjnym Brexit, ale że poważnie bierze się pod uwagę alternatywne scenariusze funkcjonowania kraju poza UE i przygotowuje się związany z tym rachunek korzyści/kosztów.

Rozumowanie stojące za tym argumentem można skontrować, że w grę wchodzi grupa interesów, lobby, jakim jest City. Problem w tym, ze to bardzo wpływowa grupa interesów w Wielkiej Brytanii.

>>> Czytaj dalszą część tekstu w serwisie "Obserwator Finansowy"

ikona lupy />