Wczoraj Sąd Arbitrażowy w Sankt Petersburgu zdecydował, że polscy dyplomaci muszą opuścić budynek Konsulatu Generalnego. Sąd nakazał również uregulowanie zadłużenia za wynajem wobec miasta na kwotę przekraczającą milion dolarów. Radosław Sikorski powiedział, że jako szef MSZ wypowiedział umowę z czasów PRL między Warszawą a Moskwą. Dzięki temu Polska może odzyskiwać nieruchomości w kraju - mówił marszałek Sejmu.

Jak wyjaśniał, w latach 70. XX wieku zarówno Polska, jak i ZSRR obiecały sobie wzajemne przekazanie ekwiwalentnych liczb nieruchomości. Do tego nie doszło, ZSRR otrzymał nieruchomości w Polsce, a my nie otrzymaliśmy na własność nawet budynku naszej ambasady, teraz trzeba to uczciwie rozliczyć, trwały uczciwe negocjacje, oby strona rosyjska była gotowa do ustępstw - powiedział Radosław Sikorski.

Rosja twierdzi, że Polska zerwała w 1993 roku umowę o nieodpłatnym użytkowaniu nieruchomości przez dyplomatów. Z taką interpretacją nie zgodziło się polskie MSZ, twierdząc że skoro Rosja w Polsce użytkuje budynki bezpłatnie, to obowiązuje prawo wzajemności. Już w tej chwili Gdańsk domaga się ponad 2 milionów złotych od Rosji za użytkowanie willi we Wrzeszczu.

Reklama

Według polskiej ambasady w Moskwie, orzeczenie sądu arbitrażowego narusza prawo międzynarodowe, bowiem pomieszczenia urzędu konsularnego zgodnie z Konwencją Wiedeńską, są nietykalne.