Chiny nie mogą się już rozwijać tylko dzięki taniej sile roboczej. Spada liczba dostępnych pracowników i nie są już oni wcale tacy tani.

Władze zastanawiają się, czym zastąpić demograficzną dywidendę, na której państwo zbudowało swoją obecną pozycję.

Wzrost gospodarczy powinien się bardziej opierać na kapitale ludzkim i postępie technologicznym – takie przesłanie płynie choćby z ostatniej Centralnej Roboczej Konferencji ds. Gospodarki, podczas której czołowi chińscy eksperci debatowali na temat konieczności zwiększenia przez Chiny inwestycji w sektor edukacji i rynek pracy, a nie tylko w nowe drogi, metro, szybką kolej i fabryki.

Chiny się starzeją

Kurczenie się taniej siły roboczej jest następstwem starzenia się chińskiego społeczeństwa i zmniejszenia nadwyżek ludzi na wsiach. Spada liczba ludności w wieku produkcyjnym, co w Chinach oznacza osoby w wielu 16–60 lat. W 2014 r. roku ubyło 3,71 mln ludzi w tym przedziale, a w 2013 prawie 2,5 mln. Z jednej strony wpływa to na zmniejszenie się w Chinach bezrobocia, z drugiej powoduje wzrost kosztów pracy, co uderza w całą gospodarkę – nadal opartą na forsownym eksporcie dzięki taniej sile roboczej, choć już nie tak taniej, jak jeszcze choćby 10 lat temu. Trend ten będzie postępował – twierdzą chińscy analitycy. Nakłada się na to wzrost liczby ludzi starszych, już poza rynkiem pracy. W połowie obecnego stulecia 25 proc. chińskiej populacji przekroczy 65 lat.

Reklama

Coraz większa rola innowacji w rozwoju gospodarczym każe zmienić panujący przez ostatnie 30 lat chiński model wzrostu. Według raportu sporządzonego chińskich ekspertów i demografów dla anglojęzycznego „Economic Information Daily” kurczenie się dywidendy demograficznej w Chinach jest wynikiem rozwoju gospodarczego i społecznego. W ciągu najbliższych kilku lat Chiny stracą swoją przewagę pod tym względem i przestaną być „fabryką świata” – twierdzą – ponieważ wielkie rezerwy zasobów ludzkich w Państwie Środka systematycznie się kurczą.

- W Chinach niedobór siły roboczej pojawił się po raz pierwszy w 2004 r., zaś wyraźne zmniejszenie się liczby ludności w wieku produkcyjnym (aż o 3,5 mln osób) zanotowano w roku 2012 r. – czytamy. Przerwa między tymi dwoma punktami zwrotnymi jest niepokojąco krótka – podkreślają chińscy eksperci.

– W przyszłości starzenie się chińskiej ludności będzie miało podobny przebieg, jak w państwach rozwiniętych, ale dokona się o wiele szybciej – uważa cytowany przez „Bejing Review” Cai Fang, wiceszef głównego tutejszego think tanku – Chińskiej Akademii Nauk Społecznych (CASS). Uspokaja wprawdzie, że nie spowoduje to stagnacji gospodarczej, ale twierdzi, że może to wpłynąć na dostrzegalne już obecnie spowolnienie wzrostu w Chinach. Tempo wzrostu PKB Chin w zeszłym roku wyniosło 7,4 proc. i było najsłabsze od roku 1990.

>>> Czytaj również: Roboty zmieniają prawa ekonomii. Mechanizacja jest wrogiem człowieka

Drożsi niż konkurencja

Nieuchronnie rosną również koszty pracy w Państwie Środka. Według raportu dotyczącego branży tekstylnej średnie miesięczne wynagrodzenie pracowników na południowo-wschodnim wybrzeżu (najbardziej rozwinięta części kraju) wynosi obecnie około 500 dol., podczas gdy w Indonezji 300 dol. a w Wietnamie 250 dol. Chińskie branże produkcyjne typu low-end są na rynku międzynarodowym coraz mniej konkurencyjne.

Prof. Yi Xingmin, ekonomista z Uniwersytetu Fudan, twierdzi, że o innowacyjności gospodarki świadczy udział tzw. kapitału ludzkiego w sektorze badań i rozwoju (R&D). Jego miarę stanowi liczba osób zaangażowanych w tym sektorze na 1 mln mieszkańców. Najwyższy wskaźnik jest obecnie w Finlandii, gdzie na 1 mln mieszkańców 7,7 tys. ludzi zatrudnionych jest w sektorze innowacji. W Chinach wynosi niewiele ponad 1 tys., co pokazuje skalę wyzwań stojących przed tym państwem.

Hu Chi, doradca chińskich władz, twierdzi w rozmowie z „Economic Information Daily”, że kraj musi wzmocnić swój kapitał ludzki, by stał się on „trzonem transformacji gospodarczej polegającej na przekształceniu modelu wzrostu ekonomicznego”. Innymi słowy Chiny muszą przestawić gospodarkę z przemysłu wytwórczego i pracochłonnego na przemysł wysokich technologii oraz usługi. Dzisiaj bowiem to nie sama praca, tylko kapitał ludzki jest motorem przyszłego wzrostu gospodarczego – uważa Hu i zaznacza, że pozwoli to Chinom odzyskać wewnętrzną siłę napędową.

Cao Yuanzheng, główny ekonomista Bank of China, twierdzi, że choć kapitał ludzki zwiększy wydajność chińskiej gospodarki, to proces ten powinien się dokonywać na poziomie przedsiębiorstw, a nie być odgórnie wprowadzany przez rząd.

Ile jest wart kapitał ludzki

Według „China Human Capital Report 2014” całkowita wielkość kapitału ludzkiego (dodajmy, że metod i sposobów jego pomiaru jest wiele) sięga w Państwie Środka blisko 133 bln dol., co sytuuje kraj w światowej czołówce, ale per capita Chiny są dopiero na 43. miejscu wśród 122 sklasyfikowanych gospodarek.

Chińscy eksperci sugerują władzom połączenie reformy rynku pracy z jednoczesnym wydłużeniem obowiązkowego kształcenia podstawowego oraz rozszerzeniem dostępu do szkolnictwa średniego i wyższego. Chen Yuyu z Uniwersytetu Pekińskiego uważa, że poprawa dostępu do edukacji i lepszego wykształcenia to najlepsza inwestycja w kapitał ludzki.

Tu pojawia się, jednak problem: co roku na rynek pracy w Chinach trafiają absolwenci, dla których nie ma odpowiadającej ich kwalifikacjom pracy, więc albo zasilają szeregi bezrobotnych, albo imają się zajęć, które nie mają wiele wspólnego z ich wykształceniem (co nie jest zjawiskiem nieznanym w Polsce). W związku z tym w ostatnim czasie widać w Chinach trend odwrotny od postulowanego, polegający na odgórnym zmniejszeniu dostępu do publicznego szkolnictwa wyższego przez limity przyjęć. Chen Yuyu uważa taką politykę – wywołaną „przejściowymi trudnościami na rynku pracy” – za krótkowzroczną. Twierdzi, iż rozwój szkolnictwa (także wyższego) może zmniejszyć niedobór kapitału ludzkiego w Chinach i poprawić jakość pracowników.

Cytowany wcześniej Cao Yuanzheng z Bank of China uważa, że urbanizacja, na którą Chiny kładą ostatnio tak duży nacisk, „nie powinna oznaczać jedynie budowania domów i metra”, tylko właśnie rozwój kapitału ludzkiego, gdyż to on stanowi jej podstawę. Dlatego kraj musi bardziej inwestować w ludzi, właśnie poprzez edukację, opiekę medyczną i kulturę, bo to także „zwiększy wartość gospodarczą Chin”. Podejście mocno technokratyczne, ale zarazem pragmatyczne, bowiem w sferze ekonomi to właśnie pragmatyzm stał się w Chinach głównym wyznacznikiem wszelkich zmian i reform.

>>> Czytaj też: Kolejny azjatycki wizjoner u władzy. Pomysły Modiego wstrząsnęły Indiami