Publiczne środki płynące do funduszy venture capital w Polsce sprawiają, że podaż dostępnego finansowania jest większa niż liczba projektów, w które można byłoby zainwestować. Rozwiązaniem może być pozyskanie do Polski start-upów ze Wschodu.

Ożywiona dyskusja na forum publicznym na temat polskich innowacji pociągnęła za sobą uruchomienie wielu różnego rodzaju inicjatyw finansowych dla przedsiębiorców zajmujących się rozwijaniem innowacyjnych pomysłów. Efektem tych działań jest zwiększona podaż kapitału venture capital (VC) do zainwestowania w przedsiębiorstwa typu start-up, a także wiele zachęt o charakterze niefinansowym do tworzenia kolejnych.

Sam tylko fundusz ARP Venture (powołany w listopadzie 2014 roku) chce zainwestować w innowacyjne projekty 300 mln zł. Te pieniądze mają trafiać bezpośrednio do firm pracujących nad nowoczesnymi rozwiązaniami – pomóc im rozwinąć produkt, zorganizować jego produkcję i wprowadzić go do sprzedaży.

Kolejna inicjatywa, skierowana bezpośrednio do funduszy VC, to program Narodowego Centrum Badań i Rozwoju „Bridge Alfa”, który ma finansować dokonywane przez fundusze venture capital inwestycje na łączną kwotę 180 mln zł. Na razie przyznano pieniądze w pierwszej transzy finansowania, ale z pewnością nie będzie ona jedyną. Na rynku nadal działają też inne fundusze VC, które od 2007 roku dostawały finansowanie z Krajowego Funduszu Kapitałowego (KFK). W sumie KFK dysponował środkami w wysokości ok. 1 mld zł, które miały być przeznaczone na finansowanie działań funduszy VC. To w sumie daje prawie 1,5 mld zł przeznaczonych na polskie start-upy w okresie 8 lat.

W przygotowaniu są zaś kolejne programy, których szczegóły nie są jeszcze znane. Wiadomo, że w ramach BGK ma działać nowy fundusz, a środki mają wyłożyć państwo polskie i Europejski Fundusz Inwestycyjny. Program wsparcia dla funduszy venture capital może też – w ramach puli finansowej UE na lata 2014-2020 i programu InnovFin SME Venture Capital – uruchomić PARP. Pieniądze publiczne stanowią tylko część środków jakimi dysponują polskie fundusze VC, bowiem wiele z nich finansuje się również kapitałem zebranym od inwestorów, dlatego rzeczywiste porównanie podaży środków z liczbą transkacji wykazałoby jeszcze większe dyspropocje. Ponadto coraz więcej dużych firm powołuje korporacyjne fundusze VC, np. TVN Venture, swoje fundusze planują tak inwestować również m.in. PZU czy PGE.

Reklama

Okazało się jednak, że polski rynek transakcji VC jest niewielki, w zeszłym roku wartość wszystkich inwestycji wyniosła 22 mln euro, a rok wcześniej tylko 15,6 mln euro (dane European Private Equity & Venture Capital Association, EVCA). W zestawieniu z dostępnymi środkami już wiadomo, że dobrych projektów, które spełnią warunki uzyskania dofinansowania po prostu jest i w najbliższych latach będzie zbyt mało.

By mieć jasny obraz potencjału rynek polskich start-upów badają właśnie dr Agnieszka Skala z Politechniki Warszawskiej i Fundacja Startup Poland. Docelowo chcą przebadać całą populacje polskich firm, które spełniają kryteria prowadzenia innowacyjnej działalności typu start-up. Z przeprowadzonego przez nie badania pilotażowego na próbie 38 przedsiębiorstw wynika m.in., że polskie start-upy najchętniej finansują się ze środków własnych: taką odpowiedź wskazało blisko 61 proc. pytanych. Po środki z publicznych funduszy VC sięga 36 proc., zaś po granty unijne 24 proc. badanych. Kolejne miejsca na liście zajmują akceleratory oraz wsparcie od „aniołów biznesu”.

Kluczowe będzie więc uzyskanie odpowiedzi na pytanie dlaczego startujący z nowymi ideami przedsiębiorcy rzadko sięgają po dofinansowanie zewnętrzne – nie chcą (np. bojąc się utracić kontrolę nad firmą), czy jest ono dla nich z jakichś powodów nieosiągalne?

>>zobacz: Inwestycje w innowacje trudne dla mniejszych inwestorów

Jak w takim razie wykorzystać dostępne środki? Na razie należy pozwolić korzystać z nich przedsiębiorcom z innych rynków. Szansą mogą być start-upy ze Wschodu – Ukrainy i Białorusi.

Pierwszym programem, którego celem było ściąganie do Polski naukowców obcokrajowców, ale także Polaków, którzy do tej pory kształcili się za granicą, był „Homing Plus” organizowany przez Fundację na Rzecz Nauki Polskiej. Dotyczył osób prowadzących projekty naukowe w sektorze informatycznym, biologicznym lub technologicznym. W ramach programu, dwa razy do roku przyznawano kilkunastu osobom stypendium na badania w wysokości 200-300 tys. zł. W sumie w ramach „Homing Plus” sfinansowano 117 projektów na łączną kwotę 37,44 mln zł. Być może wiele rozwiązań, które powstały w ten sposób, będzie można już wkrótce skomercjalizować dzięki środkom, którymi dysponują polskie fundusze venture capital.

W ramach programu „Polonez” organizowanego przez Narodowe Centrum Nauki młode firmy zza wschodniej granicy mogą liczyć na wsparcie w wysokości nawet na 4050 euro miesięcznie oraz możliwość kierowania własnym projektem badawczym przez rok lub dwa lata. Z takiej szansy może skorzystać 90 osób. Wizerunek Polski jako miejsca, w którym rozwijać można swój biznes i badania promuje również Fundacja Start Up Hub Poland. Dzięki finansowaniu w ramach programu NCBiR Bridge Alfa od niedawna przy fundacji działa również fundusz venture capital, mający inwestować w projekty naukowców zza wschodniej granicy, którzy zdecydują się na komercjalizację w Polsce wymyślonych przez siebie rozwiązań.

Wbrew pozorom młodzi wynalazcy ze Wchodu wcale nie garną się tłumnie do Polski. Jedną z głównych przeszkód jest to, że Polska nie jest postrzegana jako miejsce, w którym można rozwijać swoje projekty oraz brak ułatwień wizowych.

Za współpracą ze start-upami ze Wschodu przemawiają jednak m.in. podobieństwa kulturowe. Jak wskazują badacze w kulturze polskiej, białoruskiej i ukraińskiej można znaleźć w kwestiach istotnych dla prowadzenia biznesu wiele cech wspólnych. Są to m.in. indywidualizm, wysoki wskaźnik unikania niepewności, wysoki poziom dystansu do władzy czy partykularyzm przejawiający się m.in. koncentrowaniem bardziej na stosunkach międzyludzkich niż na zasadach. Ten mechanizm działa w obie strony.

Praktyka pokazuje zresztą, że nawet rozbieżności kulturowe nie muszą być przeszkodą, czego przykładem jest wykorzystanie imigracji z Rosji w budowaniu sektora technologicznego w Izraelu w lat 90-tych. Z ok. 710 tys. osób pochodzenia żydowskiego, które się tam wtedy osiedliły, większość w ciągu kilku lat znalazła pracę w sektorze technologicznym. Jak pokazują badania, podaż dobrze wykwalifikowanych pracowników tylko w krótkim terminie miała negatywny wpływ na płacę w sektorze. Podobnie może być w Polsce.

Inne kraje już od dawna wykorzystują potencjał imigracji. Większość programów akceleracyjnych dla start-upów w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii jest otwarta na osoby z innych krajów. Różne państwa wprowadzają też rozwiązania instytucjonalne, np. Francja przygotowała specjalną wizę dla przedsiębiorców, którzy chcą rozwijać swoje pomysły w tym kraju. Jej posiadacze mogą również otrzymać grant w wysokości 14-28 tys. dol. dla każdego członka zespołu projektowego, miejsce do pracy oraz doradcę, który pomoże im w kwestiach organizacyjnych. Podobny program uruchomiono w Chile w 2010 roku.